#52 I love you

2K 97 14
                                    

30⭐️ ~ kolejny rozdział

Kontynuacja

Próbowałam zrzucić wzrok z chłopaka, ale to było silniejsze ode mnie... Jego twarz cały czas była ukryta w dłoniach, przez co nie mogłam zobaczyć jego oczu. Najwyraźniej musiał być to dla mnie ktoś naprawdę ważny... Czuję nię teraz tak nieswojo.

Po kilku minutach opanowania swojego oddech i bicia serca spojrzał się na mnie, cały czas zaszklonymi oczami. Jego wzrok był taki czuły i szczery, przyprawił mnie wręcz o ciarki!

- Kochana... Kimberly... - Ponownie chwycił mnie za dłoń, na którą oboje się spojrzeliśmy. - Dlaczego to musiało spotkać akurat nas? - Mówił to z takim przejęciem. Przecież ja go nie znam, nie wiem nawet kim dla niego jestem...

- Posłuchaj.. Ja nic nie pamiętam. -Udało mi się odpowiedzieć.

- Czekałem na ciebie 2 lata... - Szepnął, nie odrywając ode mnie wzroku. - 2 lata, które były dla mnie istnym piekłem. Moje dni już nie miały sensu, nie było chwili kiedy nie myślałem o tobie... - Słysząc to zrobiło mi się duszno, jednak fakt, że go praktycznie nie znam lekko mnie przerażał.

- Czy mógłbyś mi coś o sobie opowiedzieć? Może w końcu coś sobie przypomnę. - Szepnęłam, na co westchnął.

- Zacznijmy, że mam na imię Justin. - Justin... Imię mi dotąd nieznane. - Justin Bieber, jestem twoim chłopakiem. - Na jego słowa zdziwiłam się, momentalnie zabierając od niego swoją dłoń. Sama nie wiem dlaczego tak postąpiłam... Poczułam przed nim taką blokadę... Spojrzał się na mnie z wielkim żalem, widać było, że cierpi.

Już sama myśl, że mógł być on dla mnie tak ważną osobą, nie dawała mi spokoju. To w ogóle nie mój typ chłopaka!

Najbardziej jednak mnie od niego odpychała niezliczona ilość tatuaży... Dobrze, że ja nie mam, chyba... Już nie pamiętam! Z resztą, wyglądają one paskudnie! Jego luźny styl ubierania... Nie, to zdecydowanie nie jest chłopak dla mnie!

- Przepraszam, ale to chyba jakaś pomyłka... - Odparłam zagubiona, przesuwając się w przeciwną stronę od niego.

- Kimberly... Zaufaj mi. - Miał on jednak coś wyjątkowego w swoim spojrzeniu... Było o to takie szczere i troskliwe. - Nasze życie nie było proste, przeżyliśmy ze sobą wiele chwil... Tych cięższych, jak i łatwych. Robiliśmy wszystko, aby być z sobą... - Próbował mi tłumaczyć, a w jego głosie można było wyczuć słyszalne drgania. - Uciekaliśmy, tylko po to, aby być razem. - Odparł poważnie.

- Chcę to pamiętać... Ale... - Przerwałam, zaczynając się jąkać z nerwów. - Ale nie potrafię. - Szepnęłam łamiącym się głosem.

- Kochanie...

- Proszę... Nie mów tak na mnie. - Rozkazałam, przymykając na moment swoje oczy, aby powstrzymać je od łez. Po chwili rozchyliłam je, z wielkim bólem zerkając na chłopaka, który miał minę, jakbym powiedziała coś niejasno. - Wybacz... Czuję się z tym bardzo dziwnie, według mnie jesteś obcym mężczyzną, nie pamiętam nas... - Po moich słowach zrobiło mi się głupio, musiałam go tym urazić... Nie przemyślałam znaczenia moich słów... - To znaczy... - Wyrwałam się. - Nie o to mi chodzi. - Krzywo się uśmiechnęłam. - Jest mi z tym trudno, czuję się jakbym nie mogła nikomu zaufać... Przedtem tak ważni dla mnie ludzie, stali się teraz obcymi osobami... Nie chcę ciebie tylko urazić. - Zakończyłam, nerwowo przygryzając wargę. Chłopak od razu zwrócił na to uwagę, zatrzymując wzrok na moich ustach.

- Ja po prostu myślałem, że po tym wszystkim... Będzie jak dawniej, zamieszkamy razem, a w niedalekiej przyszłości założymy rodzinę. - Nie spuszczał wzroku ze swoich dłoni, a to była idealna okazja abym się mu dokładnie przyjrzała.

Jest on przystojny, ale nie wyobrażam sobie naszej przeszłości takiej, jaką on opisał. - Nie możemy zacząć od nowa? - Zapytał, na co prawie zakrztusiłam się swoją śliną.

- Przepraszam, ale nie. - Westchnęłam, na co spojrzał na mnie rozbitym wzrokiem. - Nie znam ciebie, nie wiem jaki jesteś, to by było totalne szaleństwo!

- Ależ ty mnie doskonale znasz! - Próbował mnie pocieszyć. - Posłuchaj... Kiedyś byliśmy jednością. Ja nadal widzę przed sobą tę samo Kimberly Jackson, co te pieprzone 2 lata temu! Co noc budzę się z myślą, że jesteś wtulona we mnie tak jak dawniej... A rano obudzę cię pocałunkiem, tylko dlatego abym mógł cieszyć się twoim wiecznym uśmiechem... - Czułam jak w oczach zaczynają mi się zbierać łzy. Jego słowa... Działają na mnie tak kojąco. - Chcę, aby to powróciło.

- Ja się po prostu boję, nikogo nie pamiętam, nawet swojej matki! - Odparłam, mając przed oczyma zapłakaną twarz kobiety. - Chcę pamiętać, ale nie potrafię... A teraz proszę odejdź... - Nagle poczułam jak łza, kreśli na moim policzku mokry ślad i spada prosto na mój obojczyk.

- Porozmawiaj ze mną. - Wybłagał.

- Już Justin rozmawialiśmy, daj mi chwilę na przemyślenie tego... I proszę, wiem że to trudne, ale spróbuj postawić się w mojej sytuacji. - Przerwałam, a między nami pojawiła się niezręczna chwila ciszy.

- Czyli te chwile... Na marne? Tylko były po to, abym teraz to ja cierpiał? - Zadawał pytania, na które nie znałam odpowiedzi. - Ty tak samo spróbuj postawić się w mojej sytuacji... - Westchnął, na co uchyliłam lekko swoje wargi. - W chwili gdy myślałem, że w końcu nasze życie się ułoży, ono spierdoliło się jeszcze bardziej. - Nie wiedziałam co powiedzieć, postawił mnie w niezręcznej sytuacji. To właśnie ta chwila, w której wstydzę mu się spojrzeć w oczy. - Nie wiem jak to zrobię, ale będziesz moja i przypomnisz sobie nasze wszystkie wspólne chwile. - Zmarszczyłam brwi, słysząc ciche szuranie krzesła.

Wstał ze swojego miejsca i nie spuszczając ze mnie wzroku, skierował się tuż do szklanych drzwi, które prowadziły do wyjścia. Skrzyżował nasze spojrzenia. po czym uchylił swoje wargi wypowiadając tylko ciche: "Kocham cię", po czym wyszedł.

Nie! Tego wszystkiego za dużo jak na jeden dzień! Cholera, widzę go pierwszy raz w życiu, a on opowiada mi jakieś niestworzone historie! Mówił o tym wszystkim przekonująco, ale mi ie na pewno dużo czasu, aż ja mu w końcu zaufam.

Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz