Chłopak stanął prosto nade mną, napinając przy tym swój tors i szczękę. Mocno chwycił mnie za ramiona, popychając na pobliską ścianę, tak ża aż cicho sapnęłam. Podszedł do mnie jeszcze bliżej, mocno chwytając mój podbródek w swoją dłoń i kierując go energicznie w górę, tak abym na niego spojrzała. Miał bardzo stogi wzrok, który przeszywał mnie na wylot.
- Myślisz, że możesz sobie kurwa przeglądać moje prywatę rzeczy!? - Warknął, jeszcze raz, ale teraz rzucając jeszcze bardziej na ścianę. - I co, teraz nic nie odpowiesz!? - Czułam jak moje oczy zaczynaja zalewać się łzami. Patrzył na mnie z tak ogromną nienawiścią, sama nie wiedziałam że można taką dążyć do drugiego człowieka... - Jesteś wredną suką i nikim więcej! - Wiem, że do końca nie powinnam brać słów chłopaka w prost do mojego serca, ponieważ on chce mnie tym jeszcze bardziej załamać, ale to jednak boli...! Jeszcze nigdy mi nikt nie powiedział tak okropnych słów! - Przeproś mnie! - Warknął, chwytając chyba najmocniej jak umie moje biedne policzki i ścisnął je, tak, że nie mogłam wydobyć z siebie choćby cichutkiego szeptu. - No dalej! - Krzyknął po raz kolejny, odrywając dłonie od mojej twarzy, schodząc teraz jednak do nadgarstków. Ostatnim razem to się źle skończyło... Ścisnął je tak, że momentalnie z oczu popłynęły mi łzy.
- Puść... - Szepnęłam, próbując uwolnić się od chłopaka. Ten jeszcze bardziej zacisnął ręce, aż się wygięłam.
- Nie ignoruj mojego rozkazu! - Krzyknął. Czułam się jakby miał mnie tu zaraz udusić, szczerze mówiąc to po nim można się wszystkiego spodziewać.
- Prze...przepraszam! - Pisnęłam, czując nagle ogromną ulgę.
Z błagalnym wzrokiem spojrzałam się na blondyna, który chyba nic nie odczuwał z tego co przed chwilą poczułam. Odszedł na kilka kroków dalej ode mnie, wychodząc z pokoju. Usłyszałam tylko dźwięk zakluczajacych drzwi i całkowitą ciszę... Nagle pokój wypełnił się moim głośnym szlochem. Co się stało!? Przecież nic takiego złego nie zrobiłam. Jeszcze nigdy na mnie tak nie spojrzał, jak kilka minut temu... Tak, nienawidzimy siebie i mamy czasami na prawdę bardzo złe momenty, ale jeszcze nigdy mnie tak nie zranił jak dzisiaj. Podeszłam do ogromnego okna i jednym zwinnym ruchem zerwałam z niego zasłonę, ciesząc się widokiem zachodzącego okna. Dotknęłam chłodnej szyby moją zdrętwiałą i delikatnie trzęsącą się dłonią, po czym dołożyłam drugą. Cicho pociągałam nosem, starając się aby moje nieokiełznane łzy, nie popłynęły po bladych jak ściana policzkach. Przełożyłam czoło i teraz całkowicie oparłam się o szybę, spoglądając na spieszących się przechodniów - wracających prawdopodobnie z pracy- którzy nie umieją korzystać z życia... Kilkanaście dni temu byłam taka sama. Gdybym wiedziała co mnie spotka, na pewno bym poświęciła więcej czasu dla moich bliskich, których w najbliższym czasie powiem lekko „ olewałam".
Mój przypadek można porównać na przykład z biednym i bezbronnym ptakiem. Chce wylecieć ze swojej klatki, lecz nawet nie potrafi unieść swoich skrzydeł. Jest zamknięty i całkowicie odcięty od życia, na które może spoglądać tylko zza metalowej klatki, stojącej na szerokim parapecie okna...
Tak, ta samotność całkowicie mi odbiła... Usiadłam na parapecie i podkulając swoje nogi oparłam głowę o szybę. Nie było we mnie teraz żadnych pozytywnych emocji, całkowity pesymist. Patrzyłam na świat szarymi barwami i zasypanymi oczami. Wcale się mnie nie dziwię, przecież przeżyłam wiele męczonych i nieprzespanych nocy w tym przeklętym domu.
Chciałabym wam bardzo podziękować za wszytkie komentarze i głosy. Zapraszam was też do mojego pierwszego opowiadania ,, Chłopak, którego kocham".
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomansaUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...