9

15.1K 514 83
                                    


W domu szybko załorzyłam bluze z długim rękawem,aby nie było widać czerwonej ręki,a następnie poszłam na obiad.Usiadłam i zaczęłam jeść podczas gdy rodzice i Zack o czyms zawzięcie dyskutowali.Ja wyłączyłam się z rozmowy.Siedziałam grzebiąc w talerzu.

Dlaczego Max mi pomógł?Nie lubi mnie,wyśmiewa.Zachowuje się jak dupek mimo,że nic mu nie zrobiłam.A chwile potem mnie broni.Może to tak towarzystwo na niego działa?Może wśród kolegów i swojej dziewczyny chce się popisać?W każdym razie nie wiem.Nadal zachowuje się jak dupek,ale dziękuje mu za ocalenie mnie.Nie mówiłam rodziców o Timonie.Dobrze wiedzieli kim był i gdybym im powiedziała...przepisaliby mnie do innej szkoły,a moze nawet by się znów przeprowadzili.Nie chce tego.Pierwszy raz od dawna mam znajomych z którym mogę normalnie porozmawiać.Przywykłam do tego miejsca.
-Jak było w szkole Emily?-moje rozmyślenia przerwała mama.Podniosłam wzrok i uśmiechnęłam się.
-Dobrze-odpowiedziałam krótko i nachyliłam się,aby sięgnąć po pieprz.Niestety przez przypadek podwinął mi się rękaw mojej bluzy ukazując czerwoną ręke.Mama od razu spojrzała na mnie z szokiem,podobnie jak tata.Szybko usiadłam zakrywając ręke z powrotem,ale i tak to widzieli.
-Em...kto ci to zrobił?-spytał tata.
-Nikt-skłamałam.
-Znowu cie gnębią?Powiedz mi,a pójdę do dyrektora...
-Nic się nie dzieje..
-Emily,nie okłamuj nas-wtrąciła się mama.-mów co się dzieje.
-Powiedziałam,że nic!-podniosłam lekko głos-wywróciłam się idąc do domu.Jestem niezdarą.
-Emily...
-Mówie prawda-powiedziałam starając się,aby moje kłamstwo było wiarygodne.-przewróciłam się i zahaczyłam o płot

O jaki płot Emily?Twoje kłamstwo jest beznadziejne tak samo jak życie.
Rodzice spojrzeli na siebie,a potem kiwnęli głowami i wrócili do posiłku.

Uff..łyknęli to.
Wstałam i odeszłam od stołu,a następnie ruszyłam na górę.Moja ręka wciąż była troche napuchnięta,ale to zignorowałam.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam słuchać muzyki.

Po około godzinie wyszłam sobie na wieczorny spacer.Było troche ciemno,ale nie przeszkadzało mi to.

MAX
Siedziałem ze znajomymi na ławce.Oni rozmawiali w najlepsze,ja jakoś nie miałem ochote.

W mojej głowie rozbrzmiewało pytanie:Dlaczego ja jej pomogłem?Znaczy nie żałuje tego,ale gdy widziałem jej zapłakaną twarz...coś we mnie pękło.Musiałem jej pomóc.Nie jestem takim hujem,żeby nie pomóc dziewczynie zwłaszcza przed takim frajerem.
Nie wiem czemu się z niej śmieje.Bo co?Jest cicha,nieśmiała....no i co z tego?Może do nas nie pasuje,ale...są dużo gorsi z których trza się powyśmiewać,bo do tego zostali stworzeni.
Na dodatek jest na prawdę ładna.Może nie w moim typie,ale jest ładna.
-Maxiuuu-jęknęła Jennifer uwieszając mi się na szyji więc wywróciłam oczami.-kupisz mi coś do picia.
-Sama se kup-wzruszyłem ramionami.Nigdy się tak w stosunku do niej nie zachowywałem,ale zaczynała mnie wkurzać.
-Patrzcie.Grubaska idzie-zaśmiał się Charlie.

Jaka grubaska

Zobaczyłam ją.Szła sobie sama z słuchawkami w uszach więc raczej nas nie widziała i nie słyszała.
-Ona nie jest grupa-wypaliłem i wszyscy spojrzeli na mnie z szokiem.-no nazywacie ją grubaską.A czy widziecie,żeby była gruba?Nie.Więc może obrażajcie ją na inne sposoby,ale nie mówcie coś co nie jest prawdą.
-A ty co Max?Znowu jej bronisz?-warknął Luke.
-Stary,ja po prostu mówie to co myśle!To tak jakbym się śmiał z jakiejś ładnej dziewczyny,że jest brzydka.Pomyślcie czasem.
-Zmieniłeś się Max-westchnęła Jennifer kręcąc z dezaprobatą głową,a ja tylko wywróciłem oczami.
-Tak-zgodził się Luke.-bronisz ją już któryś raz.
-Cholera,nie bronie!-krzyknąłem zrywając się z ławki na równe nogi.

Bronie jej...nie wiem czemu.

-Po prostu mówie jak jest.Jest szczupła,a wy nazywacie ją grubaską.
-Ale chyba nie powiesz,że jest ładna-parsknęła śmiechem Jennifer.
-Idioci-westchnąłem i oddaliłam się słysząc za sobą krzyki znajomych.Nie wróciłem.

Cholera,Max!Co się z tobą dzieje!Bronisz tej świruski która i tak ci się nie podoba!
Wskoczyłem na łóżko i włączyłem RAP z nadzieją,że to mi pomoże.
EMILY
Wróciłam do domu przed 21.Zjadłam kolacje i poszłam się przebrać w piżame,a potem spać.

Obudził mnie dzwonek.No tak.Dzisiaj znowu do szkoły.Jęknęłam i spadłam z łóżka.Znowu będe musiała nasłuchiwać ich śmiechów i wyzwisk.

Szczerze?Mam to w dupie.

Bardziej przejmuje się Timonem.Co mu dzisiaj szczeli do głowy?

Przebierając się zauważyłam swoją ręke.Była już nie czerwona,a lekko sina.Zakryłam ją białą bluzke,a na nogi załorzyłam spodnie z wysokim stanem.

Podczas drogi do szkoły słuchałam sobie muzyki,aby jakoś umilić ten czas.
Na korytarzu jak zawsze roiło się od uczniów.Przedzierali się śpiesząc się na boisko,do jadalni,albo do swojej sali.
Idąc i przeciskając się przy okazji przez ludzi uderzyłam w czyjąś klatke piersiową.Od razu wiedziałam,że to chłopak.Gdy spojrzałam na góę dostrzegłam Maxa.Cholera.Zacznie się ze mnie śmiać i krzyczeć,żebym uważała jak łażę.No pięknie.

Pięknie Emily.
Zamiast tego ten tylko mruknął ciche:

-Sorki-i zniknął z pola widzenia.WHAT?Czy ja się właśnie przesłyszałam?Bez rzadnego wyzywania mnie od oferm i dziwaków?Zamiast tego powiedział sorry.To tak jak przepraszam,tylko troche inaczej.Ze zdziwieniem ruszyłam pod swoją sale gdzie spotkałam Matta.Przywitałam się z nim i zamieniłam kilka słów póki nie zadzwonił dzwonek.

Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz