*** 2 tygodnie później ***
- Jay! Pospiesz się, już wszyscy czekamy! - Krzyknęłam na chłopaka, stając z walizkami przy drzwiach.
- Jeszcze chwilę, już schodzę! - Parsknęłam pod nosem, wywijając oczami. Jesteśmy już praktycznie spóźnieni... Dobrze, że Justin ma swój własny samolot, bo nie wiem co byśmy zrobili. Uniosłam wzrok nieco wyżej, słysząc szybkie kroki chłopaka, zbiegającego ze schodów.
- Gotowa? - Zapytał, podchodząc. Wziął ode mnie walizki, przepuszczając mnie w drzwiach.
- Stoję tu od 15 minut. - Odparłam poważnie, czekając aż blondyn zakluczy dom. - Nawet Scooter zdążył przyjechać. - Zaśmiałam się pod nosem, kierując się w stronę czarnego Ferrari. Wsiadałam do samochodu, witając się z siedzącym za kierownicą Scooterem.
- Siema stary. - Odparł Justin wsiadając do samochodu, od razu zajmując miejsce obok mnie.
- No cześć, dłużej nie mogłeś? Kim mi już opowiadała ile się na ciebie naczekała, na koncert też się spóźnisz? - Zapytał śmiejąc się. Chłopak spojrzał się momentalnie na mnie, puszczając w moją stronę cwaniacki uśmiech.
- Moja mała, słodka Kimberly... Nieładnie. - Odparł szybko, na co wybuchnęłam śmiechem.
- No co? To niby dziewczyny są niezorganizowane, a tu widzę że mamy inny problem... - Uśmiechnęłam się w jego stronę, otrzymując przy tym słodkiego buziaka w policzek.
Droga na lotnisko minęła mi całkiem znośnie, ale po tych kilku godzinach na prawdę stałam się bardzo senna. Tym samym emocje i wiedza o tym, że będę po raz pierwszy na tak ogromnym koncercie Justina podtrzymują mnie na duchu. Mamy w sumie jeszcze 2 godziny, biorąc pod uwagę to, że wylot samolotem jest zaplanowany 13:00.
Scooter zaparkował na parkingu, a po chwili wszyscy z bagażami skierowaliśmy się w stronę samolotu. Justin przywitał się z całą ekipą, a jedyną osobą którą znałam był Martin. Czułam się trochę nieswojo w towarzystwie tylu nowych osób, a jestem tutaj jedyną dziewczyną. Razem z Justinem, (który nie miał na razie za dużo czasu, bo podpisywał jakieś kontrakty) usiedliśmy nieco dalej.
Po kilku minutach przyszedł, siadając na zajęte przez siebie miejsce. Położył rękę na moim udzie, wysyłając mi szczery uśmiech, co naturalnie odwzajemniłam.- I jak się czujesz? - Zapytał opiekuńczo.
- Całkiem dobrze, chociaż w sumie jestem trochę zmęczona. - Odparłam smętnie. - Czy to dziwne, że jestem tutaj jedyną dziewczyną? - Sama zaśmiałam się ze swojego pytania. Chłopak spojrzał się głęboko w moje oczy, przerzucając swoją dłoń na moją, co spowodowało u mnie lekkie zaczerwienie się.
- Może w końcu teraz zrozumiesz, jaka jesteś dla mnie ważna. - Uśmiechnęłam się, kładąc głowę na jego ramię.
- Ej Bieber! Choć tu na chwilę! - Sapnął pod nosem, a ja przymknęłam oczy ze złości.
- Przepraszam, zaraz przyjdę. - Odparł całując mnie w czoło. Uśmiechnęłam się, kiwając twierdząco głową.
W środku tak się we mnie gotowało! Cholera jakiś głupi fotograf musiał nam przerwać taką chwilę!?
Kilka godzin pózniej dolecieliśmy do Melbourne i wylądowaliśmy na danym lotnisku. Justin pomógł mi wysiąść, a następnie wziął nasze bagaże.
- Justin! - Zawołał nieco starszy mężczyzna, od razu podbiegając do naszej dwójki. Cicho prychnęłam, wywołując tym samym uśmiech u Biebera. - Za chwilę masz sesję, możesz teraz udać się do hotelu, a o 19 przyjść do studia. - Rozkazał, spoglądając na pewną kartkę.
- Dobra...ale teraz jestem zajęty. - Uśmiechnął się do mnie, od razu obejmując. Zaśmiałam się z myślą, że przynajmniej teraz mnie nie „olał". Chwycił mnie za rękę i razem udaliśmy się do naszego pokoju.
***
- Ale jestem zmęczona...- Odparłam rzucając się na łóżko. Chłopak położył się obok mnie, kładąc rękę na moim brzuchu.
- Nie przejmuj się, będę cały czas przy tobie. - Ucałował mnie w skroń, przeczesując swoje blond włosy.
- Na prawdę nie musisz...
- Jesteś tutaj ze mną, to chyba naturalne, że muszę mieć ciebie na oku. - Wtuliłam się w jego tors, zaciągając się zapachem jego bluzy. Brakowało mi tego. Nie wiem co ja do niego czuję, ale to jest silniejsze ode mnie... Ja go chyba... Nie, to nie możliwe.
- Jey, ja chyba...-Nie dokończyłam. Przerwał mi dźwięk otwierających się drzwi.
- Sesja się zaczyna, masz się zgłosić.. A przepraszam. - Odparł nieco niższy szatyn, tak bez pukania i uprzedzenia wchodząc do naszego pokoju. Blondyn ponownie spojrzał się w moje przemęczone oczy, przybliżając swoje gorące wargi tuż do moich. Pocałował mnie czule, tym samym delikatnie.
- Zaraz przyjdę. - Rzekł, kierując słowa prosto do nieznanego przeze mnie szatyna, dając mu znak głową aby wyszedł. - To co mi chciałaś powiedzieć? - Zapytał łagodnie. Przełknęłam zestresowana ślinę, delikatnie rumieniąc się. Nie mogę mu tego powiedzieć, zrobiłabym z siebie kompletną idiotkę!
- Właściwie nic... Lepiej już idź. - Uniosłam się do pozycji siedzącej, dokładnie przyglądając się każdemu ruchowi Biebera.
- Coś się stało? Jesteś jakaś zamyślona. - Zapytał, ukazując przy tym lekki uśmiech.
- Nie, jestem po prostu zmęczona. - Podszedł do mnie.
- Nie wiem o której wrócę, może być to późno. Lepiej połóż się dzisiaj wcześniej, jutro czeka ciebie ciężki dzień. - Kiwnęłam tylko twierdząco głową. Justin ostatni raz złożył pocałunek na moim czole i nie zapominając o swoim telefonie, wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą.
Spojrzałam na zegar, który wskazywał 19:10 - jak na tą godzinę, to dzisiaj byłam wyjątkowo przemęczona.
Bez wachania (nie zapominając o czystej bieliźnie do spania) weszłam do łazienki biorąc długą i relaksującą kąpiel.
Wyszłam z pomieszczenia, od razu kładąc się do łóżka. Zegar wskazywał 9:00. Włączyłam sobie w telewizorze jakiś film i nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam.Przewróciłam się na prawy bok, czując jak druga część łóżka się delikatnie ugniata. Uchyliłam swoje oczy, a mój wzrok skrzyżował się z wzrokiem Justina.
- Sorry, nie chciałem cię obudzić. - Odparł ściągając swoją koszulkę i zostając w samych bokserkach.
- Nic się nie stało. - Delikatnie się uśmiechnęłam, mrużąc oczy. - Dopiero wróciłeś? Jest 24:30. - Zerknęłam na zegar.
- Sesja dosyć długo nam zajęła, a później odpowiedziałem jeszcze na kilka wywiadów. - Położył się obok mnie, patrząc głęboko w moje oczy.
Jego twarz w półmroku wyglądała tak spokojnie, zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Było po nim widać, że jest zmęczony. Po raz pierwszy w życiu próbowałam nie myśleć o przyszłości. Nie potrafię powiedzieć jak długo tak patrzyliśmy na siebie nawzajem, ale chciałam aby ta chwila trwała wieczność.
- Dobranoc Kim...- Odparł lekko zachrypniętym głosem, przybliżając mnie swoją ręką do siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem, mrużąc oczy.
- Dobranoc. - Szepnęłam prawie nie słyszalnie, wtulając się w ciepły tors Justina.
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...