Edith
Biała, długa suknia, idealne, rude loki spływające kaskadami na odkryte plecy oraz bukiet storczyków pomieszanych z jasnymi różami. A po środku tego po prostu prawdziwa miłość. Bijące z oczu Juana uczucie, budzi we mnie ogromną radość. Widać to też po jego wybrance — Madeline. Jestem dumna z mojego przyjaciela a brata Alicii. Moje serce rozpływa się nad tą chwilą przysięgi w niewielkim kościele, który ogromnie dodaje przytulnego klimatu.
Kiedy ich trzyletnia córeczka — Anika — podaje obrączki, ściskam mocniej dłoń Michael, który jest równie wzruszony. Czuję, że przez ostatni tydzień od wydarzeń w St. Louis zbliżyliśmy się jeszcze bardziej.
— Też macie wrażenie, że jest tu za słodko? — szepcze mi do ucha Tymon.
Patrzę na niego wymownie, dając do zrozumienia, aby się ogarnął. Lecz po chwili czuję jego wzrok wpatrujący się w moje odkryte ręce. Uśmiecha się delikatnie, śledząc każdą z pojedynczych plam. Na mojej odkrytej skórze pojawia się gęsia skórka spowodowana stresem i wzruszeniem. Wkładam obydwie dłonie w ramię Michaela i obserwuję przepiękną chwilę.
— Wszystko okay? — pyta cicho Mike.
Kładę głowę na jego bark i pokiwuję. Czuję się lepiej będąc bliżej niego, bo wiem doskonale, że mnie rozumie i ufam mu. Nawet, kiedy moja skóra jest dziś cała odkryta.
Anika piszczy radości, stojąc już obok swojej cioci Alici. Jako pierwsza bije gromkie brawa dla rodziców, widać jak bardzo się cieszy i wręcz podskakuje.
Klaszczę wysoko uniesionymi rękami, widząc całujące się świeżo co upieczone małżeństwo. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek ja będę mogła stanąć tak, jak Madeline dziś na ślubnym kobiercu. Czy ubiorę tak odkrytą sukienkę i będę w stanie pokazać, jak bardzo jestem zakochana? Chyba mam nowe marzenie...
Widzę, jak tata patrzy na mnie z ławki po drugiej stronie. Uśmiecham się do niego szeroko i pokazuję uniesiony kciuk. Widzę tylko, jak mówi niemo, tuląc mamę do boku:
— Kocham cię.
Nagle dochodzi do mnie, że to wszystko się dzieje. Każdy będący w kościele wie o mojej chorobie, jestem w związku z Mike'm, mój przyjaciel z dzieciństwa właśnie się pobrał, no i Tymon nadal pozostaje sam. Te kilka miesięcy wywróciło moje życie do góry nogami. Została tylko jeszcze Tajemnicza... Coś będę musiała z tym robić. Może dziś jest dobry czas?
— Idziesz, Strimma? — Mike lekko szturcha moje ramię. — Już wszyscy wychodzą.
Kończę krótką modlitwą i się żegnam. Widzę, że ludzie wyparowali dość szybko z kościoła, a Tymon był jednym z pierwszych. Chyba mu się spieszy na żarcie, kto by pomyślał.
Wpadamy w tłum, przez co mocniej ściskam dłoń Brunnera. W pewnym momencie impulsywnie go zatrzymuję i wymuszam spojrzenie na moją twarz. Ludzie z boku nas wymijają, lekko wkurzeni torowaniem im przejścia.
— Co jest, Edith? —pyta zdezorientowany.
— Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną dzisiaj przyjść, to dla mnie naprawdę ważne. — Zerkam w jego oczy i zauważam ten dobrze znany mi błysk.
Śmieje się cicho i tuli, wyprowadzając ze świątyni, aby nie torować drogi innym. Otacza nas masa zielonych krzewów i kwitnących drzew, uwielbiam to miejsce i znam je doskonale od dzieciństwa.
— Sama przyjemność, Strimma. — Uśmiecha się. — Co powiesz na to, że przyjdziemy się Felicią na salę, czyli do ogrodu rodzinki Alicii, hę?
CZYTASZ
Zatraceni | Tom 1
Teen FictionSą jak dwie bajki o smutnym początku. Niby inni, a tak bardzo podobni. Pragnący akceptacji i zrozumienia. Szukający nadziei na lepsze jutro oraz bliskości. Mający przed sobą wiele wyzwań każdego dnia. Obydwoje głęboko skrywający swoje uczucia i emoc...