- Zgubiliśmy ich? - Zapytałam z zaciekawieniem, obserwując dokładnie chłopaka. Swój wzrok rzucił na lusterko, uśmiechając się pod nosem.
- Chyba tak. - Prychnął, opierając się łokciem o szybę.
- Yyy... A może się zatrzymamy? - Zapytałam po chwili ciszy, skupiając przy tym na sobie wzrok Justina.
- W sumie skoro chcesz. - Wzruszył ramionami, bez wachania zjeżdżając na pobliski podjazd.
Zaparkował samochód w nieco bardziej dalszym, jednak tym samym cichszym miejscu, tak aby na wszelki wypadek nikt nas nie zauważył.
W końcu spokojnie oparłam głowę o zagłówek, przymykając oczy.- Wiesz? W sumie cieszę się, że jesteśmy tu razem... Nie ważne gdzie i z jakiej przyczyny. - Szepnęłam, patrząc się cały czas przed siebie, jednak kątem oka obserwując reakcję chłopaka.
Chwycił mnie za dłoń, na początku całując każdą z jej kostek. Zawsze lubię jak tak robi, jest to takie kochane i czułe. Nagle przerzucił mnie gwałtownie tak, że siedziałam na nim okrakiem. Ze zdziwieniem spojrzałam się na jego twarz, którą oświetlało tylko światło księżyca i delikatnym ruchem odgarnęłam kilka blond kosmyków, opadających na jego czoło. Chwycił mnie w talli, kierując swoje obydwie dłonie niżej, kończąc na pośladkach, które po chwili ścisnął.
Chwyciłam jego idealną twarz w swoje drobne i lekko zziębnięte dłonie, bez przerwy wpatrując się w jego hipnotyzujące oczy. Zaczął delikatnie przybliżać swoją twarz tuż do mojej, po czym namiętnie i mocno wpił się w moje usta. Nie odrywaliśmy się od się od praktycznie w ogóle, nie licząc kilku sekundowych przerwy, z powodu wzięcia oddechu.
Moje dłonie powędrowały na jego umięśniony tors, za którym tak bardzo tęskniłam. Czując jak Justin pogłębia nasz pocałunek, zaczęłam nieco bardziej poruszać biodrami na jego kroczu, co mu się najwyraźniej spodobało. Mruczał mi swoim seksownym głosem prosto do ucha, który doprowadzał mnie do pozytywnego szału.
- Nie mogłem się już doczekać, kiedy wpiję się w te twoje niebiańskie usta. - Oblizał moją dolną wargę, po chwili ją przygryzając i delikatnie ciągnąc w swoją stronę.
- Mi też tego brakowało. - Jęknęłam mu prosto w usta, nie zrzucając wzroku z jego powiększających się źrenic.
Wypięłam swoje pośladki jeszcze bardziej, po czym poczułam silne palce chłopaka, które mocno i energicznie się w nie wbijały. Jego prawa ręka powędrowała wyżej, odpinając tył mojej sukienki i zaczęła masować moje plecy w okolicach stanika. Dłońmi objęłam jego szyję, stykając nasze czoła.
- Jakie twoi rodzice mieli o mnie zdanie? - Odparł znienacka, sprawiając u mnie mętlik w głowie. Cicho zaśmiałam się pod nosem, przygryzając swoją dolną wargę.
- Gdybym tobie to powiedziałam znienawidziłbyś ich do końca życia. - Zaśmiałam się, wywołując tym samym uśmiech na twarzy Justina.
- Aż tak źle? - Skrzywił się, marszcząc brwi. Kiwnęłam tylko twierdząco głową, czując wilgotne pocałunki, składane w okolicach moich warg. - To będziemy się musieli już na zawsze ukrywać. - Zaśmiał się pomiędzy pocałunkami. Oderwałam się od niego, chwytając prawą dłonią tył jego głowy, po czym odchyliłam ją lekko do tyłu.
- Moje życie jet bez ciebie nudne, brakowało mi tego wszystkiego...- Ostatnie słowo szepnęłam, wywołując u blondyna czuły i delikatny uśmiech.
- Mam nadzieję, że przynajmniej teraz się mną nie znudzisz i w końcu mnie docenisz. - Wywinęłam oczami, spotykając się z rozbawionym wzrokiem Justina.
- Nigdy mi się nie znudziłeś...- Wtuliłam się w jego ciepły tors, gładząc go jedną dłonią.
Uniósł mój podbródek wyżej, bez żadnego słowa namiętnie mnie całując. Nawet sama nie wiem, kiedy ramiączka mojej sukienki znalazły się niżej, odkrywając przy tym stanik, ukazujący znacznie większą część moich piersi. Szarpnęłam delikatnie jego blond włosy, dosłuchując się miłego dla ucha pomruku. Przeszedł na moją szyję, całując każdy skrawek, nawet jej najmniejszy cal. Odchyliłam ją do tyłu, dając chłopakowi lepsze pole do popisu. Czasem ją gryzł, ssał, a nawet lizał... Nie wiem jak on to robi, ale daje mi to ogromną przyjemność.
Po chwili ściągnęłam z niego jego szarą bluzę, nie mogąc się napatrzeć na jego klatę piersiową, która była jeszcze bardziej umięśniona, niż pare tygodni temu. Dłońmi macałam jego nagi tors, ciesząc się jego każdym skrawkiem. Chłopak wsunął swoje palce pod gumkę moich stringów, na co jęknęłam mu w usta, unosząc się nieco wyżej. Przygryzłam swoją wargę, rozkoszując się jego dotykiem.
Zdjął ze mnie sukienkę, rzucając ją na tylny fotel, przez co pogłębił gorąco pocałunek. Uśmiechnęłam się pod nosem, unosząc się nad nim, wplątując swoje palce w jego włosy. Zsunęłam z niego spodnie, ukazując przy tym białe bokserki Calvina Kleina.
- Na pewno tego chcesz? - Oderwał się od moich warg.
- Oczywiście, że tak. - Uśmiechnęłam się do niego, obejmując jego twarz w swoje dłonie. Cicho zaśmiał się, powoli zdejmując moje majtki. Głośno westchnęłam czując go całego w moim ciele. - Kurwa... - Pisnęłam, chowając głowę w zagłębieniu szyi Justina.
Objął mnie rękoma, poruszając się we mnie coraz szybciej.- Kim...- Połączył nasze wargi, przez kilka minut w ogóle ich od siebie nie odrywając. - Jesteś taka idealna...- Odparł, ściągając mój stanik i rzucając go w to samo miejsce co sukienkę.
Chwyciłam się jego silnych i umięśnionych ramion, a całą ciszę zagłuszały tylko moje jęki.
- Cholera Justin! - Krzyknęłam, utrzymując kontakt wzrokowy z chłopakiem. Po chwili doszłam w wielkiej rozkoszy, głośno dysząc mu w usta, których nie przymykał.
- Jesteś cudowna... - Szepnął cicho zachrypniętym głosem, na co się uśmiechnęłam, dając mu przelotnego buziaka w usta.
Zasnęłam wtulona w jego ciepły tors, słysząc głośne bicie serca. Nigdy bym nie myślała, że zrobię to w samochodzie właśnie z Justinem Bieberem! Nie chcę wiedzieć, jak czują się teraz moi rodzice, wiedząc, że znowu uciekłam... Chociaż nie robię z tego wielkiego problemu, powinni uznać moje zdanie, bo w końcu serce nie sługa...
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...