Rozdział 31

6.8K 444 163
                                    

Edith

Jest już po dwudziestej drugiej, zdążyliśmy oglądnąć cały film kryminalny, a teraz pijąc nielegalnie wino z barku taty, śmiejemy się jak opętani. Nie jesteśmy pijani - co to, to nie. Po prostu mamy dobre humory. Zapominamy o tym, że pechowy siódmy lipca nadal trwa i rechoczemy we dwójkę na łóżku. Nie wiem jakim cudem, ale Mike prawie z niego spada, ledwo udaje mi się chwycić jego silną dłoń w ostatnim momencie.

— Co ty robisz, Mikey?! — piszczę, pomagając mu wstać.

Chichocze i zatyka mi wolną dłonią usta.

— Nie piszcz, obudzisz Harriet. Poza tym to brzmi dwuznacznie.

Wywracam oczami i mam myśl, czy nie oblizać jego dłoni za te jakże niemądre myśli, jednak hamuję się. Zdejmuje rękę z moich warg i muska je.

— Śmiesznie wyglądasz bez ust i marszcząc czoło. Tak hmm... niewinnie.

Daję mu kuksańca w ramię, na co ten udaje, że serio go to zabolało, pocierając je.

— Nie zaczynaj ze mną, mam dobry prawy sierpowy — mówię.

— A to przypadkiem nie był lewy... — nabija się

Walę go poduszką w głowę i śmieję się, nie zważając na jego uwagę dotyczącą Harr. Broni się i nagle przewraca mnie na plecy, dociskając do materaca swoim ciałem. Patrzy na mnie w świetle jedynie nocnej lampki z biurka. Oczy ma duże i patrzące wprost na moje usta. Usta, oczy, usta oczy... Ciągle zmienia. Czuję, że robię się nieźle czerwona i podenerwowana. Nie lubię, a może wręcz nienawidzę, jak napastuje moją buzię wzrokiem. Wtedy może za dużo z niej wyczytać.

— Tak się zastanawiam, skąd u ciebie na policzkach... — Wyskakuję spod niego i zatapiam usta w kieliszku białego, półsłodkiego wina.

— Byłam bardzo spragniona... — mówię niedbale między kolejnymi łykami.

Nagle mam wrażenie, że wino zaczyna mnie piec w przełyku i staje się niczym mocna szkocka. Ale to tylko wybuch stresu.

Cholera, on coś podejrzewa...

— Właśnie widzę jak bardzo. Chyba już nic nie zostało w butelce.

Wywracam oczami i dolewam ostatnie kropelki trunku do swojego kieliszka.

— Masz całkowitą rację, niestety.

— Wiem, Larsen. — Szczerzy się.

Rozluźnienie atmosfery działa na mnie prawidłowo. Przestaję dygotać jak dziki kurczak i chwytając pewnie w dłoń puste szkło, mówię:

— Mam ochotę na bundt*, pomożesz mi go zrobić?

Nie mam pojęcia czemu wypalam z takim ciastem w środku nocy. Zachowuje się co najmniej jak kobieta w ciąży.

— O tej godzinie? — pyta.

— Tak, a co? Harriet jak mówiłeś pewnie smacznie śpi zmęczona po kuciu, a tata wrócił pewnie kiedy oglądaliśmy film, nawet go nie spostrzegliśmy. Poza tym... Lepiej żeby on cię nie widział w moim łóżku — odpowiadam, obracając się do drzwi.

— Aż tak mnie nie lubi, że nie mogę leżeć ze swoją dziewczyną?

Robi mi się sucho i parno w ustach... Nadal nie mogę się przyzwyczaić, że nasze relacje wybiegły tak bardzo do przodu.

Obracam się za lewym ramieniem i staram się uśmiechnąć.

— Lubi cię i to aż za bardzo Brunner.

Zatraceni | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz