Edith
Jestem pełna emocji. Krew płynie w moich żyłach chyba trzykrotnie szybciej niż zwykle. Nie mogę przetworzyć w swoim mózgu, że daliśmy się tak bardzo ponieść uczuciom.
Ciekawe czy rodzice się dowiedzą...
Wpadam przemoknięta do suchej nitki do mojego pokoju, który dzielę z Alicią, na szczęście moje włosy już trochę przeschły. Nie wiem, gdzie w tym czasie jest Brunner. Pomieszczenie jest puste, tak bardzo w tym momencie dziękuję, że jeszcze nie wrócili z wycieczki rowerowej.
Zmywam resztki makijażu, nakładając znów kolejną, wszystko idealnie kamuflującą maskę. Wkładam ręce w torbę z masą swetrów i legginsów; jestem osobą, która ma ich najwięcej na świecie. Wszystkie kolory mi się mieszają przed oczami, widzę jakby tęczę. Włącza się moje krytyczna strona i uznaję, że moja garderoba jest okropna. Rozciągnięte golfy i zwyczajne czarne getry chyba nie dodają mi za grosz uroku. Mam wielką ochotę założyć sukienkę albo cokolwiek bardziej kobiecego, ale ja nawet nie mam takich ubrań, no i kończy się w tym wypadku tylko na dobrych chęciach.
W końcu znajduję to coś, czyli ładny, biały sweter ozdobiony przy mankietach drobną koronką i do tego jeansy. Pogoda nas nie rozpieszcza, więc to będzie dobry strój. Poza tym idziemy z Michaelem tylko gotować, o ile w ogóle damy radę się skupić...
Słyszę skrzypienie drzwi i z prędkością światła ubieram ostatni element jaki mi został, czyli sweter. Zerkam nerwowym wzrokiem w stronę lustra przede mną, by zobaczyć kto mógł być tak bezmyślny i wejść bez uprzedzenia.
Mike...
— Przepraszam... — duka cicho i obraca się gwałtowanie, wycofując z drzwi.
— Co się stało? — Zatrzymuję go w półkroku.
— Chciałem sprawdzić czy wszystko z tobą dobrze. Ponad dwadzieścia minut cię już nie ma.
Uśmiecham się i obracam się, żeby widzieć go dokładnie. Stoi przebrany w ciemny dres z podwiniętymi rękawami. Posyła mi speszony i zawstydzony uśmiech. Czuję się w tej chwili podobnie.
Boże... Czemu mam ochotę ciągle wpatrywać się w te wargi i myśleć tylko o tym, jak to było je całować?
— Tak... Przepraszam, że tyle to trwało yyy... Szukałam ubrań. — Obydwoje spoglądamy na moją rozwaloną po całym pokoju torbę.
Mike tłumi chichot, a ja w tym czasie mogę kątem oka zobaczyć, jak jego blizna na skroni uroczo się zagina, tworząc ten tajemniczy łuk. Wiele razy już chciałam go o to zapytać, ale jakoś nie mogę się odważyć.
— Ślicznie wyglądasz — mówi.
Zagryzam wargę, po chwili posyłając mu szeroki uśmiech. Już otwieram buzię, aby szczerze podziękować, ale nie daje mi dokończyć.
— To co gotujemy? — rzuca pośpiesznie.
Przechodzę drogę, która nas dzieli. Napięcie między nami jest widoczne na pierwszy rzut oka.
— Pewnie. Pizza? — mówię, stojąc przed nim, jego aż twarz promienieje.
— Doskonale wiesz, co uwielbiam.
Śmiejemy się i rozpoczynamy wyścig do kuchni prawie przewracając się o stopnie schodów.
•••
Nieco spięta atmosfera między nami wyparowuje, kiedy tylko przekraczamy próg kuchni. Muszę przyznać, że Mike świetnie radzi sobie w kuchni. Żaden składnik nie jest mu obcy, to zapewne przez doświadczenie w M&B.
CZYTASZ
Zatraceni | Tom 1
Teen FictionSą jak dwie bajki o smutnym początku. Niby inni, a tak bardzo podobni. Pragnący akceptacji i zrozumienia. Szukający nadziei na lepsze jutro oraz bliskości. Mający przed sobą wiele wyzwań każdego dnia. Obydwoje głęboko skrywający swoje uczucia i emoc...