v59

437 35 3
                                    

Następnego dnia Naruto, Rie oraz Ryoko przekonali się, iż los postanowił sobie z nich paskudnie zakpić. Bowiem gdyby zdecydowali się jednak podróżować do tejże sąsiedniej wioski, to nie spotkaliby się z Aiko Izumi oraz nie mieli teraz na głowie pościgu... a zamiast tego zapewniliby sobie bardzo miły rejs w statku panny Rybki, która poślubiła zamiast męża ocean.

Rybka w istocie nie nazywała się w tak kretyński sposób, lecz zwyczajnie przez lata przylgnęło do niej to przezwisko. Początek swój miało już dawno w przeszłości, bowiem kobieta już zbliżająca się do starości od lat młodzieńczych kochała morze bardziej od własnych rodziców. A poza tym była bardzo przyjacielsko nastawiona i chętnie przyjmowała na swój statek każdego, kto chciał przeprawić się na drugi brzeg, o ile mógł zaoferować swe usługi w pomocy podczas łowienia ryb sieciami oraz kto z chęcią skusiłby się na pogawędkę z nią.

Więc chyba nikogo nie zdziwi fakt, że gdy przed jej statkiem stanął starszy jegomość z nieco siwą już czupryną i jego dwie córki, to z największą chęcią przyjęła ich w swe rybne progi.

- Naprawdę jesteśmy dozgonnie wdzięczni - powiedział po raz enty ojciec swym basowym głosem.

- Ależ za co, no za co! - Wykrzyknęła panna Rybka, uśmiechając się szeroko. - Ma pan tak urocze córki, iż nie mogłabym odmówić takim kruszynom miejsca na mym statku. Naturalnie one nie muszą pomagać przy wyciąganiu sieci do połowu, w końcu są tak delikatnymi panienkami... Niemniej pana bym prosiła o tę drobną usługę. Niby jedna para rąk, a jak może pomóc!

- Naturalnie - jegomość skinął głową.

- W ogóle to idealnie przybyliście, bowiem dziś w południe wypływamy! Doprawdy, idealnie! I jak dla mnie szczęśliwie! Będę mogła porozmawiać z tak pięknymi damami.

- Dziękujemy za komplementy, panno Rybko - odparła starsza z dziewczyn. Po bokach głowy miała brązowe kucyki, a jej oczy jaśniały błękitem - zapewne po matce, gdyż ojciec miał oczy szare jak młodsze z dzieci. - I przepraszam za moją siostrzyczkę. Rin jest nieco skrępowana obcymi.

- Och, pewnie! Kto taki nie był w tym wieku?

Ja, pomyślał Naruto Uzumaki, ale chyba lepiej tego nie mówić.

- Masz rację - odpowiedział na jego myśli Kurama - do wielu rzeczy z twojego życiorysu lepiej się nie przyznawać. A to jest jedna z nich.

Blondyn zdecydował się przemilczeć te słowa, po których nastąpił krótki wybuch śmiechu Lisa. No cóż, przynajmniej nikt nie mógł ich o nic podejrzewać - wszakże jakim niby cudem uciekinierami mogła być rodzina złożona z zdesperowanego ojca i dwóch młodych, naiwnych córeczek? Nic tylko kraść i zganiać na tego łotra, co tam kwiatki podlewa, o!


*

Kankurō niedługo po daniu propozycji dziewczynie, wyszedł z jej celi. Ona musiała to przemyśleć, a on postanowił dać jej czas. W międzyczasie nawet zdążył na przesłuchanie dwójki nowych więźniów, należących do tej podłej organizacji. I dowiedział się o Szczycie Pięciu Kage, który mógł niebawem się odbyć.

Jednak sam nie zdecydował się zdradzić szczegółów o planie, który wcielił w życie. Wiedział po prostu, że Temari się wścieknie, a Gaara raczej zniweczy jego pomysł, niżeli go poprze. Chyba że ciemnooki da im informacje już wyciągnięte z tego szaraczka, który siedział odpowiednio skuty w celi. Wtedy powinno pójść łatwo. Będzie i wilk syty i owca cała, jak to mówią.

Tymczasem w uszach dzwoniły mu krzyki przechwyconych wrogów. Kiedy złapana dziewczyna wyła, błagając o litość i zaklinając się na Mędrca Sześciu Ścieżek, iż nic nie zrobiła, chłopak pod wpływem presji i odrobiny wiatru Temari zaczął się śmiać. A potem pysznić swoimi jakże udanymi kawałami. Odpowiadał choćby za fałszywe wypowiedzenie wojny, które otrzymała Tsunade rzekomo od Gaary. Miało to miejsce wieki temu, wszyscy zakopali tę sprawę pod warstwą innych, a ten tymczasem wyciągnął swojego złotego asa, za jaki uważał z pewnością ten jakże udany dowcip. Ha, ha, ha...

Daleko [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz