Edith
— O tym! — Wskazuję palcem na zawartość półki, a jej mina rzednie.
Resztki jedzenia z trzech, czy nawet czterech dni zalegają w tajnej kryjówce. Ona znów wraca do tego, co było pięć lat temu. Anoreksja wykończyła ją psychicznie i fizycznie, miesiące spędzone w ośrodku przyprawiały o stany depresyjne, ale mimo to udało jej się ją pokonać.
Pokonać swojego największego wroga, do którego znów chce się wrócić. Nie puszczę tego płazem.Patrzę kilka sekund ostrym wzrokiem na jej twarz. Jest cała roztrzęsiona, na jej szczupłych rękach pojawiła się gęsia skórka. Stara się unikać mojego przenikliwego wzroku, patrzy na regał z niedbale poukładanymi lekturami i nerwowo zagryza wargę.
— Powiesz coś?! — podnoszę ton.
Emocje we mnie buzują. Czuję, jak moje serce bije coraz mocniej z każdą kolejną sekundą. Nie powinna wprowadzać nerwowej atmosfery, doskonale to wiem. Jednak słabo idzie mi udawanie, że wcale nie jestem przejęta ani wściekła.
Harr nadal unika mojego spojrzenia, wpatruje się w swoje paznokcie, które wydają jej się w tym momencie najbardziej interesujące. Podchodzę do niej i klękam tuż obok jej stóp.
— Harriet... Dlaczego? Przecież już było dobrze — mówię cicho, patrząc na jej twarz.
Jest blada, bardzo blada. Zamyka oczy i wygląda, jakby kłóciła się w głowie ze swoimi myślami. Marszczy przy tym nos i zaczyna szybko oddychać.
— Chyba nie chcesz znów tego przeżywać. — Dotykam jej chłodnej dłoni, a ona automatycznie ją cofa.
— Harr... — Po jej policzku spływa łza, a z ust wydobywa się chrapliwy jęk.
— Ciii... — Przytulam jej wątłe ciało i delikatnie muskam skronie.
Ona nie zasłużyła na taki los, nikt nie zasługuje na taki los. Anoreksja to cholerstwo. Można to wyleczyć, ale do końca życia zostaje w głowie ta świadomość, że powrót do choroby to tylko jeden krok – przestać jeść.
Siedzimy tak kilka minut, aż jej stan się polepsza i sama zaczyna mówić.
— Obiecałam sobie, że moje waga po terapii nie przekroczy stu dziesięciu funtów*, a tymczasem co!? Ważę ponad sto szesnaście**! — Dziewczyna zaczyna krzyczeć, a ja nie wiem, co robić.
Jej stan emocjonalny jest rozchwiany, po chwili po przeraźliwym krzyku zaczyna łkać w moją sportową koszulkę.
— Sto szesnaście funtów to i tak mało dla ciebie, Harr... Wiesz, że musisz jeść i nie możesz sobie wymyślać jakiś głupich progów wagowych — próbuję delikatnie wytłumaczyć.
— Edi, to za dużo, za dużo dla mnie... jeszcze praca, studia. Ja nie daję rady. — Siostra po raz pierwszy patrzy się w mojej oczy od tych kilku minutach. Dostrzegam w nich ból, złość i żal...
Żal do samej siebie.
Ona nie głodzi się, bo tak jej się podoba albo chce być chorobliwe szczupła. Ona to robi, aby zapomnieć o problemach, trudnościach. Tylko że jedzenie tu nie pomoże, ono dodaje jej jeszcze więcej bólu.
— Wiesz, że zawsze tu jestem i możesz mi wszystko powiedzieć.
Harriet wtula się mocno w moje ramię i zaczyna nareszcie wolniej oddychać.
— Edith, ja nie chciałam tego robić. To samo mną kieruję, po prostu odpycha mnie od jedzenia. — Kiwam głową.
— Harr, musimy z tym walczyć. Jedzenie to nie twój wróg, ale sprzymierzeniec. Dzięki niemu będziesz mieć siłę, aby spełniać marzenia i ukończyć twoje wymarzone studia. — Na twarzy dziewczyny pojawia się ledwo zauważalny uśmiech, ale ja go dostrzegam.
CZYTASZ
Zatraceni | Tom 1
JugendliteraturSą jak dwie bajki o smutnym początku. Niby inni, a tak bardzo podobni. Pragnący akceptacji i zrozumienia. Szukający nadziei na lepsze jutro oraz bliskości. Mający przed sobą wiele wyzwań każdego dnia. Obydwoje głęboko skrywający swoje uczucia i emoc...