42

10.6K 389 20
                                    

-Emily,wróciłam!-usłyszałam krzyk mamy,a potem tupot nóg na schodach.Wiedziałam,ze wróciła z Zackiem który przebiegł obok mojego pokoju i zaszył się w swoim.
Spojrzałam na telefon.Szesnasta.Wow.Troche tu leżałam,zważywszy że wróciłam do domu koło dziesiątej.Spojrzałam w lustro.Wyglądałam jak siedem nieszczęść.Rozmazany makijaż,czerwone i podkrążone włosy,mokra twarz i roztrzepane włosy.Jak najszybciej zmyłam makijaż pod oczami zostawiając go troche na rzęsach,uczesałam włosy i delikatnie wytarłam twarz,a następnie zeszłam na dół gdzie mama rozpakowywała zakupy.
-Płakałaś?-spytała widząc moje czerwone oczy.
-Um...nie.Pewnie zjadłam coś i mnie uczuliło-skłamałam starając się,aby mój głos nie drżał.
-Masz na coś uczulenie?-spytała zszokowana.Cała mama.Zawsze się niepokoi.
-Tak,ale już mi przeszło-machnęłam ręką i zmieniłam temat.-co kupiłaś?
-Nic takiego.Pare produktów.

Pomogłam mamie wszystko rozpakować,a potem wzięłam jabłko i usiadłam na blacie w kuchni.
-Wychodzisz dzisiaj gdzieś?
-Um...nie.Chyba nie mam rzadnych planów.
-Umów się z kimś,taka ładna pogoda.
-Nie.Nie mam ochoty.

-Z Maxem też nie?

Momentalnie do oczu napłynęły mi łzy,ale mama stała tyłem więc tego nie widziała.
-Nie-powiedziałam szybko i zaszyłam się w swoim pokoju,aby się wypłakać.
-Emily,pobawisz się ze mną?-spytał Zack wchodząc do mojego pokoju więc szybko przetarłam mokre oczy.
-Nie.Nie mam ochoty.
-Chodź,prosze.Na chwile.
-Muszę?
-Bardzo bym chciał-powiedział,a ja wywróciłam oczami.
-Dobrze,chodźmy-pociągnęłam nosem i poszłam do pokoju małego.Ten rozłorzył samochodziki i udawaliśmy,że jesteśmy policją i karetką pogotowia.
-Czemu płakałaś?-spytał po chwili.
-Nie płakałam-zaprzeczyłam szybko.
-Ale jak wchodziłem to widziałem.Zrobiłem coś?

-Coś ty?Pewnie,że nie-poczochrałam go po włosach.-miałam na coś alergie.
-Może na szkołe.
-Może-zaśmiałam się trzymajac w ręce zielony samochodzik.
-Ja też często w szkole kicham.Ale mama nie chce mi dać na to lekarstwa.

Nie mogłam się powstrzymać od cichego śmiechu.Pomysły dzieci są bezcenne.
-To raczej nie na szkołe mam uczulenie.
-A na co?-dopytywał.
-Sama nie wiem-nie powiem mu przecież,że płakałam.Wole go nie martwić.-pewnie coś zjadłam.
-Ja też jem i nic mi nie jest.
-Ale mi tak.Może coś niezdrowego-wzruszyłam ramionami.
-Mogę ci dać lekarstwo.
-Myśle,że nie potrzeba-uśmiechnęłam się.-zaraz mi przejdzie.
-Okey-mruknął cicho i znowu zaczął się bawić.

Wróciłam do swojego pokoju i opadłam na łóżku sprawdzając od razu telefon.

(10) nieodebranych połączeń od:Max

(5) wiadomości od:Max

Pokręciłam głową i usunęłam to wszystko mimo,że w SMS-ach przepraszał i prosił od spotkanie.Nie chce się z nim widzieć.Gdy zawibrował mój telefon myślałam,że to Max ale się myliłam.

Amy-Idziesz gdzieś ze mną i Mattem?

W sumie nie mogę cały czas siedzieć w domu.

Ja-Zaraz będe.

Poprawiłam makijaż,wzięłam torebke i wyszłam z domu.W parku siedzieli już moi przyjaciele.Dołączyłam do nich i od razu zaczęliśmy rozmawiać na wiele tematów.Było nawet śmiesznie do czasu...
-Jak tam z Maxem?-zapytał Matt,a mi stanęły świeczki w oczach.-coś nie tak?
-Em,coś się dzieje?-zapytała Amy,a ja pokiwałam przecząco głową.-dlaczego na słowo Max prawie się rozpłakałaś?
-Nie...ważne-wyszeptałam i przetarłam mokre oczy.
-Powiedz nam-Matt objął mnie ramieniem.To w końcu przyjaciele,tak?
Spędziłam długi czas na opowiadaniu im co się właściwie stało.Skończyło się na tym,że siedziałam przytulona do Amy i rycząc przez co zwracałam uwage wielu ludzi.
-Nie martw się-Amy głaskała mnie po głowie.-nie jest wart ciebie,ani twoich łez.
-Ale...ja myślałam,że on,że on chociaż mnie szanuje-łkałam.-najwyraźniej się pomyliłam.
-Ale powiedziałaś,że chciał ci coś powiedzieć-przypomniał mi Matt.-wysłuchałaś go?
-Nie chciałam.
-Może to był twój błąd.
-Matt-zbeształa go Amy.
-Co?Prawde mówie.Może chciał ci coś powiedzieć,ale go nie wysłuchałaś.
-Nie chce go wysłuchiwać.W ogóle nie chce go znać.
-Okey.Koniec tych smutków-Matt zaklaskał w dłonie.-idziemy do KFC.

Spędziłam z przyjaciółmi miłe popołudnie.Zapomniałam na chwile o nim.Pośmialiśmy się i porozawialiśmy.

Porzegnałam się z nimi i ruszyłam w strone domu przez park,bo tam było bezpieczniej.Nie chciałam iść przez krótszą uliczke,bo tam aż roi się od dresów i gwałcicieli.

Było już grubo po 21 więc wolałam iść przez park mimo,że mało osób tutaj było.
Usłyszałam szelest liści.Odwróciłam się,ale nikogo nie było.Zdenerwowana przyśpieszyłam kroku czując,że ktoś mnie śledzi.Chciałam być już w domu.Do oczu cisnęły mi się łzy.
I nagle poczułam straszny ból głowy,jakby ktoś mnie cyzmś uderzył.

Zakręciło mi się w głowie,miałam mroczki przed oczami.Obolała osunęłam się na ziemie.A potem była już tylko ciemność.
***

Sie dzieje ;D

Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz