8

15.4K 558 101
                                    


EMILY
Po szkole jak najszybciej chciałam być już w domu.Miałam nadzieje,że nie spotkam Timona.
I udało mi się.Czym prędzej weszłam do domu i ruszyłam do kuchni gdzie stała mama.
-Wyjdziesz z psem Em?-zaczęła.
-Um..tak-mruknęłam.Zapięłam Asha na smycz i ruszyłam.

Duży pies szedł obok mnie co chwile coś wąchając i zaznaczając teren.

Weszłam do jego ulubionego parku.Ash od razu zaczął biegać z innymi psami,a ja zataczałam sobie koło w okół parku,do czasu gdy ktoś zwrócił moją uwage.
Na ławce siedział Max wpatrzony w trawe.

Świetnie.Jak mnie zobaczy znowu zacznie się ze mnie śmiać.

Był jednak sam,co mnie zdziwiło.I wyglądał na smutnego.Ale przecież nie podejde i nie powiem Hej Max.Czemu jesteś sam?Może ci potowarzyszyć?
Gdy uniósł wzrok i na mnie spojrzał chciałam jak najszybciej uciec,ale coś mi kazało tam zostać.

Zobaczyłam też,że...delikatnie uśmiecha się w moją strone (?)

Nie Em.Na pewno ci się przewidziało.
Odwróciłam wzrok i odszukałam Asha.Szybko go przywołałam i zapięłam.Gdy ponownie spojrzałam na Maxa ten nadal siedział z wzrokiem w ziemi i palił papierosa.
***

Ash w domu jak zawsze po spacerze poszedł się napić,a ja ruszyłam na górę odrobić lekcje i troche się pouczyć.
Po godzinie tej męki nad książkami mogłam pooglądać serial i przeglądnąć Facebooka i Snapchata.Zjadłam obiad i oglądnęłam coś na telewizorze.I tak minął mi cały dzień.

Jak co noc miałam problem z zaśnięciem.Kręciłam się zmieniając co chwile pozycje,niestety na darmo.
Gdy już prawie zasypiałam dostałam SMS-a.
-Cholera-przeklnęłam i włączyłam telefon,a następnie przymknęłam oczy nagłym światłem.

Nieznany:To jeszcze nie koniec.
Przerażona upuściłam telefon,a gdy go podniosłam odłorzyłam ba biurko.Może...żartuje.Na pewno żartuje.
Prawda?
Stres mnie wykańczał.Na szczęśćie zaraz po wiadomości zamknęłam oczy i zasnęłam.

Obudziłam się następnego dnia i od razu mogłam zobaczyć słońce przebijające się przez okno.Będzie piękna pogoda.

Szkoda,że do szkoły nie można nosić krótkich spodenek.Pieprzone zasady.
Ubrałam czarną sukienke i tego samego koloru adidasy.Nawet pasowały.Pokręciłam lekko włosy i zrobiłam lekki makijaż.Zjadłam tradycyjnie-płatki z mlekiem.W domu nie było nikogo oprócz Asha który leżał po spacerze na legowisku i spał.Tata w pracy,a mama pewnie zawiozła wcześniej Zacka do szkoły.

Po zjedzeniu śniadania przejrzałam się ostatni raz w lustrze i gotowa poszłam do szkoły.

Tam spotkałam Amy i Matta z którymi zaczęłam rozmawiać póki nie zadzwonił dzwonek.

Pierwsza lekcja-WF.

Świetnie.
Nigdy nie lubiłam WF.W poprzedniej szkole każdy wybierał mnie ostatni i specjalnie trafiał piłką w twarz,dzięki czemu nie raz lądowałam u higienistki.
Ruszyłam z dziewczynami do szatni.Oczywiście jak na złoźć byłam z Jennifer która nawet podczas WF jest wytapetowana.Załorzyłam biały podkoszulek i czarne shorty.Ona natomiast różową bluzeczke w panterke z wycięciem tak,że widać było jej połowę cycków i tak krótkie shorty,że jednocześnie mogłaby ćwiczyć w majtkach.Nie widzę różnicy.
Słysząc gwizdek weszliśmy na sale.Oczywiście przeszliśmy obok chłopaków.Od razu spojrzeli na Jennifer-z cyckami i dupą na wierzchu i aż leciała im ślinka.Puściła oczko Maxowi,ale ten stał niewzruszony jej postawą.
Weszłyśmy na sale i zaczęłyśmy rozgrzewke.Ja ćwiczyłam z Amy podawanie piłki do siatkówki.

Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz