v27

1.3K 133 10
                                    

Jeśli ktoś przestanie wodzić przeznaczenie za nos i stanie z prawdą twarzą w twarz - to oznacza, że owy ktoś jest albo geniuszem, albo idiotą.
Ale nie chodzi tutaj o umiejętności czy też poziom inteligencji. Nie. Mowa tu o czymś znacznie... głębszym?
Los.
Geniusze znający swój własny i potrafiący zmierzyć się z jego pułapkami świadomie. No i idioci, którzy biegną na oślep stając przed czyhającymi niespodziankami, aby je załatwić i powrócić do biegu.
Różnica zdawała się być wręcz namacalna. Ale nie była. Była zagadką, bo ktoś przezywany od idiotów wcale  n i e  m u s i a ł  być idiotą przeznaczenia. Nie. A geniusz bojowy wcale nie był skazany na znanie swej drogi. Mógł być tylko kukiełką uzbrojoną w noże i silne techniki.
Właśnie takie miał on podejście do otaczającego go świata. Właśnie takie dla niego miały znaczenie słowa "idiota" i "geniusz".
Lae doszedł do takich, a nie innych wniosków, gdy był mały, ale dostatecznie duży, by wydedukować coś takiego. I nie spławić tego, jak miliony dziecięcych myśli.
Sakura zdawała się być idiotką przeznaczenia. Przynajmniej według niego. Czy zdawała sobie sprawę, że stała się katalizatorem między członkiem ANBU a członkiem Korzenia? Czy przewidywała, że Naruto i Sasuke zamierzają opuścić wioskę?
Co do pierwszego pytania, on doskonale wiedział, iż odpowiedź brzmi "nie". Co do drugiego... nie znał jej na tyle, by mieć pewność. Nie znał również tych chłopaków. Naruto Uzumaki i Sasuke Uchiha byli w jego oczach kropelkami w strumieniu zwanym Konohagakure. Tacy sami, jak mijani nie raz i nie dwa mieszkańcy wioski.
No, chociaż nazwiska mieli znane. W końcu to były wielkie klany, czyż nie? Uchiha posiadali nawet własne osiedle... swoją drogą, to ciekawe, czy Uzumaki w swojej wiosce też takie mieli...
Kątem oka, dosłownie na trzy sekundy, zerknął na Sakurę i Sai'a. Jak przystało na katalizator - dziewczyna była pomiędzy nimi. Świadomie czy nie.
Ludzie, których ochraniali, już schowali się w namiotach. Hatake gdzieś się ulotnił. Tylko oni "zostali".
Przez jakiś czas wahali się czy rozpalić ognisko, ale ostatecznie rozsądek wygrał. Noc była ciepła, a jeśli ktoś polował na ochranianych, lepiej było nie ułatwiać roboty złoczyńcom.
Członek ANBU oparł głowę o korę drzewa.
Sai siedział i o czymś intensywnie rozmyślał. Sakura też zdawała się krążyć myślami po własnej orbicie. Lae natomiast już dawno zabłądził we własnej głowie.
Więc trójka, nowo uformowana tymczasowa drużyna, spędzała czas razem, siedząc, milcząc i myśląc. Z dwojga złego, lepsze to niż rzucanie się na siebie. Tak jak dzisiaj Lae o mało nie przyłożył mocnego lewego Sai'emu po tym, jak ten... a zresztą. Szkoda słów na to, co on potrafił powiedzieć.

*
Trzask wypełnij ciche pomieszczenie. Oznajmił on, iż Uzumaki przebrnął przez lekturę. Była cienka, ale posiadała sporą dawkę informacji o jego typie natury czakry.
- Teraz następna - ogłosił niemalże od razu Lisi Demon.
Rysujące się samozadowolenie blondyna uleciało.
- Dobrze by było, abyś zapoznał się dokładniej z działaniem wietrznych ostrzy. Mimo iż raczej nie ma tutaj zwoju z tą techniką, przeczytaj ten o podobnym jutsu. - Postanowił Kyuubi i ponownie zamknął swe czerwone oczyska. Nie spał. Po prostu leżał. Kontemplował.
Niebieskooki nie przepadał za czytaniem. Ale trening był czymś, co lubił. Więc jeśli punkt teoretyczny był w jego mniemaniu przynudzaniem, to praktyka była wyczekiwana i ekscytująca. I chociaż teraz wszystko kręciło się wkoło zwojów, to ten o jakiejś technice był po dziesięciokroć lepszy od tego o suchych faktach. W końcu z podobnej techniki mógł wyciągnąć jakieś wnioski, elementy, które ulepszyłyby tę jego. 
Szybko odnalazł odpowiedni zwój, rozwinął go i zaczął studiować.
Wietrzne ostrza były pociskami wytworzonymi z wiatru. Osoba nie posiadająca żadnego dōjutsu miała bardzo duży problem z uniknięciem ich. Uzumaki potrafił kontrolować częściowo ich lot, ilość oraz siłę. Nauczenie się owej techniki było dla niego nie lada wyzwaniem. Musiał pilnować, aby nie przesadzić. Aby zrobić to, co chce. Trafić, gdzie chce.
Koniec końców udało mu się.
Ale jak na razie nie potrafił wydobyć z tej techniki wszystkiego. Nie była udoskonalona, podobnie jak Rasengan. Co było kolejnym powodem, dla którego chłopak pilnie przyłożył się do poznania treści tego zwoju. Mogło mu to pomóc w wcale nie tak dalekiej przyszłości.

Daleko [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz