Michael
Tajemnicza: O wiele trudniej wygrać walkę z własnym sercem.
Ja: Nic, co warte jest walki, nie jest proste.
Wzdycham i przecieram twarz. Leżę na tym łóżku chyba drugą, a może trzecią godzinę, straciłem już rachubę. Minęły cztery dni, od kiedy odeszła. Nie daje o sobie żadnych znaków, w sumie ja też. To nie jest tak, że nie chcę się z nią spotkać, bardzo bym tego chciał, ale cholerny wstyd trzyma mnie, póki co w ryzach. Dałem jej uciec i nawet nie próbowałem powstrzymać. Od miesięcy wiedziałem, czułem, że coś jest z nią nie tak. Swetry, makijaż, plamki na policzkach, które za każdym razem przypominały mi płatki śniegu, czy to, jak z dreszczem zdarzało jej się reagować na dotyk. Nie jestem na tyle głupi, żeby nie dostrzec, jak ostrożna jest wobec ludzi, jak stroni od obcych. Stawia jasne i mocne granice, ale ja w ostatni czwartek zrobiłem chamskim wlot na jej tajemnice. Odsłoniłem jej ręce jak narwany, a kark paliłem swoim dotykiem. To wszystko bez miłości, bardziej z zażaleniami. To nie było dla niej miłe. Ale tyle miesięcy... tyle dni... Tyle tajemnice nie zostało jeszcze odkrytych.
Tajemnicza: Każdy człowiek jest tajemnicą.
Czasem mam wrażenie, że Tajemnicza rozgryza mnie od środka. Wyjmuje wszystkie emocje i uczucia. Czuję się słaby. Moje uczucia są podobne do tych, kiedy odszedł tata. Wtedy to ja też byłem współtowarzyszącym. Sytuacja z Edith ma się prawie identycznie, tylko tu nikt nie ginie, na razie każdy z nas tonie.
Przełykam rosnącą w gardle gulę i usiłuję znaleźć jak najlepszy cytat w Internecie. Przez te kilka dni stało się to jeszcze większą moją pasją.
Ja: Niektóre sekrety odsłaniają się tylko przed tymi, którzy są ich warci.
Chyba próbuję się dowartościować tą rozmową. Wmawiam sobie po części, że jestem teraz w wąskim gronie, które może pomóc i opiekować się albo pocieszyć Edith. Stworzyć uśmiech na jej twarzy. Tylko że póki co, jestem pieprzonym idiotą, który nawet boi się do niej napisać, czy zadzwonić, a co dopiero spotkać. Jesteśmy tacy sami.
Tajemnicza: Teraźniejszość daje możliwości, a przeszłość lekcje.
Oj tak, masz rację. Przeszłość daje konkretne i ważne lekcje, ale tylko ci z wysokim IQ potrafią to wykorzystać.
Podoba mi się, że zmieniamy tak tematy tych „mądrych myśli", bo skupiając się na jedynym, zaczynam wyrzucać z siebie wyrzuty sumienia i za bardzo wczuwam się w ich sens.
Ja: A życie rozkwita drugimi szansami.
Lubię ten mój ostatni cytat, ma w sobie dużo prawdy. Moja nadzieja nie umarła, że Edith się jeszcze przede mną otworzy. Może to głupie, ale jestem wyznawcą frazesu, że nadzieja umiera ostatnia. A wszystko przez to, że wiem jedno...
Nasza miłość jest nietykalna. Bo dziwaków się nie dotyka ani nie topi.
Dzień wcześniej
— Theo, spróbuj jeszcze braunie. — Mama zachęca chłopaka mojej siostry, podsuwając mu paterę prawie pod czubek nosa.
— Och... Najadłem się, ale temu ciastu się nie oprę. — Bierze w łapę kawał MOJEGO ulubionego ciasta.
Pierwszy raz w życiu mam wrażenie, że atmosfera opływa lukrem w trakcie kolacji. Lydie jest dla mnie za dobra, mama szczerzy się do wszystkich przesadnie, a Felix jest jeszcze bardziej komiczniejszy w swoich poczynaniach. Chyba wyssali ze mnie całą energię i przygarnęli bez pytania.
CZYTASZ
Zatraceni | Tom 1
Fiksi RemajaSą jak dwie bajki o smutnym początku. Niby inni, a tak bardzo podobni. Pragnący akceptacji i zrozumienia. Szukający nadziei na lepsze jutro oraz bliskości. Mający przed sobą wiele wyzwań każdego dnia. Obydwoje głęboko skrywający swoje uczucia i emoc...