- A on do mnie na to „ Za darmo kochanie nic nie dostaniesz"! - Krzyknęła na całe gardło Halsey, turlając się po podłodze ze śmiechu.
- Tak, tym chłopakom tylko jedno w głowie. - Odparłam, chwytając się za bolący brzuch, który był wywołany śmiechem. - Tak samo jak z Justinem! - Krzyknęłam, na co dziewczyna spojrzała się na mnie ze łzami w oczach. Próbowała wstać, lecz na marne.
Tak... W naszych żyłach przepływa coraz więcej promilów alkoholu, chociaż muszę przyznać, że nie pamiętam kiedy się tak dobrze bawiłam!
- Ale jesteście przecież dwa lata. - Wzruszyła ramionami, uważając aby się nie przejęzyczyć. - W świecie celebrytów to chyba normalne, że się ze sobą sypia. - Położyła się na podłodze, unosząc nogi do góry.
- Ale my nie jesteśmy razem. - Odparłam tak obojętnie, jakby to nie stanowiło dla mnie żadnego problemu.
- Ale Justin mówił... - Wybełkotała, dolewając do naszych kieliszków jeszcze więcej alkoholu. Krzywo się na nią spojrzałam, chwytając kieliszek i wypijając jego zawartość, usiadłam obok dziewczyny.
- Justin pieprzy głupoty! - Parsknęłam. - Każdy dał się wciągnąć w to, że jesteśmy razem, ale wszystko to jedno, cholerne kłamstwo! - Odparłam półtonem, spotykając się z rozbawionym wzrokiem Halsey. - Z tych wszystkich swoich dziewczyn musiał wybrać akurat mnie. - Dziewczyna rzuciła się na mnie.
- Jeśli nie chcesz to ja go z chęcią przygarnę. - Wybuchnęła śmiechem.
- Oj nie, na to tobie nie pozwolę. - Wytknęłam jej język, słodko uśmiechając się przy tym. - Bieber to chuj i egoista, ale za to taki Bóg seksu, jakiego nigdy byś nie mogła sobie wyobrazić! - Już nawet nie kontroluję swojej mowy, to się może dla mnie źle skończyć...
- Hmm... Kochana zazdroszczę ci go. - Szepnęła biorąc kolejny łyk alkoholu.
- Nie mówiłam nikomu jeszcze o tym, ale normalnie gdy go widzę z jakąś dziewczyną, mogłabym do niej podejść i uderzyć z pięści w twarz, tak że by nie mogła siebie pozbierać! - Odparłam uradowana, nie mogąc przestać się śmiać. - Gdy ja go nawet widzę bez koszulki, to mi się robi tak gorąco, jakbym miała zaraz eksplodować! - Parsknęłam, spotykając się z głośnik sapnięciem pod nosem Halsey.
- Już na samą myśl o tym zaczynam się pocić! - Wydaje mi się, że Halsey odbiło jeszcze bardziej w porównaniu do mnie... Chociaż te wyznania w stosunku do Justina... Gdy jestem trzeźwa nawet o tym nie myślę... Chyba.
Nazajutrz obudziłam się w pokoju, w którym przez ochlapane jakąś cieczą firany, zaczęło dobijać się światło. Uchyliłam jedno oko, unosząc brew wyżej. Byłyśmy tylko we dwójkę, a rozniosłyśmy ten pokój w nieodpoznania! Na szczęście ja przespałam tę noc w dość wygodnej pozycji, nie tak jak moja przyjaciółka z głową przyciśniętą do stołu. Usiadłam, czując niesamowicie mocny ból głowy i przyzwyczajając swój wzrok do jasnego światła, przetarłam kilka razy oczy.
- Ała...- Pisnęłam, przykładając dłoń do czoła. - Cholera, Halsey...- Szepnęłam, rozglądając się po pokoju i dopiero teraz zdając sobie sprawę, w jakim jest stanie. - Halsey! - Odparłam nieco głośniej, zachrypniętym głosem. - Dziewczyno obudź się! - Odparłam, zrezygnowana rzucając w nią jakąś plastikową butelką po napoju. Dziewczyna wzdrygnęła się, powoli odrywając głowę od stołu. Spojrzała na mnie przymkniętymi oczami, ponownie puszczając głowę na blat. - Halsey... No dalej...- Odparłam bardzo błagalnie.
- Przecież nie śpię. - Rzekła zaspanym głosem, mając cały czas zamknięte oczy.
- Ocknij się! Justin mnie chyba zabije jak zobaczy swój dom w takim stanie. Trzeba tu natychmiast posprzątać. - Rozkazałam, natychmiast wstając z kanapy i sprzątając pudełko po pizzy wstąpiłam jeszcze do kuchni po szklankę chłodnej wody. - Rusz ten swój leniwy tyłek. - Lekko ją kopnęłam, nieodrywając się od poprzedniej czynności. Odwróciła się na plecy, powoli uchylając swoje zaspane powieki.
- No spokojnie, przecież chyba Justin nie przyjedzie tak szybko! - Odparła. Głośno przełknęłam ślinę ze zdenerwowania, przypominając sobie o Bieberze.
- Myślę, że nie będzie musiał odsiadywać nie wiadomo ile! - Zarzuciłam oczami.
- Pamiętasz coś z wczoraj? - Zapytała zachrypniętym głosem, powolnym krokiem kierując się w stronę kanapy. Zamyśliłam się, lekko uchylając swoje wargi.
- Nie za bardzo... - Odparłam, od razu się rumieniąc, przypominając sobie jakie wczoraj głupotym wypowiadałam. Mam nadzieję, że ona nic nie pamięta! - A ty? - Szepnęłam zawstydzona, chowając swoją zaczerwienioną twarz, w burzy rozwianych włosów.
- Kompletnie nic. - Odparła szybko. Mam szczęści... Opowiedziałam jej całą prawdę o mnie i Justinie... Dobrze, że Halsey była w trochę gorszym stanie niż ja.
*** 2 tygodnie później ***
Siedzę na kanapie, kończąc piłować ostatniego paznokcia, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Ze spokojem do nich podeszłam i nie patrząc kto jest po drugiej stronie nich, od razu otworzyłam.
- O to ty, Martin...- Odparłam nieco bardziej zawiedziona. Myślałam, że to Justin... Szczerze mówiąc chcę aby już wrócił, chcę go zobaczyć, przytulić... A nawet z nim pogadać.
- Ale w tobie entuzjazm... - Zaśmiał się.
- Wejdziesz? - Zapytałam grzecznie, spotykając się z rozkojarzonym wzrokiem bruneta.
- Nie...ja tylko... - Odparł rozweselonym głosem. Nagle zza framugi drzwi wyłonił się on...
- Witaj księżniczko, tęskniłaś? - Zapytał Justin, wyciągając w moją stronę ręce. Nie czekając na nic więcej, podbiegłam w jego stronę, rzucają się mu w ramiona. Wtuliłam się w jego ciepły tors, zaciągają się jego zapachem. Tak, tego mi brakowało!
- Justin! W końcu jesteś...- Uśmiechnęłam się pod nosem, czując delikatne usta chłopaka na moim czole.
- To ja może was zostawię samych. - Zaśmiał się pod nosem Martin, powolnym krokiem wycofując się.
- Tak będzie dla ciebie najlepiej. - Odparł Justin, ściskając mnie w talli, tym samym przybliżając mnie bardziej do siebie.
- Dzięki, za wszystko. - Puściłam mu przyjacielskie spojrzenie. Uśmiechnął się, wsiadając do swojego samochodu.
- To teraz zostaliśmy tylko my. - Uśmiechnął się, łącząc nasze czoła. Spojrzał się prosto w moje oczy, powoli przybliżając się do moich ust. Zerkną ostatni raz na mnie, w końcu wpijając się w moje wargi. Dłonią błądziłam w jego blond włosach, delikatnie ciągnąc ich końce.
- Teraz jesteś tylko moją. - Uniósł mnie, tak że „ siedziałam" na nim. Wprowadził nas do domu, kierując prosto w stronę sypialni, gdzie wiadomo co zrobiliśmy...
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...