Michael
Cmentarz.
Jedno z ostatnich miejsca na moje liście do zaliczenia w życiu. Nigdy nie odwiedziłem grobu taty. Z każdą namową mamy zawsze odmawiałem. Na początku miała do mnie żal, z biegiem miesięcy, lat zrozumiała, że nie przekona mnie za nic. Musiało minąć sześć lat, aby zrozumiał, a raczej został przekupiony, by przekroczyć próg tego zgorzkniałego miejsca.
Wyjeżdżając z naszej dzielnicy South Side* w stronę centrum myślałem, czy to na pewno jest dobry pomysł. Równie dobrze mogłem przecież, zamiast wjeżdżać do The Boulevard*, kierować się bardziej prawo w stronę North Butler*, gdzie mieszka Alicia. W ten sposób moglibyśmy z Edith i Felixem spędzić wspólnie i wesoło czas. Ale słowo się rzekło...
Ściskam dłoń brata bardzo mocno w swojej dłoni. Wiem, że przychodzi tu z mamą regularnie i zna to miejsce lepiej, niż znał tatę. Wielka szkoda, że nie pamięta go. Dlatego też mały prowadzi naszą mini grupę między kamiennymi nagrobkami a zieloną trawą. Bardzo podobną do koloru moich oczu, dlatego też są one takie... No właśnie. Dziś nie patrzę na pozytywy, ba nawet nie myślę o nich. Nie umiem nawet spojrzeć na Edith i nie mieć do niej żalu, że tutaj postanowiła mnie wziąć. Choć była na to również moja zgoda.
— To tu. — Wskazuje Felix na niewielki nagrobek, wyglądający jak kilkaset innych po wszystkich stronach.
Spoglądając na wygrawerowane, czarne litery oczy napełniają mi się łzami.
"Acke Brunner najlepszy mąż i ojciec, do wyższych celów był stworzony"
Reszty nie dają rady od czytać. Wszystko widzę przez mgłę. Nie wiem nawet, w którym momencie upadam po prostu na kolana i łkam jak małe dziecko. Szloch wstrząsa moim ciałem. Jasny kamień pod moimi opuszkami pali chłodem. Jeden mały zniczy i zeschnięta biała róża dodają temu miejscu jeszcze więcej gorycz.
— Skarbie... — Edith klęka obok mnie i ujmuje twarz w swoje zimne jak lód dłonie.
Wbijam teraz paznokcie we wnętrze ręki i doskonale w głowie odtwarzam jego ostatnie spojrzenie na mnie. Nie wytrzymuje... Moje ciało z wyrzutów sumienia pali i jest lodowate zarazem. Mam ochotę się wyżyć. Wziąć kij i uderzyć w coś mocno. Tak mocno, że tata aż wstanie z grobu. Nie on miał zginąć, nie on miał stracić życie przez mój pieprzony rower. Nie on.
— Michael... — szepcze Felix do mojego ucha.
Serce mi pęka, kiedy widzę, że mały nigdy nie pozna prawdziwej ojcowskiej miłości. To, co mogę mu dać ja to tylko namiastka radości i szczęścia, jaką mnie i Lydie dał tata. Każda zabawa z nim, każdy uśmiech i każda sekunda były najlepszym, co mogło mnie w życiu spotkać. Będąc tak mocno związanym z tatą, czasem mam wrażenie, że rodzice powinni być bardziej ostrzejsi dla swoich pociech. Mnie z tatą łączyła ta bliska relacja, że nie pamiętam, aby kiedykolwiek podniósł on na mnie głos. Może gdyby między nami był większy dystans to moje zachowanie teraz i okropny wewnętrzny ból w środku byłby mniejszy.
Ale wiem swoje... Tato przeze mnie nie żyjesz...
Zamykam oczy i przypominam sobie jeden z najpiękniejszych widoków, jakie kiedykolwiek miałem przyjemność widzieć.
Siedem lat wcześniej
— Acke! Spójrz, jaki jest do ciebie podobny, te jego oczka i nosek, cały ty. — Moja mama uśmiecha się przez łzy, tuląc noworodka do piersi.
Spoglądam na uradowany rodziców z boku, bojąc się podejść do mojego malutkiego brata. Wygląda dziwnie... trochę jak czarny szczur. Jego włosy są czarne jak smoła i już bardzo gęste.
CZYTASZ
Zatraceni | Tom 1
Teen FictionSą jak dwie bajki o smutnym początku. Niby inni, a tak bardzo podobni. Pragnący akceptacji i zrozumienia. Szukający nadziei na lepsze jutro oraz bliskości. Mający przed sobą wiele wyzwań każdego dnia. Obydwoje głęboko skrywający swoje uczucia i emoc...