Jak to się właściwie stało, że mała dziewczynka wiedziała, że za tymi drzwiami jest Ryoko, czyli jej brat?
Wbrew pozorom, to nie wiedziała tego na pewno. Raczej domyślała się, ale tę kwestię lepiej zostawić w spokoju.
Ryoko choć odpowiednio związany, aby przypadkiem nie uciekł, dalej mógł korzystać z czakry. W swoim obecnym stanie użycie jakiejkolwiek techniki miał uniemożliwione, jednak siedząc przez cały czas w jednym miejscu czymś musiał się zająć. I w momentach, gdy nie spał i nie rozmyślał o całej beznadziei sytuacji, często medytował czy też wyczuwał czakry innych, jeśli ktoś był w pobliżu. Ze względu na klanową zdolność wyszukiwanie osób trzecich było dla niego niczym chleb powszedni. A rozróżnienie czakry siostry? Pestka.
Chociaż chłopak szczerze nie dowierzał, że może tutaj być jego siostra (na wolności!), po chwili wczuł się i wyczuł inną, znajomą energię. Dla uściślenia - tę samą, którą nie tak dawno temu ścigał. Najwidoczniej on i Naruto mieli już zawsze na siebie wpadać. Bo, no proszę was!, to już trzeci raz.
Więzień postarał się, by jakoś zawiadomić siostrę. Usta jak i ręce miał zakneblowane, ale nogi nie. Ryoko porządnie nadwyrężył jedną rękę i przeciągnął ciało tak, że stopą był w stanie dotknąć drzwi. Mocno w nie uderzył w tej pozycji. Mała usłyszała to i szybko zwróciła na to uwagę. Sama znała tylko podstawy korzystania z czakry. Nie ukończyła Akademii Ninja i nie chciała tego. Podjęła taką decyzję, w końcu nie każdy musi być shinobi, prawda?
Ale skąd w takim razie dziewczynka wiedziała, że to jej brat? Choć zabrzmi to płytko, to ona po prostu to wiedziała. Sama nie była pewna, skąd narodziła się w niej ta pewność. Może pomieszczenie przesiąkło czakrą Ryoko i rozpoznała ją? Może wyczuła, że osoba zza drzwi jest dla niej ważna? A może po prostu się tego domyśliła? A może to wszystko nałożyło się naraz i stąd wzięło się to przekonanie?
Cóż, to nie było znowu teraz takie ważne, ponieważ rodzina znowu była w komplecie. Siostra i brat chyba w końcu mieli wyrwać się z szponów jashinistów, które zacisnęły się na nich już kawał czasu temu.
Naruto nie dopytywał o nic. Po prostu pomógł Ryoko uwolnić się z kajdan. Dziewczynka nie chciała puścić odnalezionego krewnego. Zresztą i on nie wyglądał na takiego, co zechciałby ją zostawić. Brat nie był w złej kondycji - przebywał w zamknięciu niedługo i dlatego przejął na siebie zadanie niesienia małej. W końcu to jego siostra.
Blondyn przez chwilę żałował, że on przez całe swoje dzieciństwo nie miał nigdy kogoś takiego. W młodych latach samotność była jego koszmarem. Był niewidzialny albo poniewierany - w zależności od sytuacji. Gdyby jego rodzice żyli, lub gdyby miał jakiegoś opiekuna czy rodzeństwo... to wszystko mogłoby wyglądać inaczej.
Ale teraz miał Kuramę. A Kurama był jak rodzina - nigdy miał go już nie opuścić.
*
Sakura powoli przechadzała się po wiosce. Była zadowolona z tego, że Piąta pozwoliła im zostać i bronić jinchuuriki. Miała w sobie płonącą determinacje, aby ochronić tę dziewczynę o niebieskich włosach.
Natomiast ta dziewczyna o niebieskich włosach była co najmniej niezadowolona. Shibuki przyjął pomoc z wielką wdzięcznością, ona zaś z równie dużą niechęcią. Nie pasowało jej coś w nowo przybyłych. Byli tacy... za bardzo. Za mili, za przyjacielscy, za poważni. Totalne dno! Fū nie podobał się ten łańcuch, który zaciskali jej na szyi...
Przecież nie była głupia. Doskonale wiedziała, że wszystkim chodzi o Nanabi. Nie podobało jej się to. Naturalnie darzyła swoją Ogoniastą Bestię ogromną przyjaźnią, ale czy ludzie musieli je sprowadzać do jedności mentalnej? Może i są połączone ciałem i układem czakry, ale z pewnością nie umysłami! Fū była Fū, a nie kimś innym. I potrafiła walczyć. Nie potrzebowała jakiś dziwaków do obrony własnej. Potrzebowała tylko swojego Bijuu. Ona była dla niej wszystkim.
CZYTASZ
Daleko [Naruto]
FanfictionNie zawsze wszystko toczy się tak, jak my byśmy sobie tego życzyli. Naruto Uzumaki doskonale przekonał się o tym na własnej skórze, gdyż w jego przypadku pytanie brzmiało: "Co może pójść po myśli?". Odpowiedź nigdy zadowalająca nie była, ale chłopak...