Nikomu nie mówiłam o tym co się stało.Tylko Max wie.I niech tak zostanie.
Amy i Matt też o niczym nie wiedzą.Inaczej biegaliby za mną jak ochroniarze.Póki co niech nie wiedzą.I są spokojni.A Max nikomu chyba nie powie.Mam taką nadzieje.Wszyscy pytali się o bandaż na kostce.Każdemu mówiłam,że spadłam ze schodów.
Dzień w szkole zleciał w miare szybko.Dzięki Amy i Mattowi nie nudziłam się tak bardzo.Skończyli godzine wcześniej,a ja zostałam jeszcze na dodatkowej matematyce.
Wychodząc bałam się,że spotkam Timona.Na szczęście tak się nie stało.Całą droge jednak się bałam.Nawet nie zakładałam słuchawek,aby mieć wytężony słuch i wzrok.
-Emily!-krzyknął ktoś więc odwróciłam się.Na szczęście to był Max.
-Hej-przywitałam się z wymuszonym uśmiechem.-ty nie z kumplami?Z dziewczyną?
Ten wzruszył ramionami.
-Nie chciało mi się.
-Tak?-spytałam z uśmiechem,a ten posłał mi pytające spojrzenie.-przyznaj,że po prostu się denerwowałeś.
-Ja?O co?
-O mnie.Że Timon mi coś zrobi.
-Nie-prychnął.-nie chciałem z nimi gadać.Po prostu.
-Jaaasne-mruknęłam z uśmiechem.
-Nie wierzysz mi?-spytał szczerząc się,a ja pokiwałam głową na NIE.-słusznie,mała.No dobra,masz mnie.Musiałem cie pilnować.
-Wiedziałam.
-Ten Limon czy jakmu tam...
-Timon-weszłam mu w zdanie.
-Nie ważne-machnął szybko ręką.-więc ten Timon jest nieprzewidywalny.Wiesz...wole mieć cie na oku.
-Po co?Przecież jak coś mi się stanie to się tym raczej nie przejmiesz.Jestem zwykłą,nieśmiałą,szarą myszką.Gdy zgine...nikt się nawet nie dowie.
-Hej.Nie mów tak-podniósł głos,a ja na niego spojrzałam.-em...no...ten-zaczął drapać się po karku wyraźnie zdenerwowany,a ja podniosłam ze zdziwienia jedną brew.-chodzi o to,żebyś tak nie mówiła,okey?Jesteś nieśmiała i cicho.Ale to zaleta.Nie każdy musi być energiczny,towarzyski,zwariowany jak...
-Jak ty?
-Dokładnie-klasnął w dłonie.-ty masz taki charakter.Nie inny.I to jest fajne.-Wow.Powiedziałeś to komuś kiedyś?
Spojrzał na mnie z rękami w kieszeni i uśmiechnął się.
-Nie.
Aż zrobiło mi się cieplej na sercu.Uśmiechnęłam się i spóściłam wzrok na chodnik.
-Jak kostka?-zmienił temat.
-Lepiej.Jeszcze kuleje,ale do wesela się zagoi.
-No to świetnie-powiedział uszczęśliwiony.-spoko.Dasz rade.Pokulejesz pare dni i znowu będziesz mogła normalnie chodzić.
-Dzięki-odpowiedziałam szturchając go lekko w ramie,przez co cicho się zaśmiał.-i dzięki za podprowadzenie-dodałam zatrzymując się przed domem.
-Nie ma za co mała?To co?Do...jutra?
-Do jutra duży-odpowiedziałam z uśmiechem.Nie wiem co we mnie wstąpiło,ale stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.On uśmiechnął się,a ja po woli poszłam do domu.Czułam,że tam jest i,że na mnie patrzy.Stał oparty o drzewo z rękami w kieszeni.
Wyciągnęłam klucze,bo nikogo w domu nie było.Już miałam je otwierać gdy usłyszałam głos Maxa:
-Nie no!Tak nie mogę!
Odwróciłam się delikatnie w jego stronę,aby zobaczyć o co mi chodzi.Niepodziewanie stanął blisko mnie,a nasze klatki piersiowe się stykały.Oparłam się o drzwi,a on oparł się jedną ręką i spojrzał mi w oczy.Następnie szybko przeniósł wzrok na moje usta i gwałtownie się w nie wbił.
O MÓJ BOŻE.
O.M.G!
O MATKO!
Całuje mnie Max.Max mnie całuje!Nie wierze w to.Ten który jeszcze kilka tygodni temu się ze mnie śmiał teraz mnie całuje.
Byłam zbyt zszokowana,żeby cokolwiek zrobić.Czułam tylko jego usta na swoich.Co mam zrobić?Tak stać?Odepchnąć go?Nakrzyczeć?A może...
Pieprzyć to.Niespodziewanie oddałam pocałunek.On chyba też był zaskoczony.Chwycił mnie w talii i zaczął mocniej całować.Gdy ugryzł moją warge uśmiechnęłam się,a on odpowiedział tym samym.To było coś pięknego.W najlepszych snach bym nie wierzyła,że ktoś taki jak Max zwróci na mnie uwagę.
Gdy zabrakło nam tlenu odsunął się ode mnie pare kroków,a ja zdezorientowana stałam oparta o drzwi.
-To się nigdy nie wydarzyło-powiedział chłodno.-masz o tym nikomu nie mówić.Po czym się oddalił.Dlaczego tak powiedział?Może działał pod wpływem impulsu i ten pocałunek nic nie znaczył?W końcu...mógł mieć każdą.Może się z kimś załorzył?Albo chciał zobaczyć jak całuje?To było prsykre "To się nigdy nie wydarzyło"
Mega zszokowana weszłam do domu i zamknęłam drzwi po czym się zsunęłam opierając o nie i ukryłam twarz w dłonie.
Co to przed chwilą było?
CZYTASZ
Love Story
Teen FictionNieśmiała siedemnastoletnia Emily przeprowadza się z rodzicami do nowego miasta.To wszystko jest dla cichej nastolatki nowe,zważywszy,że nie miała za wielu przyjaciel w nowej szkole.W nowej już pierwszego dnia popada w kłopoty przez co zyskuje sobie...