44

11.2K 423 48
                                    

Głowa już mniej mnie bolała.Dostawałam dużo leków i jeździłam codziennie na badania.Rodzice wymieniali się.Przez kilka godzin była mama,a potem-tata.Przyjeżdżali też przyjaciele,Zack z rodzicami i Max z którym dogadywałam się coraz lepiej.Zawsze mnie rozśmieszał i żartował.

Siedziałam na łóżku robiąc coś na telefonie.Wygoniłam rodziców do domu,aby wreszcie spędzili chwile czasu razem.
-Witam księżniczko-przywitał się Max siadając na krześle.-jak się czujesz?
-Dużo lepiej.
-Bo ja tu jestem-zażartował.
-Nie pochlepiaj sobie-zaśmiałam się.-Max,wiesz,że nie musisz tu przyjeżdżać codziennie.
-Ale chce.Co?Przeszkadza ci moje towarzystwo?
-Wiesz,że nie-uderzyłam go lekko w ramie.-ale...spotkaj się z kimś,idź gdzieś.Nie przyłaź tu cały czas.
-Jak mam się dobrze bawić wiedząc,że jesteś w szpitalu.Wolę posiedziec z tobą niż z kumplami.
-Głupio się czuje,że wszyscy tak koło mnie latają.
-Daj spokój-powiedział i chwycił moją dłoń.-jak już mówiłem dobrze się tu czuje.Moge tu przychodzić nawet kilka razy dziennie.
-Jesteś kochany.
-Wiem-mruknął i pochylił się nade mną,przez co się uśmiechnełąm.-coś jeszcze?

-Tak.Zdecydowanie jesteś za blisko mnie-wyszeptałam.
-Mi to nie przeszkadza-pochylił się jeszcze bardziej i mnie pocałował.
Pieprzyć wszystkie zasady.Pieprzyć wszystkie złe chwile i momenty.

Oddałam pocałunek i połorzyłam ręce na jego koszuli.Max uśmiechnął się,a potem znów zaczął mnie całować.
-Ekhem-usłyszeliśmy głos lekarza więc oderwaliśmy się od siebie.-musi pani pojechać na badania.
-Rozumiem-kiwnęłam głową.-idź już Max.
-Będe czekał na korytarzu-powiedział i cmoknął mnie w usta.
***

~Tydzień później~

Wychodze właśnie ze szpitala i pierwszy raz od dłuższego czasu mogę zaczerpnąć świeżego powietrza.

Tata pomógł mi wsiąść do samochodu mimo,że dobrze się czułam,ale wiadomo-rodzice zawsze są przewrażliwieni.

Miałam przez pare tygodni się oszczędzać.Nie powinnam się bardzo stresować,a także nie mogę ćwiczyć na WF,ani biegać.Cóż...jakoś to muszę wytrzymać.

Głowa troche mnie boli,ale lekarz przypisał mi leki które powinnam zażywać.

Wreszcie wróciłam do domu.To tylko 9 dni,ale dla mnie to wieczność.
-Emily!-pisnął Zack i wtulił się we mnie,a ja uśmiechnęłam się.
-Cześć smyku,co robiłeś?

-Nudziłem się!Pobawisz się ze mną w berka!
-Emily nie może teraz biegać-powiedziała mama.
-Dlaczeego?-spytał smutno.
-Boli mnie głowa,wiesz?
-To weź leki.
-Biore,ale nie mogę.Pan Doktor tak powiedział.
-Dlatego tak długo nie było cie w domu?-zapytał.
-Tak.Byłam u lekarza,bo mnie bardzo bolała głowa-przecież mnie powiem mu,że ktoś mnie zaatakował i miałam wstrząśnienie mózgu.To jeszcze małe dziecko.
Ten tylko kiwnął głową,posłał mi uśmiech i powędrował na górę do swojego pokoju.Ja zrobiłam to samo.

Połorzyłam się na łóżku ciesząc się,ze wreszcie odetchnę od tych pikających maszyn,niewygodnego łóżka i lekarzy.Nie mogłam normalnie spać.Dzień i noc ktoś biegał po sali i sprawdzał czy dobrze się czujemy.

Przynajmniej od tego odpoczne.Za tydzień mam kolejną wizyte.Póki co zostaje w cichym domu.

Leżałam sobie bezczynnie ciesząc się,że wreszcie leże na swoim łóżku w swoim pokoju.
Gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości sięgnęłam po telefon.

Max-Przyjdziesz dzisiaj do mnie na noc?Moich rodziców nie ma.

Ja-Nie wiem czy mi się chce.Chciałabym odpocząć.

Max-Odpoczniesz u mnie.No prosze.Nie widziałem cie długi czas.

Ja-wczoraj byłeś u mnie w szpitalu XD

Max-To wystarczająco długo,abym się stęsknił. <3 No przyjdź.Proosze.Nudno bez ciebie.

Westchnęłam i chwile się zastanawiałam.Szczerze to też stęskniłam się za Maxem,ale nie wiem czy rodzice mnie puszczą.

Ja-Zgoda.Zaraz tam przyjdę.

Max-O nie nie.Wróciłaś ze szpitala więc po ciebie przyjadę. ;)

Ja-Zgoda.

Ja-Bądź za dziesięć minut.

Max-Postaram się

Max-Mała :D

Max- <3

Spakowałam pare rzeczy do torby i poszłam na dół.
-Mamo,mogłabym iść na noc?
-Do kogo?
-Ma...xa-powiedziałam z wahaniem,a mama spojrzała na mnie dziwnie.
-Do piero co wróciłaś ze szpitala i chcesz iść spać...do chłopaka?
-Mamo.Prosze cie.Mam prawie osiemnaście lat.I nic mi nie jest.To tylko pięć minut drogi samochodem.Wezmę leki,jakby co będe dzwonić.
-Nie wiem.Z tatą porozmawiaj.
-Ale tata jest w pracy.
-To do niego zadzwoń.

Z uśmiechem wyjęłam telefon i wstukałam numer do taty.
-Halo?Tato?Mam pytanko.
-No słucham cie-odezwał się głos po drugiej stronie.
-No bo...ja...chciałabym iść na noc do...ko...do koleżanki.Tak.Do koleżanki-skłamałam.-um...to...mogłabym?
-Emily-westchnął.-od razu powiedz,że idziesz do Maxa i już.
-Skąd...wiedziałeś?
-Jestem twoim ojcem.Zna sie takie rzeczy.
-To jak?Mogę?-spytałam,ale odpowiedziała mi chwilowa cisza.Po chwili tata westchnął.
-Tylko grzecznie mi tam.
-Dziękuje!Kocham cie-i rozłączyłam się.-tata mi pozwolił.
-No to w takim razie baw się dobrze.Ale grzecznie.Nie chce zostać babcią.
-Mamoo-jęknęłam.-wiesz,że nie jesteś gotowa.
-Okey-zachichotała.
-Gdzie idziesz Em?-spytał Zack przychodząc do mnie.

-Do kolegi.
-Idziesz do chłopaka?Ooo,super-pisnął.-może kiedyś pobawi się ze mną samochodami.
-Kiedyś na pewno-zaśmiałam się i poczochrałam małego po włosach.-to ja lece.Papa.

Wzięłam torbe i wyszłam z domu.W samochodzie czekał już Max.

Wsiadłam do środka i zapięłam pasy.
-Co im powiedziałaś,że cie puścili?-spytał włączając się do ruchu.
-Prawde.
-Serio?Na prawde puścili cie do mnie?

-Tak.Chyba po woli przyzwyczajają się,że nie jestem już małą dziewczynką.
-Jak głowa?-zapytał zerkając na mnie kątem oka.
-Dobrze.Mam leki które mam brać codziennie.Ale już nie boli.
Kiwnął głową po czym zatrzymał się pod domem.

***

No to Max i Emily już się pogodzili. :D Ale wszystko może się zmienić...

Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz