Rozdział 13

8.5K 534 360
                                    

Michael

Nadszedł dzień spotkania w księgarni. Emocje po meczu powoli opadły, bo minął już tydzień. Jednak na korytarzu nadal spotykam się z miłymi komentarzami i w ogóle wszyscy się stali dla mnie jacyś pochlebi. Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało, to nawet miłe, ale nie uważam, że trzeba mnie traktować, jak jakąś rozkapryszoną gwiazdę.

Wychodzę szybkim krokiem ze szkoły, wpadając na kilku freshmanów*. Jest koniec tygodnia, teoretycznie w każdy piątek powinienem być w pracy, ale od dwóch tygodni moją zmianę w M&B** ogarnia Jasper.

Jak ja mu się odwdzięczę.

Wpadam do mojego starego grata, ale czuję uścisk na ramieniu. Obracam się poirytowany, że ktoś zabiera mi mój cenny czas.

Tymon...

— Gdzie tak pędzisz, przyjacielu? — pyta, a ja wywracam oczami.

A jeszcze wczoraj u ciebie w domu byłem cepem...

— Śpieszę się. — Siadam na obity przestarzałą skórą fotel mojego jeepa.

— A powiesz mi gdzie? — Poprawia torbę na ramieniu i zwinnym ruchem przytrzymuje drzwi, żebym mu przypadkiem nie odjechał.

— Daleko od ciebie. — Tymon się śmieje.

— Do jakieś dziewczyny?— Unosi zawadiacko brew.

— Jejku, Tymon, nie baw się w moją niańkę. Jadę się z kimś spotkać — odpowiadam i zerkam na zegarek.

Pięć minut...

— Z kim? — Porusza brwiami. — Czyli jest jakaś dziewczyna, tak? A ja nic o tym nie wiem.

Wdycham poirytowany. Nie ma żadnej dziewczyny i na razie nie będzie! Z Edith to tylko spotkanie wraz z książkami. To nawet nie randka, znaczy, mam nadzieję, że nikt tak nie myśli...

— Nie ma nikogo. Tylko spotkanie towarzyskie z miłą dziewczyną, która jest fanką Sherlocka, wystarczy ci informacji? — odpowiadam.

— A mówiłeś, że Holmesa nie czytasz, to niby takie "oklepane".— Robi cudzysłów w powietrzu.

— Ale zmieniłem zdanie, Edi pokazała mi, że i ta książka może być fajna — wyrywa mi się.

— Tylko mi nie gadaj, że idziesz z tą dziwną dziewczyną? Mike... na głowę ci padło.

— Nie znasz jej, więc się nie wypowiadaj. — Jest już mocno wkurzony, a czas biegnie.

Trzy minuty...

— Bo akurat ty ją niby znasz, co? — Kpi ze mnie.

— Tymon, to nie twoja sprawa. Jadę spędzić ciekawie popołudnie. Też się lepiej czymś zajmij. — Zapinam pasy, a przyjaciel wkłada głowę głębiej do mojego pojazdu.

— Mike, uważaj na nią, wydaje się być dziwną osobą. Nie umiem jej rozszyfrować. Już Alicia jest bardziej normalna, mimo że laska ma jakieś idiotyczne dreszcze na słowo hokej.

— Dzięki za troskę, stary, ale umiem o siebie zadbać. — Biorę lekturę z tylnego siedzenia i przekładam na miejsce pasażera.

Tymon wzdycha. Z jednej strony to dobrze, że się o mnie martwi, ale Edith nie wydaje się zła. Po prostu jest... tajemnicza. Właśnie tak.

— Już jestem spóźniony. Sorry, muszę jechać. — Odpalam. — Do zobaczenia — mówię. Tymon tylko kręci głową i czeka aż odjadę.

Właśnie to robię, myśląc o niej i o kryminałach...

Zatraceni | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz