#60 Fuck my life

1.7K 70 6
                                    

Nie marnują większej ilości czasu wyraz z Jayem urwałam się z zajęć.  Tak... na pewno znowu będę słyszała kazania moich rodziców, mówiące o nie zawalaniu szkoły, ale za długo z tym czekałam. Za długo czekałam za Justinem, który tylko próbował zwrócić na siebie uwagę.

- Hmm... dawno tu nie byłam. - Odparłam rozmarzonym głosem, uśmiechając się z ukrycia pod nosem. Swoją kurtkę powiesiłam na wieszaku, a mojr czarne botki pozostawiłam w kącie.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu zaciągając się świeżym zapachem. Nagle poczułam za sobą silne, a tym samym rozgrzane ciało chłopaka napierające na mnie. Zaśmiałam się pod nosem, delikatnie przymykając oczy. Nagle Justin szybkim ruchem odwrócił mnie w swoją stronę, na co przestałam się tak szczerzyć. Czy ja się go denerwuję?

- Proszę, tylko nie przestawaj się uśmiechać. - Splótł nasze dłonie, obdarowując mnie czułym i troskliwym pocałunkiem w czoło.

Postanowiłam się nieco bardziej rozluźnić, ponieważ  w końcu postanowiłam mu zaufać.
Krzywo uśmiechnęłam się pod nosem, czując jak moje plecy spotykają się z chłodną ścianą. Cicho westchnęłam pod nosem, nie odrywając wzroku od skupionej twarzy chłopaka.

Położyłam swoją dłoń na jego klatkę piersiową, dokładnie czując jego bicie serca. Swoimi dłońmi błądził po moim  ciele, przyprawiając mnie tym samym o dreszcze. Owładnięta emocjami poczułm słodki smak ust chłopaka, który całował mnie namiętnie i żarliwie. Szczerze mówiąc czułam się jak we śnie, a moje ciało funkcjonowało niezależnie ode mnie, samo o sobie decydowało, wyrwało się spod kontroli umysłu...

Objęłm go jeszcze mocniej niż dotychczas, czując jego usta składające drobne pocałunki na moim czole, podbródku, szyi, ustach, a potem niżej w dekolcie.

Czułam jak moje całe ciało dygocze, domagając się jeszcze więcej.

Delikatnie zsunął ramiączko mojego stanika, z czułością całując moje nagie ramię. Wygięłam się w łuk, wplątując swoją dłoń w jego blond włosy, po czym wydałam z siebie cichy pomruk rozkoszy.

Moje nogi same się pode mną ugięły, o mały włos nie padłam na podłogę. Justin z szerokim uśmiechem podtrzymał mnie, śmiejąc się pod nosem. Nagle wziął mnie na swoje ręce niczym "pannę młodą", na co obwinęłam swoje dłonie wokół jego szyi. Ponownie się zaśmiał, po chwili uchylając swoje niebiańskie usta, aby coś powiedzieć.

- Że aż tak na ciebie działam Jackson to się nie spodziewałem. - Zawstydzona schowałam swoją zarumienioną twarz w zagłębienie jego szyi, uśmiechając się sama do siebie.

- Przez moment straciłam równowagę, nie podniecaj się tak. - Zaśmiałam się, na co chłopak mi przerwał.

- Ale to nie zmienia faktu, że to przeze mnie. - Odegrał się, marszcząc zabawnie brwi.

Chłopak delikatnie położył mnie na kanapie i ponownie z jeszcze większą zachłannością połączył nasze usta.  Oplotłam nogi wokół jego bioder, tym samym zakładając swoje ręce na jego kark. Czułam jak jedną rękę wkłada pod moją jeansową koszulę, masując palcami moje dolne partie brzucha. Delikatnie zaczerwieniłam się, jednak chciałam aby chłopak tego nie zauważył, dlatego jeszcze bardziej pogłębiłam pocałunek.

Przygryzłam jego wargę, co prawdopodobnie mu się spodobało, bo po chwili usłyszałam cichy pomruk dochodzący z jego ust. Uśmiechnęłam się sama do siebie, wsuwając swoje obydwie dłonie pod koszulkę Justina, zaczynając obmacywać jego plecy, które od razu napiął.

Nagle oboje usłyszeliśmy rozprzeszczający się po pomieszczeniu dzwonek do drzwi. Chłopak nie zwracając uwagi na jego dźwięk, zszedł swoimi namiętnymi pocałunkami prosto na moją szyję. Odchyliłam ją bardziej do tyłu, dojąc mu jeszcze większe pole do popisu. Przymknęłam swoje oczy wydając z siebie cichy jęk, czując jak ręka chłopaka kieruje się coraz wyżej. Po chwili ponownie usłyszeliśmy dręczący nas dzwonek do drzwi, któremu tym razem towarzyszyło energiczne pukanie - a właściwie walenie pięściami- do drzwi.

- Kurwa. - Szepnął chłopak, choć na chwilę się ode mnie odrywając. Widać było, że jest wkurzony całą tą sytuacją. Zaśmiałam się pod nosem, widząc jego przegrany wyraz twarzy.

- Lepiej już idź. Widać, że ktoś się niecierpliwi. - Deliatnie uśmiechnęłam się, wysyłając w stronę chłopaka słodkie spojrzenie, które go choćby na moment uspokoiło.

- Zaraz wracam. - Ucałował moje czoło, powolnym krokiem kierując się w stronę drzwi.

Mam chwilę czasu dla siebie... Rozłożyłam się wygodnie na kanapie, wpatrując się w sufit. Dlaczego to tak szybko nadeszło? Przecież jeszcze kilka dni temu praktycznie mu nie ufałam, a teraz to o mały włos nie zaszło między nami do czegoś poważniejszego! Nie mogę dać sobie pozwolić, aby pomyślał, że jestem łatwa... Może to jeszcze nie jest czas dla mnie.

- Jeśli do jutra tej kasy nie załatwisz, to cię załtwimy! - Warknął nieznany mi dotąd gruby, męski głos. Co się tu wyprawia!?

Szybko wstałam ze swojego miejsca i energicznym krokiem skierowałam się w stronę drzwi. Stanęłam wryta, wpatrując się to w Justina, to w dwójkę umięśnionych i wytatuowanych mężczyzn.

- Ooo kolejna dziunia! Za nią też nie zapomnij zapłacić! - Co!? Odparł drugi, oblizując usta na mój widok. Dopiero teraz zauważyłam, że moja koszula jest w połowie rozpięta, ukazując przy tym część moich piersi. Zakryłam się szybko, rzucając oschłe spojrzenie w stronę Biebera, który uciekał wzrokiem.

- Justin! - Uniosłam głos, nie odrywając od niego wzroku. "Kolejna dziunia"... co tu się dzieje!?  - Wytłumacz mi to!

- Spokojnie, załatwmy to panowie na dworze. - Nagle do moich uszu dobiegł głos Justina, zdenerwowany głos Justina! Zamknął drzwi, po czym już nic nie mogłam usłyszeć. Wyszedł na dwór... . Nie chciałam wyjść, bałam się  tych mężczyzna, ale jednocześnie zżerała mnie ciekawość.

Powróciłam do salonu. Wychylając głowę zza kanapy (tak aby mnie nie zauważył), przez duże szklane okno udało mi się zauważć tych dwóch mężczyzn, stojących naprzeciwko Biebera. Nagle jeden z nich podszedł do mojego chłopaka i popchnął go, na co Justin oddał mu podwójnie.

- O cholera. - Ze zdziwienia zasłoniłam swoje usta dłonią, wstając z kanapy, poruszona całym tym zajściem.

Jeden z nich już szykował pięść, aby uderzyć Jusa, lecz w ostatniej chwili ten drugi go powstrzymał. Krzyczeli na siebie, wyraźnie było to widać... Czym prędziej wstałam ze swojego miejsca, podchodząc do szafy, w której wisiały kurtki. Założyłam pierwszą lepszą i już chciałam wychodzić, gdy nagle z rozmachem dostałam z drzwi prosto w nos. Zrobiłam kilka kroków do tyłu, czując jak ciepła ciecz spływa po mojej wardze.

- O kurwa, nawet nie wiem jak mam cię przeprosić! - Przyłożyłam dłoń do nosa, wywijając oczami.

- Nie dramatyzuj, zaraz mi przejdzie. - Odparłam naburmuszona, kierując się w stronę łazienki.

Nie jestem zła o to, że Justin przypadkowo uderzył mnie z drzwi, tylko o to, że znowu wdał się w jakieś poważne kłopoty.
Przymknął za nami drzwi, a ja stanęłam przy zlewie, przemywając twarz, a w szczególności cały zakrwawiony nos. Spojrzałam się w lustro i ujrzałam stojącą tuż obok mnie posturę chłopaka.

- Nic tobie nie jest? - Spytał z troską w głosie.

- Raczej czy tobie nic nie jest! - Zaśmiałam się sarkastycznie pod nosem,wymachując w powietrzu ręką.

- O co tobie chodzi?

- Ah tak? O mało co ci faceci ciebie nie pobili, wiesz co by pòźniej było!? - Krzyknęłam, nie dając mu dojść do słowa. - O co w ogóle w tej rozmowie do cholery chodziło!? Jakie ty masz im oddać pieniądze, za co!?- Wykrzyczałam prosto w jego twarz.

Tak... zdecydowanie za dużo emocji jak na jeden dzień.

Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz