Siedziałam chwile w ciszy,aż w końcu uśmiechnęłam się.
-Świetnie!Wakacje?Na ile i gdzie?
-To nie wakacje-odezwał się mój tata.Oboje mieli poważne miny.Przestałam się uśmiechać i otworzyłam szeroko oczy.-wyprowadzamy się.
-Co!?-krzyknęła.-jak...jak to?Przecież mieszkamy tu miesiąc.Nawet niecały.
-To kryzysowa sytuacja.Musimy się wyprowadzić.Mamy już załatwione mieszkanie i miejsce gdzie...
-Nie!-ryknęłam ze łzami w oczach.-nie wyprowadze sie.Nie zmusicie mnie!
-Emily...
-Mam tu przyjaciół!Pierwszy raz od dawna!Wreszcie się zaklimatyzowałam!
-Tam gdzie się przeprowadzamy też się zaklimatyzujesz.
-Nie!-krzyknęłam.Moje oczy były zalane łzami.-nigdzie się nie wyprowadzam!Ja...ja tu zostaje.Wy jedźcie.
-Skarbie.Masz siedemnaście lat.
-Mam to gdzieś!-prychnęłam ścierając łzy.-niedługo osiemnaście.Nie chce się wyprowadzać!Dlaczego wy zawsze robicie to co chcecie!Nigdy nie pytacie mnie o zdanie.
-Bez gadania-warknął tata.-wyprowadzamy się za dwa dni.
-Nigdy!-krzyknęłam zrywając się na równe nogi.-nigdy się nie wyprowadze!Zmusicie mnie siłą,ale i tak tu wrócę.Nie opuszcze tego miejsca!
-Ty nie masz tu nic do gadania...
-I w tym problem-prychnęłam łamiącym się głosem.-ale teraz mówie NIE.Nie wyprowadze sie.W życiu!
-Emily.To już postanowione-powiedziała moja mama.-spakuj się.Najlepiej jeszcze dzisiaj.
-Nigdy!-ryknęłam i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami.Słyszałam jak moi rodzice mnie wołają,ale nie wróciłam.Gdy wybiegłam z domu zdałam sobie sprawe,że jest dwudziesta druga i na dodatek leje jak scebra,a ja jestem w krótkich spodenkach i białym crop topie.Momentalnie zmoknęłam.Mój tusz pewnie spłynął,a włosy oklapły od deszczu.Prawie nie widziałam gdzie idę.Było ciemno i lało tak,że widziałam tylko światła aut i lampy na ulicach.
Byłam cała mokra.Ubranie się do mnie kleiło.Na pewno będe chora.Było mi też strasznie zimno.Ale tam nie wrócę.Nie ma bata.Nie wyprowadze sie.Tu mam przyjaciół,zostałam zaakceptowana.Pierwszy raz.
Cała się trzęsłam,ale szłam przed siebie.Ale gdzie?Nie przemyślałam tego.Zaczęłam płakać ze strachu i z zimna.
Na dodatek doszła burza i wiatr.Świetnie.Po prostu kurwa świetnie.
-Emily!-usłyszałam czyiś głos.Zdezorientowana odwróciłam się i zobaczyłąm światła samochodu.Kto to?Głos jest znajomy,ale zmienia się przez ten głośny,dudniący deszcz.Po chwili z auta ktoś wybiegł i stanął na przeciwko mnie.W deszczu.
-M...Max?-wyjąkałam.
-Co ty tu robisz o wpół do jedenastej na dodatek w takiej ulewie?-zapytał przekrzykujać deszcz.
-J...ja-nie mogłam nic powiedzieć tylko zaczęłam płakać,a ten bez słowa mnie przytulił.Opałam głowę o jego mokrą klatke piersiową i szlochałam,a ten głaskał mnie po włosach.
-Emily,co ty tu robisz?Boże,jak ty wyglądasz?Będziesz chora-oddalił się ode mnie,ale nadal stał blisko mnie.Starł łzy z moich oczu i pocałował w czoło,a ja wciąż drżałam z zimna.-chodź,mała.Jedziemy do mnie?
-N...nie.A rodzice?
-Moi rodzice wyjechali i wracają za dwa dni.Chodź,bez gadania.
Po woli wsiadłam do samochodu i od razu poczułąm bijące ciepło.Ale przyjemnie.Poczułam też do piero teraz jaka jestem mokra.Ubrania przylegające do ciała,oklapnięte włosy z którym leje się woda i rozmazany makijaż.
-Trzymaj-Max jedną ręke prowadził auto,a drugą podał mi koc.Kiwnęłam głową i przykryłam się szczelnie obserwując za oknem deszcz.I tylko deszcz.-co ty robisz sama na polu o tej godzinie?
-To wina moich rodziców.O...oni chcą się wyprowadzić?-Co?!-krzyknął nadal skupiony na drodze.-do piero co się wprowadziliście,czemu?
-Nie wiem.Nic nie chcą mi mówić.Ale ja nie chce.Pokłóciłam się i uciekłam z domu.
-Em,nie możesz tak uciekać i to na dodatek w taką pogode.
-Ale zrozum.Nie chce się wyprowadzać.Mam tu ludzi na których mi zależy.Pierwszy raz od dawna nie jestem aż tak gnębiona upokarzana.Ja nie chce się wyprowadzić.
-Nie pozwole na to-mruknął.
-Co masz na myśli?Ty nic nie zrobisz?
-Jakoś mi się ich uda przekonać.Zobaczysz.
-Aż tak chcesz,żebym nie wyjeżdżała?-spytałam z uśmiechem szczelniej okrywając się kocem.Max szybko na mnie spojrzał,a potem na ulice.
-Aż tak to widać?-spytał,a ja przytaknęłam.-no dobra.Nie chce,żebyś wyjeżdżała.Jesteś dla mnie ważna.
-Serio?-spytałam ze zdziwieniem.
-A nie widać?Nie wyjedziesz.Już ja tego dopilnuje.
-Ciekawe jak-mruknęłam z uśmiechem.
-Coś wymyśle...Po chwili zatrzymał się pod domem.Wyszłam i znowu poczułąm bijące zimno gdy deszcz zaczął na mnie padać.Max delikatnie połorzył ręke ne moich plecach zmuszając mnie do pójścia co oczywiście zrobiłam.
Otworzył dom i wreszcie byłam w ciepłym,suchym i bezpiecznym miejscu.
Max też był cały mokry,ale wyglądał i tak świetnie i seksownie.
-Nigdy więcej nie uciekaj z domu.Obiecaj mi-powiedział mi do ucha.
-Obiecuje-odparłam i uśmiechnęłam się.Widać,że Maxowi ulżyło.
-Chodź.Dam ci coś na przebranie.Pewnie ci zimno.
-I to jak-zadrżałam.Po woli poszłam po szklanych schodach na górę i weszłam do jego pokoju.Ku mojemu zdziwieniu panował tam porządek.Pachniało oczywiście nim-miętą i mocnymi perfumami.Ściany były kremowe.W kącie znajdowało się duże łózko,a obok komoda.Było też biurko z laptopem i telewizor z x-boxem.Z boku znajdowała się duża szafa i pufa w kształcie piłki nożnej.Na podłodze leżał duży,niebieski dywan,a na ścianach wisiały obrazy i plakaty zespołów i piłkarzy.
Weszłam do pokoju czekając,aż Max coś mi poda.Chwycił jakąś koszulke i chwile sę wahał.Spojrzał na mnie,potem na podkoszulek i podał mi go,a potem bokserki.
-Łazienka jets na przeciwko-powiedział posyłając mi uśmiech.Skinęłam i poszłam do łazienki.Ubrałam granatowy podkoszulek z napisem Bad boy sięgające mi do połowy ud i czarne bokserki.Nie wyglądam tak źle.Roztrzesałam włosy i wysuszyłam je.Wreszcie wyglądma normalnie.I jest mi ciepło.
Od razu po ubraniu się zaciągnęłam się wspaniałym zapachem i wyszłam z łazienki.Spokjrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Wyglądasz w tej koszulce lepiej niż ja.
-Wiem-powiedziałam dumnie,na co Max się uśmiechnął.
-Masz super dom-powiedziałam.
-Ehh,dla mnie dom jak dom.I tak rodziców prawie w ogóle w nim nie ma.Emily,kiedy zamierzasz wrócić do domu?
-Nie wiem.Ale...moze teraz.Nie chce się tutaj wpraszać.Odwieziesz mnie?-spytałam chcąc otworzyć drzwi,ale Max stanął przede mną.
-Oszalałaś?Patrz jak leje.Zostajesz tutaj.I nie wpraszasz się.Nie będzie mi się nudzić.Wreszcie ktoś będzie w tym domu.
-No...okey.Ale może jutro mnie odwieź.
-Zostań ile będziesz chciała.-powiedział delikatnie dotykając mojej dłoni.Po chwili pochylił się i deliaktnie musnął ustami moje usta.Nie całował mnie gwałtownie,tylko delikatnie.-głodna?-spytał po chwili.
-Mhm.Pójdę coś zrobić-powiedziałam.-połapie się w kuchni.
-Mogę ci pomóc-mruknął w moje usta.
-Poradze sobie-powiedziałam i z uśmiechem ruszyłam do kuchni kręcąc biodrami.

CZYTASZ
Love Story
Подростковая литератураNieśmiała siedemnastoletnia Emily przeprowadza się z rodzicami do nowego miasta.To wszystko jest dla cichej nastolatki nowe,zważywszy,że nie miała za wielu przyjaciel w nowej szkole.W nowej już pierwszego dnia popada w kłopoty przez co zyskuje sobie...