#66

1.5K 78 3
                                    

Czując jak moje dłonie drżą, a nogi zaczynają same się pode mną uginać zacisnęłam pięść, trzykrotnie pukając do drzwi. Wyprostowałam się, poprawiając swoje włosy.

Słyszę muzykę, co świadczy o tym, że prawdopodobnie chłopak mnie nie usłyszy, a nie chciałam być nachalna dlatego odwróciłam się na pięcie, małymi krokami idą w przeciwnym kierunku. Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, który przyprawił mnie o dreszcze.

Ahh... a miałam nadzieję, że odejdę jak gdyby nigdy nic.

- Kimberly? - Nie odwracając się, rozpoznałam bardzo dobrze znany przeze mnie głos, który spowodował że do oczu zaczęły napływać mi łzy.

Odwróciłam się w stronę chłopaka, krzyżując nasze spojrzenia. Podbiegłam w jego stronę rzucając się mu na szyję, na co objął mnie najmocniej jak chyba potrafił.

- Przyszłam ciebie przeprosić, zachowałam się jak egoistka, przepraszam... - Szepnęłam załamanym głosem, wtulając się w jego tors i ciesząc się naszą bliskością.

- Spokojnie... - Szepnął prosto do mojego ucha, abym się uspokoiła. - Nic złego nie zrobiłaś, zapomnijmy o tym. - Uniosłam swoją głowę nieco wyrzej, spoglącając na jego delikatny uśmiech, który wysłał w moją stronę. Pocałował czubek mojej głowy, nie przestają mnie przytulać. - Wejdź do środka, tu jest dosyć zimno. Zrobiłem małą imprezę. - Zaśmiał się pod nosem spoglądając na dom, w którym wręcz huczało od głośnej muzyki i pisków. 

Delikatnie kiwnęłam twierdząco głową, na co chłopak obejmując mnie ramieniem udał się w stronę domu.

Panował tu półmrok, całkiem przyjemna atmosfera. Justin chwycił moją dłoń i przeciskając się przez masę ludzi wprowadził mnie do kuchni.

- Więc na co masz ochotę? - Zapytał, pokazując rękoma na ogromny wybór alkocholu, stojący na szafce.

- Ja nie powinnam... za chwilę i tak wracam do domu. - Próbowałam się wywinąć, co mi się jednak nie udało.

- Jest środek nocy, wszędzie ciemno i ty myślisz, że ciebie samą puszczę do domu? - Zapytał śmiejąc się pod nosem. - A teraz zrobię tobie coś na rozluźnienie.

Podał mi przygotowany napój, który wypiłam na raz. Bardzo mi smakował, miał słodko kwaśny smak.

Razem udaliśmy się do salonu, gdzie wszyscy tańczyli do muzyki.  Nagle do moich uszu zaczęł lecieć nieznana mi dotąd piosenka, w której mogłam wykryć nieziemski głos Justina. Posłałam mu zdziwione spojrzenie, na co podszedł do mnie, chwytając za biodra.

- Hard 2 face reality... szczerze mówiąc, pisząc tę piosenkę myślałem o tobie. Mam nadzieję, że ci się spodoba. - Momentalnie zrobiło mi się na sercu ciepło. Dawno nikt nie sprawił mi takiej wielkiej radości.

Chłopak połączył nasz czoła, a ja delikatnie i niepewnie zarzuciłam mu ręce na kark. (Włącz piosenkę z medii, polecam aww) Piosenka byłam cudowna i wzruszająca, a tym samym  powolna, dzięki czemu trwaliśmy w ciągłej bliskości.

Z uwagą wysłuchiwałam się jej pięknym słową, które opisywały naszą przeszłość.

Deliaknie ruszałam biodrami, mając przymknięte oczy. Musieliśmy wyglądać na prawdę uroczo, wtuleni w siebie, łącząc się czołami. Zdałam sobie sprawę jak bardzo go potrzebowałam... jak bardzo potrzebowałam nas.

- Kocham cię. - Nie wiadomo skąd i dlaczego odparłam pod nosem, tak aby chłopak to usłyszał. Oderwał się  ode mnie z wielkim zaskoczeniem wpatrując się w moje oczy. Chyba nie jest na mnie zły? Jego mina nie wygląda na zadowoloną... - Wybacz, nie chciałam aby to wyszło w takich okolicznościach i o takiej porze, ale ja już dłużej trzymać w sobie tego nie mogę. - Wzruszyłam się, czując dotyk chłopaka na moim policzku.

- Nie mów nic więcej. - Nagle pocałował mnie, tak jak dawniej, a ja dumna z nas obojga oddałam pocałunek.

- Myślisz, że może być tak samo jak dawniej? - Zapytałam pomiędzy pocałunkami .

- Może być jeszcze lepiej. - Oboje uśmiechnęliśmy się do siebie, a ja nie mogąc sobie wybaczyć, że zwlekałam z tym wszytskim tak długo nie przestawałam go całować.

Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, czując nagle jak ktoś na mnie wpada, oblewając mnie przy tym prawdopodobnie jakimś alkoholem.

- Uważaj kurwa jak chodzisz! - Krzyknął na mężczyznę Bieber, dość mocno popychając go, aż ten uderzył głową w stół. Otrząsnął się  i tak jakby niby nic odszedł.

Ze zdezorientowaniem spojrzałam się w stronę chłopaka, którego wzrok nie powiem, że nie wyglądał  groźnie. - Chodź Kim, dam tobie coś do przebrania. - Odparł już spokojnie, chwytając moją dłoń i ciągnąc mnie w kierunku schodów prowadzących prosto na górę, gdy w pewnym momencie zaprzeczyłam.

- Nie trzeba. - Wysłałam w jego stronę delikatny uśmiech. - Nic się takiego nie stało, a ja i tak już powinnam wychodzić... - Próbowałam iść w drugą stronę, niestety (bądź stety) Justin mi nie pozwolił.

- Nic tobie przecież złego nie zrobię. - Zaśmiał się pod nosem, przyciągając mnie do swojego torsu.

Głowiłam się nad odpowiedzią jednak postanowiłam, że u niego zostanę.

***
Czy tylko ja jestem zauroczona tą piosenką?😍 Opowieść dochodzi do końca, ahh smutne😔😭 Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze xx

Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz