Zabawa była cudowna.Tańczyłam z wieloma osobami (ze starszymi i z młodszymi).Tańczyłąm nawet kaczuszki z dziećmi oraz przy piosence jedzie pociąg z daleka.
Potem była zabawa "mam chusteczke haftowaną".Max nie chciał,żebym brała w nim udziału,ale poszłam,a on razem ze mną.
Stworzyliśmy wielkie koło,a w środku były trzy osoby z chusteczkami.Podkładały pod nogi innej osoby (oczywiście płci przeciwnej) i całowali w policzek,a potem kolejna osoba przejmowała chuste.
Podszedł do mnie Xavier.Max mocniej ścisnął moją ręke,ale gdy na niego spojrzałam rozluźniłam się.Klęknęłam na chusteczke,pocałowałam w policzek i sama poszłam na środek.Chciałam się troche podroczyć z Maxem więc połorzyłam chusteczke koło kogoś innego.
I tym sposobem czułam na sobie jego wzrok.
Gdy wróciliśmy Max objął mnie i przyciągnął do siebie nic nie mówiąc.
-Max,nie fochaj się kochanie.To zabawa...
-Wiesz ile osób patrzyło na ciebie jakby chciało cie zjeść?-warknął.-jesteś moja i nikogo innego.
-Kocham cie Max,ale schowaj czasem tą zazdrość do kieszeni.Nie zamierzam nikogo podrywać.
-Mam nadzieje-powiedział i cmoknął mnie w usta.Potem dostaliśmy jeszcze jakieś ciepłe danie i deser.I w tym momencie dzieci przestały biegać na słowo lody.
Rozmawiałam z wieloma osobami,ale głównie z bliźniaczkami.Na pytania niektórych odpowiadałam krótko.
Była już późna noc,a ja nie chciałam wracać do domu.Niektóre dzieci poszły spać na górę gdzie było pare pokoji.
Zack został i bawił się z innymi.
-Idziesz zatańczyć?-spytał Max,a ja kiwnęłam głową,chwyciłam jego ręke i posyłając uśmiech rodzicom poszłam na parkiet gdzie do wolnego tańczyło pare par.
Max złapał mnie za biodra,a ja zarzuciłam ręce na jego szyje i bujając się w rytm muzyki patrzyliśmy sobie przez chwile w oczy.
-Wiesz Em,ciesze się,zę cie poznałem.
-Ja też-powiedziałam krótko ze szczerym uśmiechem.
-Jak mogłem być takim frajerem i móc cie wyśmiewać myśląc,że jesteś jak każda.Jestem debilem.
-Nie mów tak.Było minęło.
-Ale nigdy sobie tego nie wybaczę.Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.Znasz mnie lepiej od kumpli,nawet od rodziców.Potrafisz mnie pocieszyć,a nie tylo litować się nade mną.Potrafisz na mnie krzyknąć gdy sytuacja tego wymaga,a nie ciągle udawać miłą.I zauważyłem to do piero po czasie.
-Wiesz...ty też wyróżniasz się spośród chłopaków.Na przykład teraz.Mimo,że wyglądasz na pieprzonego bad boya to jesteś miły,ze wszystkimi chcesz rozmawiać,śmiejesz się.Moja ciotka cie uwielbia,tak jak rodzice,brat i...wszyscy dookoła-powiedziałam bujając się do wciąż wolnej piosenki.To było piękne.
-Czym sobie zasłużyłem na taką dziewczyne?-szepnął mi do ucha.
-A ja?Jestem nieśmiałą,zwykłą dziewczyną.-Poprawka.Jesteś nieśmiałą,zwykłą,zajebistą,piękną dziewczyną z najlepszym charakterem na świecie.Dlatego sie ciesze,że cie mam-powiedział opierając swoje czoło o moje i patrząc prosto w oczy.Nadal się bujaliśmy.Nie istniały inni,tylko my.
-Kocham cie Emily-wyszeptał po chwili.
-Ja ciebie też-powiedziałam.Moje ręce powędrowały na jego policzki.Max zbliżył się i pocałował nadal bujając do rytmu muzyki.Całowaliśmy się na środku sali.Na weselu cioci.To jest piękne.Kocham go.I pomyśleć,że teraz jesteśmy razem.Dwa przeciwieństwa,dwa różne charaktery,a jednak...coś nas do siebie przyciągnęło.
-To nasze Love Story,co?-spytał gdy się od siebie oderwaliśmy,a ja zachichotałam.
-Tak.Chyba tak.
I TAK OTO KONIEC TEJ HISTORI.NIE MA SENSU PISAĆ DRUGIEJ CZĘŚCI.SKOŃCZYŁO SIĘ NAWET SPOKO.MOŻE WY MACIE POMYSŁ NA KOLEJNĄ KSIĄŻKE?CHĘTNIE BYM NAPISAŁA.DUŻO POMYSŁÓW,ALE...NO ZAWSZE ZNAJDUJE SIĘ JAKIEŚ ALE.
ZAPRASZAM DO MOICH POPRZEDNICH KSIĄŻEK O MIŁOŚCI (BO TYLKO TAKIE PISZE) <3
CZYTASZ
Love Story
Teen FictionNieśmiała siedemnastoletnia Emily przeprowadza się z rodzicami do nowego miasta.To wszystko jest dla cichej nastolatki nowe,zważywszy,że nie miała za wielu przyjaciel w nowej szkole.W nowej już pierwszego dnia popada w kłopoty przez co zyskuje sobie...