30⭐️ ~ kolejny rozdział
- Kimberly... Jesteś cała? Gdzie ty byłaś? - Nie kończył zadawać mi pytań, gdy nagle jego wzrok z wielką nienawiścią powędrował w stronę mojego chłopaka. - To ty... Teraz dopiero tego pożałujesz...
Przeszły mnie ciarki, jeszcze raz powtarzając sobie mrożące krew w żyłach słowa mojego ojca. Spojrzał się na Justina z ogromną nienawiścią, jakby go miał tu i teraz rozszarpać!
A może zapoznanie Jusa z moimi rodzicami to nie był dobry pomysł...?
- Przepraszam państwa bardzo, chcę za za to całe zajście przeprosić. Wiem, że to dla państwa nie było łatwe, sam nie mam pojęcie dlaczego tak postąpiłem. - Bronił się Justin, kontem oka zerkając na mnie.
Spojrzałam się na mojego ojca, który małymi krokami podszedł do naszej dwójki, a w szczególności do mojego chłopaka. Stanął z nim twarzą w twarz, patrząc się ze zmarszczonymi brwiami prosto w jego oczy, przeszywając go wzrokiem.
- Czy ty wiesz co mówisz? Spieprzyłeś Kimberly całe życie! - Uniósł się, lekko popychając Justina do tyłu. Nie mogłam na to patrzeć, musiałam na to zareagować.
- Tato zostaw go! To mój chłopak! - Wykrzyczałam niemalże przez łzy, wycierając je nadgarstkiem i czym prędzej podbiegłam do Biebera.
- Czy ty sobie żarty robisz!? - Wyśmiał mnie ojciec. - Ty z nim zamierzasz resztę życia spędzić!? - Ponownie rzucił wzrok na mojego chłopaka, wymachując w powietrzu rękoma.
- James proszę. - Podeszła do nas moja rodzicielka, uspokajając mojego ojca swoim kojącym głosem. Położyła mu rękę na ramieniu, na co ten energicznym ruchem wyrwał ją.
- Nie wtrącaj się. Widzę, że jak ja w tym nie zadziałam, to nasza córka nie będzie miała normalnej przyszłości. - Wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Nie masz prawa tak mówić! - Stanęłam przed Justinem, wykrzykując właśnie te słowa prosto w twarz ojca.
- Ty tu nie masz nic do gadania, myślisz że jak jesteś pełnoletnia to ci wszystko wolno!? - Zrzucił wzrok na mnie, głośno krzycząc.
Dawno nie widziałam go w takim stanie.
- Kimberly to na prawdę rozważna dziewczyna, wychowali ją państwo doskonale! Nigdy w życiu nie popełniła by żadnego głupstwa. - Staną w mojej obronie Justin, chwytając moją dłoń.
- Chyba, że tym głupstwem jesteś właśnie ty. - Szepnął z myślą, że nikt tego nie słyszał.
- James!? Jak ty się wyrażasz? Miej trochę szacunku! - Odparłam moja mama piskliwym głosem.
- Nie musieliśmy tutaj wracać, zrobiliśmy to tylko dlatego, że po prostu za wami tęskniłam, z nadzieją, że poprzecie moją decyzję. - Spojrzałam się na Jusa, który dodał mi trochę otuchy swoim delikatnym uśmiechem. - Nie dopilnujecie mnie, mogę uciekać i znikać kiedy tylko chcę, dlatego musicie, zaakceptować mój wybór... - Ścisnęłam mocniej jego ciepłą dłoń, czując motylki w brzuchu. - Bo dla mnie jest on najważniejszy. - Sapnęłam cicho, spotykając się z rozmarzonym wzrokiem mojej matki.
Wiem w głębi serca, że ona mnie rozumie.
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...