Rozdział 28

7.3K 456 271
                                    

Edith

— Z ketchupem czy musztardą? — pyta Jasper, odchodząc od czerwonego dystrybutora paliw.

— Z tym i z tym! — odkrzykuję przez szybę.

Powrót do Butler jest męczący i pełen głodu, przynajmniej dla mnie. Właśnie dlatego stacja benzynowa i hot dog wydają się dla mnie wybawieniem.

Mike odpina swój pas i zwinnie przechodzi z tylnego fotela na miejsce kierowcy. Wygląda, jakby robił to nie pierwszy w swoim osiemnastoletnim życiu.

— Ejej, a ty gdzie, Brunner? — rzucam.

— Kierować tym wozem, jeszcze raz poczuję, jak Jasper gwałtowanie hamuje to puszczę pawia na szybę. — Moje reakcja jest chyba typowa, zaczynam się śmiać.

Tymon, który siedzi na środku, w ogóle nie reaguje. Chyba nawet nas nie słucha. Ma w uszach słuchawki, pewnie delektuje się dobrym basem. Nos ma skierowany w stron telefonu z jakimiś mediami społecznościowymi. Taki standardowy widok nastolatka.

Mikey wtóruje mi, auto wypełnia się pięknie brzmiącym, szczerym śmiechem. Po naszej wczorajszej nocnej rozmowie tego mi brakowało.

— Aż tak czujesz, że twoje życie jest zagrożone, kiedy z nim jedziesz?

Kiwa głową, ja w tym czasie zaczynam grzebać w telefonie.

— Właściwie to trochę chyba sobie poczekamy, patrz na tę kolejkę. — Spoglądam w kierunku oszklonego budynku.

Może ilość ludzi nie jest przerażająca, ale widok wrzeszczącej kobiety na obsługę nie zapowiada nic dobrego. Widzę, że Alicia krąży przy regale z czasopismami, a Jasper wytrwale czeka na zapłatę z założonymi rękami.

Wzdycham na ten widok i zjeżdżam niżej na fotelu. Droga z Erie do Butler to jakieś dwie godziny w dobrych lotach, połowę mamy za sobą. Ale ta stacja na tym zadupiu, postanowiła zepsuć nam wszystko. Mam już wielką ochotę być w moim ciepłym, przytulnym domku, ale jak tak dalej pójdzie, to będę dopiero w nocy. Już dochodzi siedemnasta.

Przeglądam Instagram ze swojego konta, na którym, jakżeby inaczej, nie mam zdjęć. Kiedy widzę fotki idealnego jedzenia, aż mi ściska żołądek. Od śniadania nic nie jadłam, a już czekam na hot doga.

Nagle pojawia mi się powiadomienie o nowej wiadomości:

Mike: Miłość jest warta każdej ceny.

Jak się cieszę, że miałam wyciszony telefon.

Nie tylko mnie się nudzi. Wiem, że cytaty są dobre na zabicie czasu, więc wchodzę dziś w tę grę. W sumie to rzadko odmawiam, zawsze mu odpisuję, tylko potem mam wyrzuty sumienia, że nadal go oszukuję.

Ja: Nigdy ci się nie znudzą te cytaty?

Piszę to, bo mam pustkę w głowie. Słońce mi dogrzało.

Mike: Nigdy... Może kiedyś wreszcie cię poznam.

Ja: Nigdy.

Mike: Nigdy?

Zagryzam wargę, bo mam ochotę chichotać. Zerkam do lusterka i widzę, że Mikey wygląda podobnie. Jego czarne włosy układają się w prześwietny sposób, są lekko zmierzwione i wilgotne jeszcze od wody z jeziora.

Mike: Czasami trzeba słuchać tego, czego ludzie nie mówią.

Zaraz parsknę śmiechem.

Ja: Dobry cytat, po tych kilku miesiącach jesteś o wiele lepszy.

Mike: Internet ratuje sytuację.

Zatraceni | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz