Dafilo przeprowadził blondyna przez spory kawałek głównego korytarza. Mijali wtedy rogi obszernych, ogromnych półek, które swoją drogą były wykonane z drewna. Trzeba przyznać, że było na czym zawiesić oko - każdy róg posiadał rzeźbienie. Potem skręcili w lewo i zaczęli podróż między dwoma ogromnymi półkami. Książki ciągnęły się od poziomu ich stóp, po wyżyny. Poustawiane były jedna koło drugiej, wszystkie przywdziane były w sporą ilość stron i porządną, prawdopodobnie skórzaną okładkę. Naruto czuł się wtedy taki mały, jakby na nowo miał z sześć lat, a każdy nad nim górował. Jednak uczucie to minęło to, gdy po przebyciu całego bocznego korytarza, stanęli przy ścianie. Posiadała ona wnękę, którą były schody. Między nią były, oczywiście, półki z zwojami. Dafilo zaczął wchodzić po schodach. To samo uczynił Naruto. Kolejne piętra nie były już takie ogromne. Posiadały niższe sklepienia, przez co pomieszczenia wyglądały bardziej normalnie i przywodziły na myśl zwykłą bibliotekę.
Chłopak dowiedział się, że miejsce, gdzie byli na początku to główna część biblioteki. Jest największa i mieści w sobie masę zwojów oraz książek. Treham umyślnie pominął dokładne liczby.
Po bokach głównej części, są schody prowadzące do sieci bibliotecznej. Czyli masy pomieszczeń połączonych ze sobą. Można to porównać do drzewa. Pniem była główna sala, a gałęziami i korzeniami pozostałe pomieszczenia oraz korytarze. Jedyną różnicą było to, że nad częścią główną nic nie było.
Dafilo nie szczędził wyjaśnień, co, gdzie i jak. Najważniejsze zwoje, książki i zapiski były schowane w pomieszczeniach, do których prowadziły kręte korytarze. Co było dość zabawne, w końcu to była sekretna biblioteka!
- Ale to bezsensu! - Wyrażał swoje zdanie na ten temat Naruto. Chwilowo zapomniał o swojej niechęci do postaci bibliotekarza. - W końcu to tajemnicza biblioteka Bijuu, o której prawie nikt nie wie! Po co chować wszystko, skoro i tak jest tu pusto? Nikogo tutaj nie ma, poza nami!
- Tak, młodzieńcze, a wiesz czemuż tak jest? Nie, więc słuchajże uważnie, co się do ciebie mawia. - Uciszył go. - O tymże miejscu głosiły niegdyś legendy, jakoby jest tu każdy zapis, któryż coś znaczy. I byli ludzie, którzyż pragnął dostać w swe ręce każdą informację o każdym że. I były czasy, gdy szukano tej oto biblioteki. I gdy nie mogli że znaleźć na ziemi wejścia, powrócili do siebie. I dalejże tam szukali czegoś, skądże dowiedzą się czegoś o tym. I znaleźli jinchuuriki, znającego odpowiedzi. I przy przymusem, tenże dał im to, czego chcieli. Wejście trudno że znaleźć, ponieważ otwiera się dopiero wtedy, gdy ktoś pociągnie za tę że linkę, za którą pociągnąłeś. I po jakimże czasie zamyka się. Ale gdy już ludzie wiedzieli co robić, mogli tu wejść. I przed wielu laty, pojawili się tutaj żądni wiedzy. I wiesz że, jakie tragedie z tegoż wynikły? Otóż tak wielkie, że postanowiono zabić tych, co tu weszli i wymazać legendę z zapisów. Oraz pozwolić temuż miejscu odejść w zapomnienie. A mnie ustawić jako jego strażnika i bronić przed tymi, którzy dotarli tu, a nie powinni. - Zakończył. - Zwiesz to miejsce biblioteką Bijuu, nieprawdaż? I dobrze, ponieważ tylko one, zmarli i może jakieś ocalałe notatki wiedzą o tym miejscu.
Potem zapadła na chwilę cisza. W głowie Naruto pojawiły się niepasujące kawałki puzzli. Jeśli wyznaczyli go na opiekuna biblioteki, gdy jej poszukiwano - a miało to miejsce lata temu i tylko zmarli i Bijuu pamiętają, to dlaczego on jeszcze żyje? Czy nie powinien umrzeć w tym miejscu lata temu?
Blondynowi coś nie pasowało. Ta historia posiadała luki, pominięte fragmenty.
Jego nieufność do bibliotekarza powróciła. Kim on był?*
Dość długa podróż chłopaka kończyła się przed jednymi z kilkudziesięciu drzwi na jednym z korytarzy. Treham zaprowadził go pod drzwi pokoju, gdzie będzie mógł przenocować. Tak, biblioteka Bijuu miała w pakiecie nawet miejsce do przenocowania dla odwiedzających. Po co? Blondyn nie wiedział.
A zresztą zbytnio go to nie interesowało, po wejściu do środka.
Pokój był duży i pięknie umeblowany. Posiadał spore łóżko, toporne, ekstrawaganckie biurko, szafę na ubrania, mini-kuchnię i łazienkę.
Młody Uzumaki od razu poszedł się umyć. Kilka dni pod rząd podróżował i należało mu się.
Podczas przemywania się samą wodą (biblioteka mimo wszystko oferowała książki, nie mydła), chłopaka zaatakowały myśli.
Trenował przez ostatnie lata, aby posiadać siłę by sprowadzić Sasuke do Konohy. Tymczasem znajdował się on w Kraju Wody, pod ziemią, w sekretnej bibliotece, pod prysznicem.
Chyba troszkę zboczył z swojej drogi ninja.
Miał nie rzucać słów na wiatr. Obiecał Sakurze, że go znajdzie i co? Można powiedzieć, że sam się zgubił. Był teraz daleko i nie zamierzał wracać. Nie teraz. Mimo, iż przyrzekł. Obecnie nie mógł się cofać. No i kto wie? Może podczas podróżowania natknie się na Uchihę? Nie mógł skreślać takiej opcji. I jeśli tak się stanie, co zrobi? Zaprowadzi jego (i tym samym siebie) do wioski, czy zostawi i pójdzie w swoim kierunku?
Kolejna myśl w jego głowie dotyczyła tego miejsca. Było piękne i osobliwe. Tajemnicze i obce. Kręte i poukładane. Można by wiele wymieniać, wręcz za wiele, więc zostańmy przy tym... Jeśli prawdą jest to, co mówił Dafilo, to to miejsce posiada w sobie ogromną mądrość i historię świata. No i Kurama twierdzi, że tutaj właśnie są odpowiedzi na pytania chłopaka. Ważne informacje. Zapewne dla każdego znalazłoby się coś w takim miejscu.
Gdy chłopak wyszedł spod prysznica i ubrał się w swoją a'la piżamę. I po chwili ociągania spojrzał w swoje własne oczy odbijające się w lustrze. Było nad umywalką, spore i przejrzyste. Pokazało blondynowi to, co zawsze - chłopaka z trzema zmamieniami na każdy policzek, o intensywnie niebieskich oczach i blond, niczym pole słoneczników, włosach. Z jednym, jaśniejszym kosmykiem. Do tej pory pozostał i do tej pory chłopak nie wiedział, skąd się wzięło. Teraz na swój sposób było przerażające. W końcu Naruto jeszcze, gdy był w wiosce Liścia zwykł za każdym razem patrzeć w lustro. Zdawało mu się, że to nie jego skóra, chociaż lustro pokazywało to, co powinno - jego. Teraz, choć ten etap miał za sobą, odbicie uległo zmianie. Może i małej, ale jednak. Uległo.
Młody Uzumaki patrzył jeszcze przez chwilę na siebie, po czym odszedł od swojego sobowtóra i poszedł do swojego pokoju. Wierzcie lub nie, ale to miejsce również uległo zmianie. Na biurku, wcześniej niemalże pustym, leżał zwój. Nie był spory, ani w jakikolwiek sposób wyjątkowy. Zwykły zwój - tak przynajmniej wyglądał.
Przez chwilę Naruto wlepiał w niego swoje niebieskie tęczówki. Na pewno go tutaj wcześniej nie było i na pewno nie pojawił się tutaj przez przypadek.
Blondyn miał ochotę podejść do drewnianego biurka, wziąć zwój w ręce i rozwinąć. Zobaczyć, jaką treść posiada.
Jednak zanim to zrobił, zamknął oczy i pojawił się naprzeciwko klatki Lisiego Demona. Ten, prawie jak zawsze, leżał opierając pysk na skrzyżowanych łapach. Oczy miał zamknięte, ogony opuszczone.
- Kuramo? - Zagadał.
- Nie widzisz, że śpię, dzieciaku? - Warknął Kyuubi otwierając oczy. Swoje miażdżące, krwiste spojrzenie wbił w jinchuuriki. Przeszkadzać w śnie to najgorsze, co można zrobić.
- Masz oczy otwarte - zauważył. - Ważne wiadomości. Ten zwój...
- Spokojnie, dzieciaku. Nie dzisiaj, lepiej nie dzisiaj - mruknął i ponownie zamknął oczy.
Uzumaki stał jeszcze przez chwilę przed Lisem, totalnie nie rozumiejąc jego reakcji.
Potem wyszedł z swojemu umysłu i położył się w jednoosobowym, dużym łóżku.*
Siedział przy swoim biurku, wypełniając dokumenty.
Czy życie Kage polega tylko na wypełnianiu tych świstków papieru? Najwidoczniej...
Choć jakby nie patrzeć, mało brakowało, aby już nigdy nie mógł wstać, mrugnąć. Właściwie to on nie zahaczył o taflę śmierci, tylko zanurzył się w niej. Dosłownie chwila, krótka i ulotna, uchroniła go od utonięcia w jej ciemnych odmętach. Gdyby nie babcia Chiyo i jej technika z pewnością zostałby pod powierzchnią życia.
Czuł pewien wstyd - dwa razy dał się pokonać i inni musieli nadstawiać dla niego swój kark. Przez niego Chiyo nie żyła, co było ogromną stratą dla wioski. Była może i bywała irytująca, ale posiadała ogromną wiedzę.
A każdy wielki umysł odchodzący od łask życia, jest ogromną stratą dla świata.
- Gaara - usłyszał znajomy głos, który oderwał go od papierkowej roboty.
Zaniechał pisania kolejnych słów i podniósł nic nie mówiące spojrzenie na postać stojącą kilka metrów przed nim. Temari.
Nic nie odpowiedział, ale skupił na niej całą swoją uwagę.
- Wyjaśnisz mi, co to jest? - Spytała gniewnym tonem, sugerującym, że lepiej uciekać. Gaara mimo to, został na miejscu patrząc na nią.
- O co chodzi? - Dopytał nie wiedząc, co może mieć na myśli jego siostra.
- Nie udawaj, dobrze wiesz - fuknęła i podeszła do biurka. Na dokumentach, które jeszcze przed chwilą wypełniał, położyła inny świstek papieru.
Czerwonowłosy szybko przejechał wzrokiem po zapisie.
Zmarszczył czoło nie rozumiejąc, co to, do diaska, jest.
- To nie ja napisałem - odezwał się. Mimo jego sprzeciwu, pismo ewidentnie wyglądało na jego, co było niepokojące.
- To niby kto?
Dokument wyglądał jak każdy inny, lecz jego treść była stokroć razy gorsza od typowej.
- Ktoś, kto chce śmierci - odpowiedział mnąc dokument. - Mamy zdrajcę w wiosce. Zwołaj radę.
A miał dzisiaj wrócić wcześniej to swojego mieszkania...*
Długość części: 1430 słówOstatni rozdział był dedykowany osobom wstającym rano, więc ten dedykuję osobom nie śpiącym do późna. :3
Życzę miłego ranka, południa lub wieczoru!
CZYTASZ
Daleko [Naruto]
أدب الهواةNie zawsze wszystko toczy się tak, jak my byśmy sobie tego życzyli. Naruto Uzumaki doskonale przekonał się o tym na własnej skórze, gdyż w jego przypadku pytanie brzmiało: "Co może pójść po myśli?". Odpowiedź nigdy zadowalająca nie była, ale chłopak...