Uspokoiłam trochę swój płacz i z zaciekawieniem przysłuchiwałam się rozmowie dochodzącej z dołu. Byli tam jacyś chłopacy i głośna muzyka, przez którą za bardzo nie słyszałam o czym rozmawiają. Usiadłam na łóżku, podkulając nogi do moich piersi i chowający głowę w ich zagłębieniu.
,,Dlaczego moje życie jest taki bez sensu?"
Oparłam głowę o miękką poduszkę, jeszcze raz dokładnie przypominając sobie twarz chłopaka. On... On mi kogoś przypomniał, tak jakbym go już kiedyś gdzieś widziała...przerażajace. Leżałam tak na łóżku z dobre pół godziny, zakręcając kolejny kosmyk swoich brązowych włosów na moim pacu wskazującym, gdy nagle usłyszałam szelest, który dobiegał od drzwi. Ktoś je odkluczał. Natychmiast usiadłam na łóżku, całkowicie się spinając. Drzwi po woli się uchyliły, po chwili zauważyłam w nich blondyna. - Znowu on... Ciekawe co teraz chce.-Od razu rzuciłam na niego wzrok, tak samo jak on na mnie. Miałam podpuchnięte, zaspane oczy, a włosy delikatnie falowane, porozrzucane wszędzie.
- I jak Kimberly, przemyślałaś co zrobiłaś źle? - Co on sobie myśli? Jestem jakimś małym dzieckiem, że muszę się go słychać i wykonywać jego wszystkie polecenia!? Nawet go nie znam! A tak w ogóle... To skąd on wie jak mam na imię?
Zmarszczyłam brwi, uchylając lekko swoje wargi.- Ja nic nie zrobiłam źle.- Odparłam stanowczo, tak aż on sam podniósł swoje brwi nieco wyżej. Zaczął do mnie podchodzić.
- Oj kochanie, nie wiesz w jakie kłopoty się pakujesz, lepiej przemyśl to swoje chamskie zachowanie, bo szybko stąd nie wyjdziesz. - Mocno chwycił mój podbródek w oba palce, i zarzucił nim w prawą stronę. - I jeszcze raz odpowiesz mi takim tonem, to na prawdę ta twoja piękna buźka tego pożałuje. - Był niebezpiecznie blisko mnie, aż bałam się odetchnąć. On chyba mówi na serio, nie chcę być tu ani sekundy dłużej! Odszedł od łóżka, kierując się w stronę drzwi. Przetrzymywałam łzy w oczach, aby broń Boże, choćby jedna nie spłynęła po moim policzku. Spojrzał się na mnie ostatni raz swoim surowym spojrzeniem i wyszedł z pokoju, zakluczając go. Muszę mu pokazać, że jestem twarda, ale to w końcu silny i umięśniony facet, a w dodatku cholernie pewny siebie! Łzy tu w niczym nie pomogą, muszę je tylko zatrzymać dla siebie.
Nie wiem, która jest godzina, ale postanowiłam już iść spać. I co z tego, że jestem ubrana w tak niewygodne rzeczy, a na dodatek będę nocowała u jakiegoś obcego psychopaty, ale mam to gdzieś! Na pomoc tego zasranego ignoranta nie mogę liczyć. Ułożyłam się na miękkim łóżku, przykrywając się kołdrą po same uszy. Ułożyłam się w stronę okna, dzięki czemu przynajmniej na chwilę mogłam zapomnieć o szarej rzeczywistości. Nawet nie wiedziałam, że Los Angeles nocą wyglada tak magicznie!
***
Obudziłam się o wschodzie słońca, z towarzyszącym ogromnym pragnieniem napicia się czegoś. Przeczesałam ręką swoje włosy i oparłam się na przedramionach. I co ja mam teraz zrobić? Jest piątek, Shawn na bank będzie czekał na mnie przed domem i się jakoś zorientuje, że mnie w nim nie ma. A może właśnie on jakimś cudem mi pomoże? Ale jak, nawet nie wiem gdzie jestem! Nagle odwróciłam się w stronę drzwi, które zaczęły się uchylać. Stanął w nich chłopak, podchodząc do mojego łóżka i siadając na jego skraju. Odsunęłam się trochę od niego, a on łagodnym wzrokiem się na mnie spojrzał. Nerwowo oddychałam w nieco szybszymi tempie.
- Nie bój się mnie. - Chwycił moją dłoń, którą natychmiast wyrwałam. Jak mam się go nie bać? Jeszcze wczoraj mi groził. Na prawdę nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć.
- Wypuść mnie stąd. - Pisnęłam, po cichu błagalnie, a chłopak tylko zaśmiał się pod nosem, zerkają na swoje dłonie.
- Nie Kimberly, teraz jesteś moją własnością. - Rzekł stanowczo, a ja na początku nie mogłam zakodować w głowie jego wcześniej wypowiedzianych słów. Własność!?
- Jaką własnością, człowieku ja mam swoje życie! - Podniosłam głos, po chwili krzywiąc się z bólu. Chłopak chwycił moją dłoń i mocno ją ścisnął, tak że udało mi się cicho pisnąć. Puścił ją i zacisnął swoje zęby, aż jego szczeka się napięła.
- O czym wczoraj rozmawialiśmy suko, jeszcze raz i na prawdę pożałujesz, jestem dla ciebie stanowczo za dobry. - Ścisnął mój podbródek. - Nie jesteś nic warta. - Wycedził pod nosem.
- To po co mnie uprowadziłeś!? - Wyśmiałam go, po chwili spotykając się z jego surowym spojrzeniam. Przełknęłam ślinę i spojrzałam się na moje dłonie.
- Jeszcze mi się do czegoś przydasz. - Zaśmiał się wychodząc z pokoju, zostawiając mnie znowu samą.
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...