- Nie denerwuj się. - Szepnęłam mu prosto w usta, przymykając na chwilę swoje oczy. - Wszystko będzie dobrze. - Chłopak połączył nasze czoła, na co się delikatnie uśmiechnęłam. Justin chwycił moją dłoń, przyciągając ją do swoich warg, po chwili składając na jej zewnętrznej stronie delikatny pocałunek.
Spojrzałam się na jego ciemno czekoladowe oczy, przygryzając dolną wargę. Chłopak zrzucił wzrok na moje usta i delikatnie przysunął swoją twarz do mojej. Prawą dłoń położyłam na jego torsie, tym samym nie odrywając od niego wzroku. Nasze usta były tak blisko... Brakowało kilka milimetrów aby ponownie sały się jednością.
- Justin! Zaraz wychodzisz! - Krzyknęła pewna kobieta, przeszkadzając nam w pocałunku. Przymknęłam oczy, po chwili czując dłoń chłopaka na moim policzku. Wtuliłam się w nią, wysyłają w stronę blondyna delikatny uśmiech, który po chwili odwzajemnił. - Justin! - Ponownie, z niecierpliwością wykrzyczała imię chłopaka, który cicho prychnął pod nosem.
- Lepiej już idź. - Zrzuciłam z niego wzrok. Nie czekając na nic więcej, połączył nasze usta, chwytając mnie za dłoń. Oderwaliśmy się od siebie, nie zrzucając z siebie wzroku. - Wierzę w ciebie, dasz radę...- Uśmiechnęłam się, co od razu odwzajemnił. Puścił moją dłoń, odchodząc ode mnie powolnym krokiem, utrzymując ze mną prze cały czas kontakt wzrokowy. Uchyliłam swoje wargi i z błyskiem w oku rzuciłam mu ostatnie spojrzenie.
***
Po udanym koncercie od razu udaliśmy się do naszego hotelu, a następnego dnia z samego rana wylecieliśmy.
- A tak z ciekawości...- Rzekł Justi, zajmując dla mnie miejsce w samolocie. Usiadłam obok niego, a ten bez wachania chwycił mnie za rękę. - To co o mnie mówiłaś w klubie to prawda? - Zaśmiał się z zadanego przez siebie pytania, czekając na moją reakcję . Delikatnie się zarumieniłam, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Jak tobie już wspominałam...- Prychnęłam, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. - Po alkoholu gadam głupoty, chyba każdy tak ma! - Westchnęłam, wywołując u chłopaka głośny śmiech.
- I taką cię lubię kochanie...- Nieco bardziej spoważniałam, nie zrzucając z niego wzroku. - Wiecznie uśmiechniętą... - Przegarnął jeden z kosmyków za moje ucho, na co się delikatnie speszyłam, rumieniąc się. - Nie bądź taka spięta, rozluźnij się. - Uniósł kciukiem mój podbródek. - Jesteś piękna. - Odparł tak znienacka, a ja zdziwiona uniosłam brwi nieco wyżej. Jak to z jego ust cudownie brzmi...
"Jesteś piękna", mógłby mi to powtarzać godzinami. Uśmiechnęłam się sztywno, zakładając nogę na nogę.- Ja... Nie wiem co odpowiedzieć. - Odparłam zdenerwowana, co najwyraźniej chłopak zauważył. Wysłał w moją stronę delikatny uśmiech, delikatnie składając pojedynczy pocałunek na moim czole.
- Nic nie musisz mówić. - Odparł. - Wystarczy, że jesteś. - Spojrzał się głęboko w moje oczy.
- Jeśli myślisz, że tymi tekstami zaciągniesz mnie do łóżka, to się grubo mylisz. - Zaśmiałam się, gestykulując w powietrzu rękoma. Objął mnie ramieniem całując w skroń.
- Dlaczego ty mnie kojarzysz z tylko jednym...- Zaśmiał się, na co się w niego wtuliłam, przysłuchując się biciu jego serca.
- Oj no przestań...- Wtuliłam się w jego tors. - Sam sobie ma to zapracowałeś. - Zaśmiałam się, dając chłopakowi przelotnie buziaka w polik.
Kilka godzin później byliśmy już na miejscu. Scott od razu zawiózł mnie i Justa do jego domu, gdzie mogliśmy odpocząć od tych kilku, dość męczących dni. Postanowiłam napić się wina. Weszłam do kuchni, po czym otworzyłam szafkę.
Nie wiedziałam, które wybrać: czerwone czy białe?
- Stawiam skarbie na czerwone. - Lekko podskoczyłam, chwytając się jedną dłonią za serce i spokojnie regulując oddech. Justin na moją reakcję zaczął się głośno śmiać, opierając się rękoma o szafkę. W sumie to mu się nie dziwię, musiałam przy tym wyglądać komicznie!
Teraz to już bez wachania sięgnęłam szybkim ruchem ręki butelkę czerwonego wina i nie zapominając o dwóch kieliszkach udałam się do salonu. Usiadłam tam na kanapie, tuż obok mnie Justin, który włączył obojętny kanał w telewizorze. Otworzył wino i nalał do połowy, do naszych dwóch kieliszków. Wzięłam jeden nieco większy łyk, delektując się jego rozchodzącym smakiem w ustach.
Zarzuciłam swoje nogi, na uda chłopaka, w mgnieniu oka odbierając od niego pilot. Przełączyłam kanał, od razu trafiając na jakiś ważny komunikat, ponownie dotyczący Jasona. Tym razem mówił on o jego wczorajszym koncercie, ale jednak największy rozgłos zrobił się przeze mnie. Znowu pojawiły się nasze wspólne zdjęcia, których szczerze mówiąc miałam już dość.
- Widzisz, dzięki mnie będziesz popularna. - Odparł cały czas wgapiając się w ekran telewizora, na co głośno prychnęłam wywijając oczami.
- Ale to nie o to Jus chodzi. Nie rozumiesz, że teraz o tym wszędzie mówią, o naszym niby „związku"?- Zapytałam się szczerze, wysyłając w jego stronę rozkojarzone spojrzenie. Głośno westchnął, nie zrzucając wzroku i jednego punktu.
- A dlaczego im o nas nie powiemy? - Zapytał, a ja rozszerzyłam swoje oczy.
- Ale o czym mamy? Że nawet ze sobą nie chodzimy, a jesteśmy przyjaciółmi od seksu? - Nic nie odpowiedział, trwaliśmy w ciszy. Nagle, rozluźniając tą spiętą atmosferę, wyciągnął z kieszeni swojej bluzy mój telefon. Momentalnie się uśmiechnęłam sama do siebie, nie odrywając wzroku z przedmiotu.
- Ale... To jest mój telefon. Dlaczego ty mi go dajesz? - Spytałam podekscytowana, odbierając go od chłopaka. - Zdążyłam się już od niego odzwyczaić.
- Wytrzymałaś ze mną już sporo czasu, gdy zostałaś sama na dłużej nie zrobiłaś żadnej głupoty, nie próbujesz uciekać... Ile jeszcze potrzebujesz na to argumentów? - Uśmiechnął się. Rzuciłam się na niego, przygniatając go swoim ciałem. - Ufam tobie, Jackson. - Zaśmiałam się pod nosem. Fakt, był całkowicie rozładowany, ale już mogłam się spodziewać milionów nieodebranych połączeń lub Sms-ów od Shawna i mojej matki.
- Dziękuję tobie. - Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, po czym przeszkodził nam dzwonek do drzwi. Chłopak z niezadowolenia wstał z kanapy, kierując się w stronę wejścia. Nie patrząc kto otworzył drzwi, a widok po ich drugiej stronie, sprawił że cała zesztywniałam.
- Jak my mogliśmy ciebie nie poznać? - Spytał ze złością wysoki mężczyzna, podchodząc w moją stronę. - Od początku wiedzieliśmy, że jest u ciebie Bieber. - Odparł, puszczając w stronę chłopaka złowieszcze spojrzenie.
Teraz to dopiero mamy kłopoty!
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...