Rozdział 3

12.6K 727 314
                                    

Edith

Wracam do domu ze szkoły wolnym krokiem, słuchając ulubionej playlisty przez słuchawki. Włączając muzykę, bezzwłocznie odcinam się od świata zewnętrznego, kompletnie zapominając o przejeżdżających samochodach i rowerzystach. Na szczęście udaję mi się bezpiecznie w całości dotrzeć do domu. 

Wchodząc do domu, znajdującego się na dużym osiedlu, wołam donośne:

— Hej!

Przez pierwsze kilka minut nikt mi nie odpowiada, w tym czasie ściągam szkolną bluzę - coś na kształt bejsbolówki, tylko że ze szkolnym logiem na piersi. Każdy uczeń mojej szkoły ma obowiązek chodzić w takiej bluzie na jej terenie. Uważam, że jej krój jest naprawdę dobry, a kolor khaki świetnie dopasowuje się do moich brązowych, falowanych włosów, które odziedziczyłam po babci. Zostaję w długim białym golfie i ściągam z moich stóp ulubione trampki, które już dużo przeszły. Mam jednak ogromny sentyment do nich i nie mam zamiaru ich wyrzucać.

Wchodzę do kuchni, a moja siostra - Harriet rzuca mi krótkie: "Cześć" i udaje się z ponurą, i przygnębioną miną do swojego pokoju na piętrze.Dziwię się, dlaczego nie bierze ze sobą żadnego jedzenia. Chwilę przez głowę przelatują mi myśli, że może coś u niej nie tak, po czym przypominam sobie, że ma zaliczenia na studiach i kuje od dnia do nocy. W końcu wybrała historię sztuki, a to nie są proste studia. Podziwiam ją, że daje sobie radę. Jeździ co weekend między Butler a Pittsburghiem, mimo ponad godzinnej drogi autem, czy pociągiem.

Patrzę na kartkę, którą mama zostawiła rano na lodówce - robi to każdego dnia, automatycznie po przeczytaniu wyciągam z lodówki do podgrzewania mięso z indyka. W tej chwili wygrywa moje lenistwo i decyduję się podgrzać danie w mikrofali. W międzyczasie przygotowuję sobie surówkę z marchewki i skrapiam ją kilkoma kroplami cytryny. Nie jestem wybredna w kwestii jedzenia i nigdy nie byłam, nawet będąc małym brzdącem. Ze smakiem zajadałam rzodkiewki z rabatki mamy, mając jakieś sześć lat. Rzodkiewka piekła na języku, a ja mimo to ją lubiłam.

Kiedy już wszystko jest gotowe, mój brzuch zaczyna burczeć z głodu, więc tym szybciej udaję się do salonu, gdzie tata zawsze ostro zabrania jeść. Usadawiam się na fotelu, włączam jakąś banalną operę mydlaną i zaczynam jeść.

Kiedy jestem najedzona, do mojej głowy przychodzi pomysł czy nie zaprosić Alicii na wieczór z matematyką albo napisać do tajemniczego Michaela, ale od razu rezygnuję z tego pomysłu, bo stwierdzam, że nie ma to najmniejszego sensu, gdyż moja przyjaciółka na bank jest zajęta czymś ważnym, a on ma trening.

Postanawiam, więc dokończyć oglądanie serialu, w którym i tak nie wiem, o co chodzi, a jego fabuła wydaje mi się wyciągnięta z najtańszej latynoskiej telenoweli. Jednak czasem, jaki odmóżdżasz jest potrzeby. Ba! Nawet wskazany.

Nagle przychodzi mi do głowy myśl, aby iść pobiegać w pobliskim parku. Chyba od tygodnia nie biegałam. Zabieram szybko talerz i zanoszę go do kuchni, nie trudzę się jednak, aby włożyć naczynia do zmywarki. Plecak, który rzuciłam pod drzwi łazienki, zgarniam na plecy i udaję się do mojego pokoju na parterze. 

Czarny zestaw sportowy wpada mi jako pierwszy w ręce. Zgarniam go do łazienki i przebieram się sprawnie, unikając spojrzenie w lustro. Właśnie dlatego kocham ten pokój na parterze. Znając moją siostrę, jeśli musiałybyśmy dzielić ze sobą łazienkę, to codziennie rano byłay wielka kłótnia, kto ma z niej pierwszy skorzystać.

Na górę mojego stroju zarzucam jeszcze dwudziestoletnią bejsbolówkę taty. O ile się nie mylę, ma ją jeszcze z czasów studiów. Sięga mi do połowy ud, jest jakieś trzy rozmiary za duża, ale uwielbiam ją. To można ją nazwać zabytkiem, w którym od lat biegam. Dzięki niej kamufluję moje mankamenty. Do nerki wkładam telefon i malusieńki bidon z wodą. Na koniec spinam włosy w niechlujny koński ogon. Nie informuję Harriet, że wychodzę. Czuję, że potrzebuję chwili tylko dla siebie.

Zatraceni | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz