Luke Pov
Odwiozłem Josha do szpitala i zmęczony wróciłem do domu.
Nie było późno, ale mimo to chyba dziś pójdę spać trochę wcześniej.
Z kieszeni spodni wyjmuje kluczę, po czym otwieram drzwi swojego domu.
W środku panuje ciemność. Ojca jak zawsze nie ma.
Zapalam światło w salonie.
Obejrzę sobie jeszcze jakiś film i pójdę spać.
Rozglądam się po pomieszczeniu poszukując pilota do telewizora.
Jedna para moich spodni leży na na fotelu, na podłodze śpi mój pies, a na kanapie siedzi Grease.
Chwila..
- Co ty tu do cholery robisz?! - wykrzykuje zszokowany obecnością dziewczyny w moim domu.
Leży sobie teraz rozwalona na mojej kanapie i w najlepsze bawi ją moje zachowanie.
- Miło Cię widzieć Luke - mówi to w taki sposób w jaki oczekiwałaby powitania z mojej strony.
- Dlaczego nie jesteś w Turynie? - pytam nadal zaskoczony jej obecnością.
Wacha się chwilę z odpowiedzią, ale w końcu zabiera głos.
- Ciotka dzwoniła do mnie, gdy byłam na lotnisku - tłumaczy nadal leżąc na mojej sofie - Mick zmarł kilka godzin wcześniej.
- Przykre - stwierdzam - Ale nadal nie rozumiem dlaczego nie poleciałaś?
- Ciotka przeprosiła mnie i powiedziała, że zwróci mi wszelkie koszty biletu i tak dalej - mówi obojętnie - A po za tym mamy do pogadania Hemmings - zwraca się do mnie z powagą.
- My? - pytam nieświadom tego co za chwilę usłyszę.
Grease podnosi się z sofy, po czym powolnym krokiem do mnie podchodzi. Widzę w jej oczach gniew.
- Wiem o wszystkim - wyznaje po długich sekundach ciszy.
- Nie rozumiem - przyznaje wzruszając lekko ramionami.
O czym ona ma niby wiedzieć?
- Mia powiedziała mi całą historię - mówi z powagą - Wiem, że wypadek Josha ma związek z Tobą, wiem, że dostajesz groźby i wiem także, że mój wyjazd był Ci na rękę.
Pierdolona sucz.
Nigdy nie lubiłem żadnej dziewczyny Josha.
- To skomplikowane Grease.
- A wiesz co mnie najbardziej z tego dotknęło? - przerywa mi robiąc dziwny grymas - Założyłeś się o jakieś głupie dragi, że mnie..
Przerywa na chwilę zapewne zbyt obciążona emocjami.
- Nawet nie mogę tego wypowiedzieć! - krzyczy oburzona w moją stronę.
- To było już dawno - tłumaczę próbując ją uspokoić - Skąd miałem wiedzieć, że oni to będą tak rozszarpywać?
- Wiedziałeś co robisz Luke - stwierdza dalej obrażona - Stąd te miłe słówka? Ta pomoc? Jestem jakąś kartą przetargową?
- To nie tak - próbuję jej wytłumaczyć.
- A jak? - mówi ze spokojem uważnie mi się przyglądając - Myślisz, że jestem jak te wszystkie laski, które wskakiwały Ci do łóżka na zawołanie?
- Przecież dobrze wiesz, że wcale tak nie myślę - stwierdzam łapiąc ją za ramię pocieszająco.
- Nie dotykaj mnie - mówi groźnie zrzucając moją dłoń - Ja już nie wiem co mam myśleć.
Dziewczyna wraca na kanapę i łapię się za głowę.
Ja nadal stoję w miejscu i ją obserwuje.
- Żałuję, że nie poleciałam do tych Włoch - stwierdza po dłuższej chwili.
- Zawsze możesz zmienić zdanie? - proponuje.
- Jesteś bezczelny! - wykrzykuje w moją stronę - Tak właściwie to możesz mnie już odwieźć do domu.
- Z przyjemnością - niemalże syczę w jej stronę.
***
Podczas jazdy panowała między nami całkowita cisza.
Po raz ostatni postanowiłem zachować się fair względem tej dziewczyny i odprowadziłem ją pod same drzwi mieszkania bloku, w którym mieszka.
- Chwila - zatrzymuje mnie gdy zamierzałem już odejść - Zamek jest rozwalony.
- Pokaż - nakazuje dokładnie oglądając drzwi - Nie chcę wywoływać u Ciebie zawału, ale wygląda na to, że ktoś włamał Ci się do domu.
- Co?! - krzyczy zszokowana - Po co?
- Nie wiem - stwierdzam cały czas bacznie obserwując drewniane drzwi - Wchodzimy - stwierdzam uchylając lekko drzwi.
- A jak ten ktoś tam jest? - próbuje powstrzymać mnie przed wejściem do jej mieszkania.
- To zginę pierwszy, więc się ciesz.
CZYTASZ
Ta " NIEIDEALNA " L.H
FanfictionDwa wybuchowe charaktery, które się ze sobą zetkną natychmiast robią zamęt. Jak będzie w tym przypadku? Zobaczymy..