-Muszę cie odwozić?-spytał obejmując mnie w talii.-nie chce,żebyś jechała.
-Max,rodzice mnie udupią tak czy siak więc lepiej jedźmy.Chce mieć to za sobą.
-Chcesz,żebym został z tobą jak cie będą zabijać?-spytał z rozbawieniem.
-Nie.Ty sie ratuj-powiedziałam z uśmiechem po czym wsiadłam do auta i ruszyliśmy.
-Napisz mi potem jak pójdzie ci rozmowa z rodzicami.
-Napisze-uśmiechnęłam się.-Max?
-Hm?
-Jennifer nie może się o tym dowiedzieć.Że...no wiesz-nerwowo zaczęłam bawić się palcami.
-Że się całowaliśmy?Luzik.Przecież jakbym jej powiedział to by mnie chyba poćwiartowała i wyrzuciła do lasu dla wilków-odparł,na co ja zaśmiałam się.-powinienem z nią zerwać.Ta laska daje dupy każdemu.Mnie też,a zachowuje się jakbyśmy byli razem.
-Nie jesteście?-Nie.Znaczy tak.Znaczy...Ugh!To skomplikowane.Sam nie wiem co mam o tym sądzić.Nie pociąga mnie już.Jest...po prostu plastikiem.Kolejną dziwką,aby zaspokoić chłopaków.Uwiesza mi się na szyji,a po szkole lata do domów chłopaków,aby...no wiesz.
-Jasne.Rozumiem-powiedziałam z uśmiechem.-no to okey.Dzięki za podwózke.Napisze ci jak poszło.Uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu.
Weszłam do domu i gdy zamknęłam drzwi od razu podbiegli do mnie wściekli rodzice.
-Emily!Coś ty sobie wyobrażała!-zaczęła moja mama wymachując rękami-wyszłaś w nocy i wróciłaś pod wieczór.
-Czy ciebie dziecko Pan Bóg opóścił!-wrzasnął mój ojciec.-martwimy się z matką,nie śpimy po nocach,a ty się gdzieś szlajasz i nawet nie raczysz zadzwonić!Wiesz ile nerwów nas do kosztowało!
-I skąd ta koszulka?-spytała moja mama.Była nieźle wkurzona.Tak jak tata.Spojrzałam w dół i...no tak.Max pożyczył mi swoją koszulke,bo ja miałam top,a na polu było dość zimno.
-Byłaś u chłopaka!-wrzasnął tata.-i co?Spałaś z nim!?Cholera,niedługo z brzuchem przyjdziesz!Nie chce być dziadkiem w tym wieku!
-Z nikim nie spałam!-odezwałam się głośno.-po prostu...przenocowałam u kolegi.W gościnnym-skłamałam.Co miałam powiedzieć?Spałam w jednym łóżku z chłopakiem,całowaliśmy się i obściskiwaliśmy.-nie chciałam wracać do domu!
-A wiesz jak się zamartwialiśmy!-ryknęła mama wymachując ponownie rękoma.-dziecko,chcieliśmy policje wzywać!Wiesz co narobiłaś!
-Ale wróciłam-odparłam.
-Nie no,nie wierze!-syknął ojciec.-uciekasz z domu,szlajasz się z chłopakiem.Co za niedługo?Sex?Papierosy?Alkohol?!Oszalałaś dziecko!?Idź do swojego pokoju.W tej chwili!I...
-Dobra.Idę!-przerwałam mu.Jęknęłam i ruszyłam do swojego pokoju.Gdy miałam już wchodzić zobaczyłam,że koło swojego pokoju stoi Zack który jest wyraźnie zdenerwowany.
-Dlaczego krzyczeliście?-spytał,a mi zrobiło go się żal.Uśmiechnęłam się,aby troche go uspokoić.
-Głośno rozmawialiśmy-skłamałam.
-A czemu tak długo nie było cie w domu?-zadał kolejne pytanie.
-Byłam u...koleżanki.
-Słyszałam,że u chłopaka-kurde.Ten mały jednak jest mądry.
-Musiało ci się coś przesłyszeć.Nocowałam u koleżanki-kolejne kłamstwo.Świetnie,żeby okłamywać młodszego brata.-a teraz idź spać.Jest już późno.
-Pobawisz się jutro ze mną?-spytał z uśmiechem.
-Oczywiście-poczochrałam mu włosy,a mały ziewnął i zaszył się w swoim pokoju.
Ja usiadłam na swoim łóżku wcześniej przebierając się w piżame i włączyłam telefon.Max-I jak poszła ci rozmowa z rodzicami?Żyjesz?
Max-Halo?Mała.Na prawde cie udupili?
Max-Cholera,Em.Martwie się. :(
Ja-Spokojnie.Żyje ^^.Tylko się troche posprzeczaliśmy.Nakrzyczeli na mnie,ale to nie nowość.
Max-Uff.Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. :) Już miałem do ciebie jechać xd
Ja-Jest okey.Właśnie idę spać.
Max-Okey.To dobranoc księżniczko :*
Ja-Dobranoc <3
Odłorzyłam telefon i wtuliłam się w swoją podusie-pande,a następnie zamknęłam oczy i odpłynęłam.
***Poniedziałek.Znowu czas do szkoły.Już miałam wstać gdy poczułam bardzo silny przeszywający ból głowy.Jęknęłam i okryłam się szczelniej kołdrą,bo było mi bardzo zimno mimo ciepła na polu.Skuliłam się w kąt i zadrżałam.
Co się ze mną dzieje?
Zaraz potem kichnęłam.Drugi raz.Ból głowy.Dreszcze.To oznacza tylko jedno.Jestem chora.
Po woli wstałam,ale każdy ruch sprawiał mi ból.Załorzyłam kapcie i ciepły szlafrok,a następnie poszłam na dół.
-Cześć Emily-przywitała się ze mną mama.-już sobie wszystko przemyślałaś?Wiesz,że ucieczka to nie sposób na pozbycie się problemów?
-Tak-mruknęłam i kichnęłam,a następnie opadłam na krzesło.
-Ja zaraz idę do pracy,a...z tobą co?-spojrzała na mnie.-jesteś cała blada i czerwona.
-Źle się czuje-wyjąkałam.Kobieta podeszła do mnie i połorzyła dłoń na czole.
-Masz gorączke.Pewnie od tego deszczu.Szoruj na górę.
-Ale...
-Rzadnego ale.Zrobie ci herbate,lekarstwa przyszykuje i lece do pracy.No ruszaj się.Po woli podreptałam do pokoju i wskoczyłam pod pierzyne.Uff...ale ciepło.
Po chwili przyszła mama.Połorzyła na biurku herbate i lekarstwa,a następnie pocałowała mnie w głowę.
-Poradzisz sobie?-spytała.
-Mhm.Nie jestem małym dzieckiem-mruknęłam leżąc twarzą w poduszce.
-Okey.W razie czegoś napisz do kogoś.Niech ci poda lekcje,albo coś.
-Jasne.Pa mamuś.
-Pa Emily-usłyszałam trzaśnięcie drzwiami co świadczyło o tym,że wyszła.
Leżałam długi czas robiąc coś na telefonie.Wciąż było mi zimno mimo,że piłam gorącą herbate.Wzięłam też lekarstwa i napisałam do Matta i Amy.Ja-Hej.Jestem chora,więc dzisiaj nie przychodzę do szkoły. :(
Amy-Ojej.Bidulko.Przynieś ci zeszyty?
Ja-Pewnie :) Może po szkole?
Matt-Zdrowiej mała.Chcesz notatki po szkole?
Ja-Dziękuje,ale Amy już mi ma zanieść.
Matt-No tak.Właśnie mi o tym mówi.To zdrowiej ^^
Ja-Dziękuje <3
CZYTASZ
Love Story
Teen FictionNieśmiała siedemnastoletnia Emily przeprowadza się z rodzicami do nowego miasta.To wszystko jest dla cichej nastolatki nowe,zważywszy,że nie miała za wielu przyjaciel w nowej szkole.W nowej już pierwszego dnia popada w kłopoty przez co zyskuje sobie...