Edith
Jest już po dwudziestej drugiej, zdążyliśmy oglądnąć cały film kryminalny, a teraz pijąc nielegalnie wino z barku taty, śmiejemy się jak opętani. Nie jesteśmy pijani - co to, to nie. Po prostu mamy dobre humory. Zapominamy o tym, że pechowy siódmy lipca nadal trwa i rechoczemy we dwójkę na łóżku. Nie wiem jakim cudem, ale Mike prawie z niego spada, ledwo udaje mi się chwycić jego silną dłoń w ostatnim momencie.
— Co ty robisz, Mikey?! — piszczę, pomagając mu wstać.
Chichocze i zatyka mi wolną dłonią usta.
— Nie piszcz, obudzisz Harriet. Poza tym to brzmi dwuznacznie.
Wywracam oczami i mam myśl, czy nie oblizać jego dłoni za te jakże niemądre myśli, jednak hamuję się. Zdejmuje rękę z moich warg i muska je.
— Śmiesznie wyglądasz bez ust i marszcząc czoło. Tak hmm... niewinnie.
Daję mu kuksańca w ramię, na co ten udaje, że serio go to zabolało, pocierając je.
— Nie zaczynaj ze mną, mam dobry prawy sierpowy — mówię.
— A to przypadkiem nie był lewy... — nabija się
Walę go poduszką w głowę i śmieję się, nie zważając na jego uwagę dotyczącą Harr. Broni się i nagle przewraca mnie na plecy, dociskając do materaca swoim ciałem. Patrzy na mnie w świetle jedynie nocnej lampki z biurka. Oczy ma duże i patrzące wprost na moje usta. Usta, oczy, usta oczy... Ciągle zmienia. Czuję, że robię się nieźle czerwona i podenerwowana. Nie lubię, a może wręcz nienawidzę, jak napastuje moją buzię wzrokiem. Wtedy może za dużo z niej wyczytać.
— Tak się zastanawiam, skąd u ciebie na policzkach... — Wyskakuję spod niego i zatapiam usta w kieliszku białego, półsłodkiego wina.
— Byłam bardzo spragniona... — mówię niedbale między kolejnymi łykami.
Nagle mam wrażenie, że wino zaczyna mnie piec w przełyku i staje się niczym mocna szkocka. Ale to tylko wybuch stresu.
Cholera, on coś podejrzewa...
— Właśnie widzę jak bardzo. Chyba już nic nie zostało w butelce.
Wywracam oczami i dolewam ostatnie kropelki trunku do swojego kieliszka.
— Masz całkowitą rację, niestety.
— Wiem, Larsen. — Szczerzy się.
Rozluźnienie atmosfery działa na mnie prawidłowo. Przestaję dygotać jak dziki kurczak i chwytając pewnie w dłoń puste szkło, mówię:
— Mam ochotę na bundt*, pomożesz mi go zrobić?
Nie mam pojęcia czemu wypalam z takim ciastem w środku nocy. Zachowuje się co najmniej jak kobieta w ciąży.
— O tej godzinie? — pyta.
— Tak, a co? Harriet jak mówiłeś pewnie smacznie śpi zmęczona po kuciu, a tata wrócił pewnie kiedy oglądaliśmy film, nawet go nie spostrzegliśmy. Poza tym... Lepiej żeby on cię nie widział w moim łóżku — odpowiadam, obracając się do drzwi.
— Aż tak mnie nie lubi, że nie mogę leżeć ze swoją dziewczyną?
Robi mi się sucho i parno w ustach... Nadal nie mogę się przyzwyczaić, że nasze relacje wybiegły tak bardzo do przodu.
Obracam się za lewym ramieniem i staram się uśmiechnąć.
— Lubi cię i to aż za bardzo Brunner.
CZYTASZ
Zatraceni | Tom 1
Teen FictionSą jak dwie bajki o smutnym początku. Niby inni, a tak bardzo podobni. Pragnący akceptacji i zrozumienia. Szukający nadziei na lepsze jutro oraz bliskości. Mający przed sobą wiele wyzwań każdego dnia. Obydwoje głęboko skrywający swoje uczucia i emoc...