Michael
— Nieco wyżej kij, młody! — wołam do Felixa.
Siedmiolatek unosi nieco sprzęt i z wielkim uśmiechem czeka, aż podam mu piłkę. Ustawiam się na linii, z której najczęściej zagrywa Tymon i podrzucam kilka razy białą piłeczkę. Rzadko grywam na pozycji miotacza, jeśli już to robię to może raz na rok, kiedy każdy z najlepszych miotaczy jest akurat chory. Ewidentnie wolę odbijać niż rzucać, pozycji się nie wybiera, to ma się we krwi.
— Rzucaj! — Daje mi komendę.
Robię spory zamach i staram się wyrzucić tak, aby bez problemu mógł to odbić. Dopiero co się uczyć, ale wydaje mi się, że kariera pałkarza nie jest mu pisana. Szlag... poszedł w ślady Tymona.
Odbija nieco za lekko i na chwiejnych nogach. Mam wrażenie, że kask i całe ubranie łącznie z ochraniaczami, bardzo go przeważa. Mimo to piłka ląduje ładnie, ale za boiskiem z boku.
— Foul ball!* — mówię, podnosząc piłkę.
Mały wkurza się i ostentacyjnie mój kij zostaje położony na murawę.
Auć... to zabolało...
— To jest do bani, nie nadaję się do tego — marudzi mały.
Klękam koło niego i ściągam rękawice, odkładając je na ziemię. Zerkam na jego zblazowaną minę i zmarszczony nos. Strasznie przypomina tatę, kiedy denerwował się, że coś nie tak jest z naprawianym autem.
— Nie poddawaj się. Fel idzie ci naprawdę nieźle, jeszcze trochę techniki i zajęć grupowych z trenerem. — Uśmiecham się.
Wzdycha i pociera spocone czoło.
— Myślisz, że tata Edith prowadzi zajęcia? — pyta z nadzieją w głosie.
— Nie mam pojęcia... — Przerywa mi inny głos, tuż za moich pleców.
— A i owszem prowadzę grupę dla dzieciaków. — Głos trenera – Alexandra brzmi jak wybawienie teraz.
Podrywam się na równe nogi i obracam do niego. Ściąga torbę na jeden z foteli trenerskich i obdarowuje nad jednym z tych uśmiechów, które potrafią zrobić tylko członkowie rodziny Larsen.
— Dzień dobry, trenerze — mówię równocześnie z bratem.
— Witajcie bracie Brunner. Kto was wpuścił? — zadaje pytanie.
— Poprosiłem woźnego czy mogę wejść, mam nadzieję, że pan się nie gniewa.
Sama jego obecność szczególnie, od kiedy jestem z Edith, jest dla mnie stresująca. Jest dla mnie wzorem, który w przyszłości może wiele znaczyć dla mojej kariery.
— Coś ty, widziałem jak Felixa odbijałeś, całkiem nieźle ci idzie, młody.
Mój brat aktualnie jest cały w skowronkach i założę się, że gdyby nie obecność ojca Edith, skakałby jak mały kangur, piszcząc.
— Bardzo panu dziękuję. Miło słyszeć takie słowa — duka mój brat, a ja głaszczę jego ramiona.
— Zapisałeś się już na listę ochotników na zajęcia? — pyta trener, rozsiadając się na swoimi ulubionym fotelu.
— Tak, Mike mnie już wpisał.
Kiwam na potwierdzenie głową i uśmiecham się przez cały czas.
—W takim razie zapraszam pojutrze na zajęcia, jesteś przyjęty. — Otwiera swój kajet i coś notuje.
Obydwoje z bratem jesteśmy oniemiali, a gdzie test, do którego miał podejść i cała ta denna rekrutacja?
CZYTASZ
Zatraceni | Tom 1
Fiksi RemajaSą jak dwie bajki o smutnym początku. Niby inni, a tak bardzo podobni. Pragnący akceptacji i zrozumienia. Szukający nadziei na lepsze jutro oraz bliskości. Mający przed sobą wiele wyzwań każdego dnia. Obydwoje głęboko skrywający swoje uczucia i emoc...