v44

753 82 5
                                    

Kiedy Naruto otworzył oczy zdał sobie świadomość, że już nigdy nie spojrzy na świat w taki sam sposób.
A wiązało się z tym albo to, co dowiedział się chwilę temu, albo to, że deszcz przestał padać, przez co ukryta polana wydawała się najpiękniejszym miejscem na świecie. Teraz, świeża po długich opadach, jeszcze zroszona wodą, wypełniała płuca blondyna pięknym orzeźwiającym zapachem.
- A więc musimy teraz jak najszybciej dostać się do Kirigakure - uznał blondyn. - A potem czeka nas infiltracja.
Kurama uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób ukazując swoje ostre kły. Podobało mu się takie myślenie u Naruto, choć do końca nie był pewien jego intencji w kwestii odwiedzenia wioski ninja. Mei Terumi, Mizukage i mądra kunoichi, dawno temu (tak w sumie to nie AŻ tak dawno temu, lecz w wyniku ostatnich wydarzeń to miało się wrażenie, jakby minęły całe lata) gościła Uzumaki'ego w Kirigakure w szpitalu, po tym jak pokonał Salu i uleczył jego ofiarę. Zanim chłopak opuścił wioskę, odbył z nią rozmowę, która przypominała raczej przesłuchanie. Bowiem kobieta wypytywała chłopaka o wiele rzeczy, chcąc upewnić się, czy aby nie stanowi zagrożenia dla wioski. Ostatecznie uznała, iż jego postawa wobec kunoichi Kirigakure oraz jego słowa były wystarczającym dowodem na to, że blondyn nie jest wrogiem. Jednak mało kto wie, iż Mei po tej rozmowie posłała list do Konohy z opisem wydarzeń, jakie miały miejsce, który jednak nigdy tam nie dotarł. O czym, oczywiście, Mizukage pojęcia nie miała. Ani tym bardziej Naruto.
Niebieskooki nie czuł się, jakby był pod ostrzałem, lecz wiedział, że sytuacja przybiera nieopisany obrót. I był on w nią mocno zamieszany.
Teraz wiedział na czym polegała zdolność, która, jak to mówił Kyuubi, przebudziła się w nim. Umiejętność leczenia czy dziwna siła, którą wcześniej wziął za to... no cóż, prawda była o wiele bardziej zaplątana.
Gdyż to coś co "otrzymał" od nieżyjącego od setek lat osobnika nie było konkretnymi umiejętnościami. Bardziej zakrapiało to o wrażliwość i poszerzenie horyzontów chłopaka. Tak, tak to można było określić. I takie określenie było najlepsze.
Uzumaki nie sięgał po to, może z braku wprawy, może z innych powodów - ale fakt pozostawał faktem, iż używanie tej zdolności przychodziło mu niespodziewanie, bez wcześniejszych przygotowań. Co sprowadzało się do tego, że wypadałoby to poćwiczyć. Ale to później, teraz musiał zahamować rozwój kolejnych wydarzeń. A do tego potrzebował Mei Terumi i jej shinobi. Potem przyjdzie kolej na rozbrojenie tykającej bomby Kraju Wody. A kolejnym punktem będzie...
- A poza tym, Kuramo, czeka nas odwiedzenie dawnych przyjaciół.
Mimo iż sytuacja nie prezentowała się ciekawie, to chłopak czuł wewnętrzną radość. Wreszcie Naruto Uzumaki wiedział, o co z tym wszystkim, do diabła, chodzi i co musi zrobić.

*
Temari była zaniepokojona. Od kilku, jeśli już nie kilkunastu!, tygodni sytuacja coraz bardziej komplikowała się. Widziała, jak Gaara chodził zatroskany i niepewny tego, co zrobić. Sama nie wiedziała jak rozwiązać tę sytuację - ogarniała ją bezbrzeżna bezsilność. Ich wróg był naprawdę przeklęty! Jakby nie należał do gatunku ludzkiego, tylko do świata nadnaturalnego. Jakby był jakimś fantomem, który im się uprzykrzał, gdy tylko natrafiała się ku temu okazja. A potem, po kolejnym ataku na nich, znikał bez śladu. I na nic zdawało się zwiększenie straży, czujności najbliższych... wszystko kończyło się na tym samym. Wróg był zawsze krok, jeśli nie kilka!, przed nimi. Zbyt dyskretny, zbyt szybki i zbyt cichy, by wiatr Temari, piasek Gaary i kukły Kankurō mogły go namierzyć i zlikwidować.
Podstępna kanalia!
Blondynka z rosnącym niepokojem patrzyła na Kazekage, swojego młodszego brata. Martwiła się o niego, choć nie wyrażała tego na głos. Wiedziała, że Kankurō podziela jej obawy. W końcu Gaara był głową wioski! Wszystko w ostatecznym rozrachunku spoczywało na jego barkach. A co to za głowa wioski, skoro jej nieprzyjaciele robili to, na co mieli ochotę za murami słonecznej Sunagakure?
Chłopak miał szczęście, że był lubiany wśród społeczności Suny. Oraz że posiadał zaufanie ludzi, którzy otaczali go.
Ale czy aby na pewno  w s z y s c y  byli rzeczywiście zaufanymi ludźmi?

Daleko [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz