Obudziło mnie słońce przenikające przez zasłony i głośno przejeżdzające auta. Widocznie musi być już późno, bo ruch drogowy daje o sobie znać. Powoli usiadłam na łóżku, rozciągając swoje górne kończyny ciała. Cicho ziewnęłam, biorąc czyste ubrania i bieliznę z szafy, po czym ruszyłam do łazienki. Tam odrobiłam swoją codzienną rutynę, robiąc sobie lekki makijaż, a włosy zostawiajac rozpuszczone, przerzuciłam prze ramiona. Ubrałam się w czarno czerwoną koszulę oraz czarne rurki z dziurami. Wyszłam z pomieszczenia, słysząc grającą muzykę, dochodzącą z dołu. Czym prędzej zeszłam po schodach, kierując się do salonu, którym stało białe pianino. Siedział za nim chłopak, podśpiewując sobie coś pod nosem. Lekko uśmiechnęłam się na ten widok, bo nie wierzę, że taki dupek, może okazać się normalnym i wrażliwym chłopakiem. Na palcach podeszłam bliżej niego, już wyrazie słysząc słowa piosenki.
Czuję się, jakbym brał ostatni oddech.
Czuję się, jakbym stawiał moje ostatnie kroki.
Patrzę na te wszystko łzy, które wypłakałem.
Patrzę na te wszystko obietnice, które dotrzymałem.Miałam ciarki, słysząc jak jego głos staje się bardziej wyraźnie i donośny.
Oddaję Ci wszystko w twoje ręce.
Tu jest moja dusza do przechowania.
Wpuściłem cię do środka ze wszystkim z czym mogłem.
Nie jesteś trudna do zdobycia.Jego palce błądziły po białych klawiszach pianina. Nigdy był nie pomyślała, że on ma taki głos... Mogłabym go słuchać godzinami.
I pobłogosławiłaś mnie najlepszym prezentem, jaki kiedykolwiek znałem.
Dałaś mi cel.Podeszłam bliżej niego, zauważając jego przymknięte oczy. Wyglądał teraz tak spokojnie. Przyjrzałam się jego idealnej twarzy i lekko zaciśniętych jej mięśni. Przysłuchiwałam się muzyce, z przymkniętymi oczami, uchylając delikatnie swoje wargi.
Tak, dałaś mi cel.
Zakończył melodię ostatnim akordem, unosząc delikatnie swoje dłonie wyżej.
- A co ty tu do cholery robisz!? - I się zaczęło... Momentalnie się wzdrygnęłam, spotykając się z donośnym głosem chłopaka. Przełknęłam ślinę, pocierając swoje ręce ze stresu.
- Ja tylko... - Nie dokończyłam. Usłyszałam tylko jak taboret się odsuwa i już z zamkniętymi oczami, mogłam poczuć przed sobą silną sylwetkę ciała Justina. - Nie chciałam tobie przeszkadzać. - Odważyłam się na uniesienie swoich powiek wyżej, tym samym spotykając się z przeszywającym mnie spojrzeniem blondyna. Najwyraźniej czekał, aż dokończę swoją wypowiedz. - Nie wiedziałam, że tak śpiewasz, byłam na prawdę zdziwiona...- Zmarszczyłam lekko swoje brwi.
- Wiele rzeczy o mnie dziewczyno jeszcze nie wiesz. - Zaśmiał się, jednak nie byk to sarkastyczny śmiech. Uniósł mój podbródek wyżej, spojrzałam się na niego przeszklonymi oczami. - Nie bój się mnie. - Chwycił moją dłoń, ciagnąć mnie za sobą na kanapę i sadzając na swoich kolanach.
Delikatnie oplótł swoje silne ręce wokół mojej talli. - Chciałbym ciebie przeprosić za wczoraj, głupio wyszło...- Odparł nieco ciszej. Lekko się uśmiechnęłam, obracając swoją twarz bardziej w jego stronę. - Wiem, że jest między nami wiele kłótni, ale chciałbym abyś nie odczuwała przede mną żadnego stresu. - Oparł swoją głowę na moim ramieniu i tak trwaliśmy w ciszy z kilka dobrych minut.
- Ja... Nie wiem co powiedzieć. - Szepnęłam, na co chłopak się momentalnie na mnie spojrzał. - Tęsknię za rodziną, znajomymi... - Zaczęłam płakać w jego ramię. Położył dłoń na tył mojej głowy, delikatnie głaszcząc ją. Było to całkiem przyjemne uczucie.
- Wiem, że jak dam tobie ten jebany telefon, to od razu zwołasz tu policję, przez co ty ode mnie odejdziesz a oni znowu mnie aresztują...- Odparł smętnie.
- Znowu? - Spojrzałam się w jego ciemne źrenice, a on chciał uciec od mojego wzroku. - Justin, co to ma znaczyć? - Jęknęłam, przesuwając swoją dłoń w stronę jego policzka.
- Nieważne... Lepiej zmieńmy temat. - Odpowiedział stanowczo.
- Ale...
- Żadnych ,, ale "! Skończ ten temat! - Warknął na mnie, po chwili się uspokajając. - Wybacz... Nie chciałem.
- Okej. - Umiałam tylko to z siebie wykrztusić. - Posłuchaj, chcę tylko zadzwonić do matki, na pewno się bardzo martwi, a oni zrobią wszystko aby mnie znaleźć. - Zdałam się na odwagę. - Więc dla twojego dobra daj mi ten cholerny telefon! Tylko jedna rozmowa...- Wybłagałam go, na co przekręcił oczami. Bez żadnego komentarza wstał, wolnym krokiem kierując się na pierwsze piętro. Czy on właśnie idzie po tak wybłaganą przeze mnie rzecz? Mam nadzieję, że tak.
Po kilku sekundach znowu pojawił się na dole, wyciągając z tylnej kieszeni swoich spodni mój telefon. Uśmiechnęłam się sama do siebie, odbierając go z rąk chłopaka.- Tylko jedna rozmowa, nie ma trwać powyżej 5 minut i masz przełączyć na głośnomówiący. - Rozkazał, na co sapnęłam. Odblokowałem go po czym od razy wybrałam numer do mojej rodzicielki. Przełączyłam na głośnomówiący, czekając aż odbierze.
3 sygnały...4... Aby tylko odebrała, więcej taka okazja może się nie powtórzyć.- Halo!? Kochanie, jesteś tam? - W końcu usłyszałam tak długo wyczekiwany przeze mnie głos. Uśmiechnęłam się sama do siebie, czując jak do moich oczy napływają łzy. - Kimberly, to ty!? - Usłyszałam nieco zaniepokojony głos.
- Cześć mamo...- Odparłam, ocierając pojedynczą łzę.
- Kochanie gdzie ty jesteś? Tyle z tatą dzwoniliśmy, nie odpisujesz na wiadomości, co się stało? - Zapytała, a ja po prostu nie mogłam nic odpowiedzieć.
- Yyy... Ja wyjechałam do Sophie. Nie ma mnie teraz w domu, nie wiem kiedy wrócę. Mamy dużo nauki, więc nie dzwońcie do mnie.
- Ale jak do Sophie!? Dzwoniliśmy do Shawn'a i on też nie wiedział gdzie jesteś. Dlaczego nikomu o tym nie powiedziałaś? - Spotkałam się ze spojrzeniem chłopaka, który pokazał mi, że zostały jeszcze 2 minuty.
- Yyy... To wszystko tak szybko wyszło, a i nie dzwoń do niej! Na prawdę u mnie wszystko jest jak w najlepszym porządku, ale tak jak mówiłam nie wiem kiedy wrócę. - Wycedziłam szybko.
- Ale co teraz!? Jestem twoją matką, to chyba naturalne, że chcę wiedzieć co się dzieje u mojej córki. - Poczułam jak z oczu zaczynają mi lecieć łzy.
- Nie mogę teraz rozmawiać, nie martwcie się o mnie i pamiętajcie że was kocham. Pozdrów tatę, do zobaczenia! - Odparłam, czując jak chłopak wyrywa mi telefon spod ucha. - Dlaczego ty mi to robisz!? - Wyszlochałam prosto w jego twarz, na co chłopach przysunął moją dłoń bliżej swoich ust, aby ją pocałować, lecz ja ją wyrwałam. - Nie dotykaj mnie, jasne!? - Warknęłam, wybiegając z pokoju.
- Ale...
- Potrzebuję samotności...
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...