49

10.5K 407 10
                                    


Po mszy która swoją drogą troche zaszła wyszliśmy na zewnątrz.Przy okazji rozmawialiśmy z najbliższymi Pana i Pani Młodej,a właściwie rozmawiali rodzice,bo my tylko staliśmy i uśmiechaliśmy się.
-Ale wyrosłaś Emily-powiedziała jakaś kobieta.Ponoć znałam ją gdy byłam malutkim dzieckiem.Teraz niestety jej nie kojarze-jesteś już prawie dorosła.A ja pamiętam sie jako małą dzidzie w pieluchach.
Uśmiechnęłam się tylko i spojrzałam na Maxa.
-A twój chłopak również jest przystojny-dodała.-kto by pomyślał,że z takiej małej dzidzi przeistoczysz się w dorosłą kobiete.
Max uśmiechnął się i objął mnie w talii.
-Dzisia w pieluchach?-szepnął mi na ucho przypominając mi słowa cioci kilka sekund temu.Uderzyłam go lekko w ramie,a ten zaśmiał się.
Usłyszeliśmy krzyki i piski,więc odwróciliśmy się.W kościoła wychodzili właśnie młodzi i od razu zostali posypani ryżem.Taki zwyczaj.Później Młodzi rzucili do góry cukierki.Dzieci od razu pobiegły zbierać jak najwięcej.Zack też tam był.Brał całą garść i chował do torebki mamy.
***

Sala była wielka.Ściany były w kolorze białym podobnie jak rzędy długich ozdobionych stołów i krzeseł.Na stole stały wazony z różowymi kwiatami oraz różnego rodzaju ciasta,słodycze i napoje.Tych krzeseł była ogromna ilość,co świadczyło o tym,że Panstwo Młodzi zaprosili bardzo dużo osób.Na końcu sali stała duża scena z instrumentami,więc zaraz pewnie ktoś wejdzie na scene i zacznie grać.Sufit też był biały,ale jego fragmnent był lekko wysunięty do przodu i oświetlony różowym światłem.Sala udekorowana była też wieloma biało-różowymi balonami.

Nawet zasłony na oknach były w kolorze białym.
No.Postarali się.

Gdy weszliśmy powitał nas kelner.Dla osób starszych miał szampany,a dla dzieci-jakiś sok.
Razem z Maxem wzięliśmy po szampanie i poszliśmy pod scene gdzie wszyscy się zbierali.Dołączyli też rodzice i Zack,ale co chwile ktoś przychodził.Każdy wyglądał elegancko-w końcu to wesele.Znałam tu bardzo mało osób.

Zdziwiła mnie ta ilość dzieci.Od początku zaczęły biegać,a te bardziej nieśmiałe-stały obok rodziców.

Na scene weszło pare mężczyzn i zaczęli grać na keobordzie,saksofonie i gitarze,a jeden z nich (oraz jakaś kobieta) przygotowali się do śpiewania.

Gdy zabrzmiały pierwsze odgłosy instrumentów każdy zaczął się bujać na boki popijając szampna.Cały czas stałam obok Maxa który obejmował mnie w talii i szeptał coś na ucho.

No i zjawili się Państwo Młodzi.Pan Młody ubrany w legenakci garnitur i włosy na żelu.Natomiast nasza ciocia miała mocny makijaż,długą sukienke do ziemi,a zamiast welony-biały,piękny wianuszek.Jej blond włosy były potraktowane ogromną ilością lakieru oraz powbijane były jakieś wsuwki.Podsumowując-oboje wyglądali świetnie.

Gdy przyszli na sale każdy zaczął bić brawa,no a potem stworzyła się kolejka,aby każdy dał prezent i złożył życzenia.

-Co jak twoja ciocia mnie nie polubi?-spytał Max obejmując mnie w talii.
-Daj spokój-zaśmiałam się stojąc w kolejce z Maxem i rodziną do dania prezentów.-nie znam osoby której ciotka by nie zaakceptowała.To wspaniała osoba.Poznasz...zobaczysz.

Max tylko się uśmiechnął i pocałował w czoło.

W końcu nadeszła nasza kolej.Rodzice dali im pluszowego misia,kwiaty i duże pudło w którym były nowe szklanki i talerze.No i oczywiście koperte z pieniędzmi.

Złożyli im życzenia i pocałowali sie w policzek.
-Najlepszego ciociu na nowej drodze życia-powiedziałam.

-Dziękuje ci kochana-zachichotała ciotka i pocałowała mnie w policzek.To samo zrobił jej parner.-a więc to twój chłopak?-zapytała,a ja kiwnęłam głową.
-Dzień dobry.Jestem Max i życze Państwu wszystkiego najlepszego-powiedział.
-Jaka Pani?-machnęła ręką.-Agnes jestem.

-A ja Lucas.Mów mi po imieniu.
-Niezłego przystojniaka wyrwałaś-szepnęła mi na ucho ciocia.
-Dziękuje-zachichotałam.Max objął mnie w talii i pociągnął do stołu gdzie siedzieli rodzice.
-Masz racje.Twoja ciocia jest na prawdę spoko-powiedział siadając obok mnie.
-Mówiłam ci.Zobaczysz,za chwile będzie z tobą gadać,zaprosi cie do tańca.Znam ją.

Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz