3

21.4K 603 208
                                    

Na górze Max (bad boy)

Weekend minął bardzo szybko.I nadszedł poniedziałek.A wiecie co to oznacza?
Szkoła.

Obudziłam się ze świadomością,że moje życie dzisiaj zmieni się w piekło.A może nie?W każdym razie nie chce tam iść.
Aby nie wyjść na jakąś frajerke która chodzi w golfach i wielkich okularach postanowiłam ubrać się jakoś przyzwoicie.Załorzyłam czarną,skórzaną spódnice,biały crop top z czarnym napisem IDEA i czarne baleriny.Włosy troche pofalowałam i zrobiłam troche mocniejszy makijaż.
Stałam patrząc się w lustro.Wyglądałam troche inaczej.
Cóż...jeśli teraz cie nie polubią Emily to nie wiem co z tobą nie tak.
Zeszłam na śniadanie.Zack jadł szybko chcąc iść do nowej szkoły.
-Dlaczego ubrałaś się tak?-spytała mama.-i tak wymalowałaś?
-Jak?-spytałam udając,że nie wiem o co chodzi.
-W poprzedniej szkole nigdy w takim czymś nie chodziłaś.Zwykle jeansy i bluzy.
-Ale w tej szkole chce się zmienić-powiedziałam nasypując do miski z mlekiem płatków.Mama mruknęła coś co brzmiało jak aha.

Skończyłam zjeść śniadanie i szybko umyłam zęby.Poprawiłam mój błyszczyk na ustach i byłam gotowa.Wzięłam czarną torbe i zeszłam na dół.Dziś odwoziła nas mama.
Moja szkoła była oczywiście bliżej więc wysadziła mnie jaką pierwszą.
-Dasz rade?-spytała,a ja kiwnęłam głową na tak.Pożegnałam się z mamą i bratem,a potem wyszłam z auta.Cała zestresowana.Przerażona.Nieśmiała.Mam dalej wymieniać?
Szkoła była wielka.Jak ja się odnajdę?Od razu wszystkie oczy były skupione na mnie.

Dasz rade Em.

Weszłam do wielkiego budynku.Akurat natrafiłam na przerwe.Setki ludzi biegało po korytarzu przepychając się i rozmawiało.
A ja?Gdzie ja mam iść?
-Panna Wotson?-usłyszałam głos starszej kobiety więc przytaknęłam.-jestem Pani Collins.Dyrektorka tej szkoły.Chodź,dam ci potrzebne rzeczy.

Poszłam za nauczycielką po schodach na górę po drodze mijając się z wieloma osobami które patrzyły na mnie jakby mnie chciały zjeść i obgadywały myśląc,że tego nie słyszę.

Pewnie będzie tak jak w starej szkole.

Weszłam za niską,grubszą kobietą do pokoju nauczycielskiego.Był to mały pokoik ze stolikiem i krzesłami na środku,a dookoła były szafki i półki z wieloma dokumentami:teczki,kartki,segregatory.
Zaczęła grzebać w szafce,a ja stałam pod ścianą obserwując nauczycieli którzy wchodzili i wychodzili.
-To twój kluczyk do szafki.Numer 403-powiedziała podając mi mały kluczyk.-nie zgub go.A gdyby tak się stało to jak najszybciej mnie o tym powiadom.Jednak staraj się,aby ten kluczyk był przy tobie.Okey?

-Tak-powiedziałam,a dyrektorka uśmiechnęła się.Wyglądała na miłą.Podała mi też plan lekcji.
-Teraz możesz już wracać.Poradzisz sobie?-spytała,a ja kiwnęłam głową,a następnie opóściłam pokój.
Na korytarzu ludzie przepychali się przed siebie,a ich śmiechy i rozmowę tworzyły jakąś gware i szum.Nic się nie dało zrozumieć.Sprawdziłam na plan lekcji.Historia.Świetnie.Zaczynam lekcje od znienawidzonego przedmiotu.
Postanowiłam iść poszukać sali historycznej chociaż nie wiem jak sobie poradzę,bo ta szkoła była na prawdę ogromna.
-O,kto się pojawił w szkole?Ogerma-usłyszałam dobrze mi znany głos więc po woli i ostrożnie się odwróciłam.Za mną stał ten sam chłopak na którego wpadłam pare dni wcześniej.Przełknęłam gule w gardle i spojrzałam na jego piękne oczy.

Był piękny,ale nadal był dupkiem.

-Masz racje Max-odezwała się jakaś pusta,blond lala która była obejmowana przez chłopaka.-nie umie mówić.
A więc ma na imie Max.
Ładne imie.
Za nimi stało może pięciu chłopaków-równie przystojni i pewnie tak samo idiotyczni.
-Teraz znowu zabrakło ci języka w gębie?-zaśmiał się Max ze swoimi kumplami i tą blond lafiryndą.Nigdy nie widziałam tyle tapety na twarzy.Miała tak krótką i obcisłą bluzke,a ja myślałam,że wyskoczą jej cycki.Na dodatek krótkie,odsłaniające pół dupy spodenki i szpilki,a do tego czterocentymetrowe,czerwone szpony.
Stałam tak zamiast gdzieś pójść i słuchałam jak się ze mnie nabijają.
Świetnie.Pierwszy dzień szkoły i już kłopoty.

-Ty na prawdę nie umiesz mówić?-zakpiła blondi.-no odpowiadaj suko!
-Jedyną suką jesteś tu ty,Jennifer-odezwał się czyiś damski głos.
To nie był mój głos.

Obok mnie stała jakaś dziewczyna.Miała ładne,brązowe włosy zaplecione w warkocz na boku i piękne,niebieskie oczy.Stała mierząc tą laske wzrokiem.

Max póścił swoją dziewczyne i podszedł do niebieskookiej i chwycił ją za różową bluzke.Byłam zdziwiona,bo w cale się go nie bała i utrzymywała z nim kontakt wzrokowy.
-Jeszcze raz ją obrazisz,a połame ci wszystkie kości,a uwierz mi...nie będe się wahał przed skrzywdzeniem dziewczyny.
-Spróbuj ją tknąć-odezwał się jakiś chłopak który zjawił się koło mnie.

Jak oni tak szybko tu przychodzą.
-Bo co?-syknął Max nie spuszczając oka z dziewczyny która patrzyła na mnie z mordem w oczach. 
-Puść ją.Nie bije się dziewczyn za to,że ma racje.Twoja laska to suka.I nikt więcej.

Widziałam jak blondi piorunuje tego chłopaka wzrokiem.Max puszcza ją i podchodzi do bruneta.Chwycił go za koszule i pchnął na szafki.Zamknęłam usta ręką powstrzymując się od krzyku.
-Chcesz znowu dostać?-fuknął.-tak jak ostatnio?
-Śmiało,uderz mnie.Pokaż,że umierz rozwiązywać konflikty tylko za pomocą bójki-warknął stojąc oparty o szafke.Max mocniej go przycisnął i zacisnął szczęke.Zaczynałam się go bać.
-Na co czekasz?-warknął brunet.-możesz mnie uderzyć,ale jak skrzywdzisz laske pokażesz jaka jesteś cipa.

Max znowu zmierzył go wzrokiem.Bałam się,że na prawdę go uderzy.
Po chwili czekania chłopak póścił bruneta który upadł na podłogę.Zmierzył nas,a mój wzrok na dłuższą chwile zatrzymał na mnie.Objął blondynke która ostatni raz na mnie spojrzała i oddaliła się razem ze swoim chłopakiem i znajomymi którzy podążali za nimi.
-Matt!Okey?-usłyszałam głos dziewczyny które podbiegła do bruneta i pomogła mu wstać.-wszystko okey?
-Tak.Spoko.Jest dobrze-odparł.
-Dzięki.Jesteś wielki-powiedziała i przytuliła go,a ja stałam jak kołek i obserwowałam ich.Po chwili dziewczyna podeszła do mnie i uśmiechnęła się,a potem podała mi ręke którą uścisnęłam.
-Jestem Amy.
-Emily-powiedziałam krótko.
-A ja Matt-odpowiedział chłopak więc też uścisnęłam mu ręke.-nowa?-spytał,a ja kiwnęłam głową.
-Nie przejmuj się nimi-powiedziała uśmiechnięta Amy.Wyglądała na energiczną i radosną osobe.-są na maxa popularni.Zwłaszcza Max i Jennifer.Są postrachem szkoły więc trzymaj się od nich z daleka.Max to mega ciacho,ale wiesz...nie chodzi z laską więcej niż tydzień.Zalicza i odchodzi.Z Jennifer jest już jakiś miesiąc.Postęp.Ale i tak pewnie ją zdradza,a ona tego nie widzi.Więc trzymaj się z daleka.
-Zapamiętam-odpowiedziałam z uśmiechem.-trzymać się od nich z daleka.
-Dokładnie-powiedział Matt i objął Amy która obserwowała mnie z szerokim uśmiechem.
-Słodka z was para-powiedziałam,na co Matt i Amy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.Spojrzałam na nich unosząc jedną brew do góry.

O co im chodzi?
-My...my nie jesteśmy parą-powiedziała Amy pomiędzy napadami śmiechu.-tylko przyjaciółmi.
-Traktuje Amy jak siostre-powiedział i mocno ją przytulił.Pasowaliby do siebie.
-Ja mam chłopaka-odpowiedziała.
-A ja dziewczyne.Nie mógłbym być z Amy.Znaczy jest na maxa ładna i zgrabna,ale to moja BFF.Moja siostra.Najkochańsza przyjaciółka.
-Ja też nie dałabym rady z nim być-powiedziała z uśmiechem.
-Ahaa,myślałam,że jesteście parą.
-Coś ty-powiedzieli w tym samym czasie.
-Co teraz masz?
-Historie-odpowiedziałam,na co Amy klasnęła w dłonie,a Matt prychnął.
-Świetnie,mamy razem-powiedziała niebieskooka.
-To nie fair-mruknął Matt udając obrażonego.-ja chciałem mieć z Emily.
-Sorki Matt.Life is brutal-zachichotała Amy.Ja też nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.-a teraz chodź,idziemy już na historie.Do potem Matt.
-Narazie Amy-pocałował ją w policzek,a mnie przytulił.-pa Emily.


Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz