6

15.9K 525 78
                                    


-Ehh,prawie zasnęłam-jęknęła Amy gdy wychodziłyśmy z klasy fizycznej.-czy ta baba nie może prowadzić ciekawszych zajęć niż tylko pieprzenie coś o wzorach i o tym,że się nie uczymy.
-Takie życie nauczycieli-powiedziałam rozbawiona jej zachowaniem.
-Daj spokój.
-Cześć laski-przywitał się z nami Matt.-mam pomysł gdzie dzisiaj idziemy.Co wy nakawiarnie.Od wczoraj nie piłem kawy.I nie jadłem nic słodkiego.
-Spoko.Może być kawiarnia-powiedziała Amy,a ja się z nią zgodziłam.
-No to zajebiście-powiedział podekscytowany Matt.-brakuje mi już kawy.
-Wow.Jesteś uzależniony-powiedziałam z rozbawieniem.
-Ja?Ależ skąd-powiedział śmiesznie,a ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
-Okey.Lece pod salę.Widzimy się później-porzegnałam się z nimi i ruszyłam pod sale informatyczną.
Siedząc i czekając na koniec przerwy i robiąc coś na telefonie poczułam,że ktoś przede mną stanął.Zadarłam głowę do góry i zobaczyłam Maxa.
-Witaj lamuskoo-przywitał się,a ja wywróciłam oczami.

Frajer.

-Czego chcesz?-burknęłam.
-Uuu,jaka niemiła.A czy ja muszę czegoś chcieć?
-Raczej tak.Nie bez powodu stoisz tutaj przede mną?
-Masz racje.Chciałem ci powiedzieć tylko,że jesteś idiotką i nie pasujesz do tej szkoły-syknął,a mnie przeszły ciarki.-więc się lepiej wypisz.Przeze mnie i moich kumpli niejedna osoba się przepisała.Więc radze ci,jeżeli chcesz mieć jeszcze życie-następnie przechodząc wytrącił mi telefon który spadł na podłogę,a on odszedł śmiejąc się.Podniosłam urządzenie i weszłam do sali zajmując komputer.
Nie wiem czemu Max i jego znajomi tak mnie nie lubią.Trzymam się od nich z daleka,nie wchodzę im w droge,a mimo to cały czas mnie obrażają i wyśmiewają się ze mnie.Może...rzeczywiście czas być troche śmielszym?Może czas im się przeciwstawić?Ale kiedy ja nie umiem...
***

Siedziałam z Amy i Mattem w kawiarni pijąc kawe i jedząc kremówke.Rozmowa jakoś się kleiła.Cały czas śmialiśmy się i rozmawialiśmy na wiele różnych tematów.Zrozumiałam,że nie muszę ich się bać.Mogę gadać o czym chce,a oni zawsze mnie wysłuchają.Pierwszy raz od bardzo dawna mogłam z kimś pożartować i porozmawiać.Było świetnie do czasu gdy nie dostałam sms-a od mamy.
Mama-Muszę wyjść.Przyjdź i popilnuj Zacka.
Ja:Zaraz będe.

-Muszę iść-powiedziałam.
-Co?Czemu?-spytał Matt.
-Muszę zaopiekować się młodszym bratem-westchnęłam.
-To my też idziemy.
-Nie.Zostańce.Dopijcie kawe.Widzimy się w szkole,tak?Do jutra-zapłaciłam za kawe i ciastko,a następnie wyszłam z kawiarni kierując się w strone domu.

Oczywiście na moje nieszczęście na trafiłam na Maxa który stał ze swoją dziewczyną i kumplami śmiejąc się w najlepsze.Nie widzieli mnie więc szłam dalej,niestety Jennifer zatrzymała swój wzrok na mojej osobie.
-Ej,gdzie idziesz lamusko!?-zaśmiała się.-pomagać bezdomnym?-oczywiście wszyscy zaczęli się śmiać chociaż to nie było śmieszne.Po moim policzku spłynęła łza.Dziwne.Nigdy nie płakałam z ich winy.Spojrzałam kątem oka na Maxa który się śmiał,ale gdy mnie zobaczył na chwile przestał.
-Co?Zabrakło języka w gebie?-zaśmiała się ponownie z chłopakami,a ja w pośpiechu odeszłam.
Niestety nie na długo.Nie wiem jak,ale spotkałam Maxa który stał przede mną ze skrzyżowanymi rękami na piersi.
-Czego chcesz?-spytałam.
-Grzeczniej,dobra?-syknął podchodząc bliżej,natomiast ja się cofnęłam.
-Puść mnie,chce iść-powiedziałam i starałam iść przed siebie,ale Max chwycił mnie za ramie i pociągnął tak,że uderzyłam plecami o ściane.-zrobiłam ci coś?-zapytałam ze łzami w oczach,a ten uśmiechnął się wrednie.
-Tak.Urodziłaś się.Przyszłaś do tej szkoły.Co?Myślisz,że jesteś fajna?
-Po czym tam stwierdzasz?
-Po tym jak się zachowujesz-fuknął wbijajac mi paznokcie w ramie.-idź do innej szkoły.Dobrze ci radze.Chyba,że nie chcesz przeżyć pierwszego semestru.Ja z chłopakami już o to zadbamy.
-Przecież nic nie robie.Unikam was-powiedziałam łamiącym się głosem,a on zaśmiał się bez krzty wesołości.
-I co?Myślisz,że dzięki temu odpóścimy?Nie.A teraz zjeżdżaj z tąd.I powiedz mamusi,że chcesz znaleźć inną szkołe.W tej nie dożyjesz do jutra mała-gdy mnie puścił szybko odeszłam starając się nie płakać,ale się nie udało.Łzy ciekły strumieniami.Bałam się.
Co ja im zrobiłam?W poprzedniej szkole byłam nękana.Teraz tak samo.Starłam łzy które kapały po moich policzkach i wróciłam do domu.Było mi przykro,że się ze mnie śmieją mimo,że staram się ich unikać.
Mama musiała iść gdzieś na zakupy więc zostałam sama z Zackiem który bawił się w swoim pokoju.Ja w tymczasie oglądałam telewizje co chwile patrząc czy brat bezpiecznie się bawi.

Mój spokój przerwał dzwonek do drzwi.Otworzyłam je i zobaczyłam Matta i Amy.
-Co wy tu robicie?-spytałam.
-Przyszliśmy ci potowarzyszyć.
-Ale...skąd wiecie gdzie mieszkam?
-Mamy swoje sposoby-odezwał się Matt.-możemy wejść?
Kiwnełąm głową i przepuściłam ich zamykając za nimi drzwi.
-Ładnie tu masz-pochwaliła.Matt w tymczasie usiadł na kanapie.
-Dzięki-mruknęłam siadając obok nich.-chcecie coś do picia?
-Nie-odpowiedzieli równo.
-To...co chcecie robić?

I tym sposobem przesiedziliśmy chyba dwie godziny oglądając seriale i rozmawiając.Poznali też mojego młodszego brata.Amy była nim zachwycona.Nawet chwile się z nim pobawiła.
Nawet nie wiem kiedy te dwie godziny zleciały i znajomi musieli już iść.
Usiadłam na kanapie gdy dostałam SMS-a od...nieznanej mi osoby.

Nieznany:Co?Myślisz,że jak zmienisz szkołe suko to cie nie będe gnębić?

Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz