- I jak mała, przemyślałaś swoje zachowanie? - Zapytał się blondyn siadając na łóżku, centralnie obok mnie. Zakręcił swoim palcem mój kosmyk włosów, przybliżając swoją twarz do mojej. Zrzuciłam z niego wzrok, a on przekręcił mój podbródek, tak że na niego musiałam spojrzeć. Nie odzywałam się.- Chyba zadałem tobie pytanie i żądam na na nie odpowiedzi, tak!? - Warknął. Nie chcę wyjsć na taką, która nie ma swojego zdania, ale chcę aby dał mi już święty spokój! Nie jadłam cały dzień, jestem bardzo słaba...
- Nie odezwę się do ciebie już w chamski sposób. - Wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Chłopak tylko się na to uśmiechnął i uchylił wargi.
- I obiecaj, że ode mnie nie uciekniesz. - Zatkało mnie.
- Ale jak to? Ja chcę stąd wyjsć, od dnia nie wychodzę z tego pokoju, jestem głodna i chce mi się pić! Nie znam ciebie i nie mam zamiaru zostawać tu ani minuty dłużej! W ogóle, co z ciebie za facet, jesteś jakiś nienormalny! - Zakrył mi usta swoją dłonią.
- Albo się zamkniesz, albo zostaniesz tu kolejny dzień! - Spojrzałam się na niego ze łzami w oczach. Ja na prawdę, chcę stąd wyjść! - Przeproś mnie. - Myślałam, że się przesłyszałam. Dziwnie na niego spojrzałam,chyba pomyślał, że rezygnuję z jego propozycji. Wstał z łóżka i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Przepraszam! - Podniosłam głos, na co chwiało się odwrócił i uśmiechnął pod nosem.
- Grzeczna dziewczynka. - Przygryzł dolną wargę, chwytając mnie za nadgarstek. Cicho syknęłam, na co szarpnął mnie, tak że stanęłam na równe nogi. Pociągnął mnie za sobą, wychodząc z pomieszczenia.
Przechodziliśmy przez korytarz, w którym było wiele przedziałów z pokojami. Ten dom wyglądał jak jakaś willa! Złocone schody, ogromne okna... Na prawdę cudowny! Z zaciekawieniem przyglądałam się każdej, nawet najmniejszej rzeczy z zachwytem! Otworzył przed nami wielkie, rozsuwane drzwi, ukazując chyba kuchnię... Tak, to zdecydowanie kuchnia!
- Zrób sobie coś do jedzenia, nie chcę aby mnie zamknęli za uśmiercenie ciebie...- Zaśmiał się pod nosem zostawiajac mnie samą. Obejrzałam się jeszcze raz po całej kuchni i sama nie wiedziałam od czego zacząć. Było tu tyle nowoczesnych sprzętów. Myślałam, że już mój dom jest na najwyższym poziomie, ale jednak się myliłam.
Zrobiłam sobie zwykłą jajecznice i wyszłam z kuchni. Zastałam tam chłopaka siedzącego na kanapie, z laptopem na kolanach.
- Masz. - Podał mi jakąś czarną torebkę papierową, którą nieśmiało odebrałam. - Przebierz się w to, możesz się umyć. Łazienka jest prosto - Pokazał dłonią. - i w prawo. - Kiwnęłam głową i czym prędzej udałam się w stronę pomieszczenia. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. Bardzo się przy tym zrelaksowałam. Wyszłam, owinięta ręcznikiem i postanowiłam sprawdzić co jest w tej tajemniczej torebce.
Czarna, koronkowa bielizna - No wspaniale się zaczyna...była cudowna, ale myśl że dostałam ją od psychopaty trochę obniżył mój zachwyt. Założyłam ją czym prędzej i nie powiem, że wyglądałam w niej źle, w sumie taka bielizna to u mnie norma. Teraz przyszedł czas na czarną, wyzywającą bluzkę, z bardzo dużym dekoltem, przewiniętym tylko czarnymi sznurkami.
Do tego dżinsy, z rownież dużymi dziurami.
Czy on chce mnie tu zgwałcić!? Bardziej wyzywających rzeczy nie mógł wybrać. Ale to i tak postęp, że zrobił coś pozytywnego wobec mnie.
Ubrałam się w wybrane rzeczy i ułożyłam swoje włosy. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i wyszłam z pomieszczenia, kierując się w stronę miejsca, w którym niedawno siedział chłopak. Byłam zdenerwowana. Stanęłam przed nim, widząc jak jego źrenice powiększając się na mój widok. Przygryzł wargę i zlustrował mój wygląd, od stop od głowy.
- Chciałam tobie podziękować. - Odparłam pod nosem, zawstydzona, zawieszając swój wzrok na moich stopach.
- Widzę, że dobrze wybrałem... Wyglądasz w tym idealnie. - Oblizał swoją wargę i lekko się uśmiechnął, a ja sama już nie chcę wiedzieć jakie historyjki układają się w jego głupiej głowie. Zaczerwieniłam się. - Miej do mnie szacunek, to ja będę miał do ciebie. - Nie wiedziałam czy dobrze usłyszałam, to chyba jedyne zdanie które całkowicie nie było do mnie kierowane w chamski sposób. Kiwnęłam tylko głową i chciałam wracać na górę, gdy nagle przypomniano mi się coś.
- Czy mogłabym odebrać swój telefon? - Zapytałam speszona.
- Nie. - Odparł krótko, pisząc coś na klawiaturze laptopa. - Jestem zajęty idź do swojego pokoju. - Nieco smutniejsza i zawiedziona udałam się do ,, mojego pokoju" - od dzisiaj będę musiała go tak nazywać, rzuciłam się na łóżko, rozpłakując się.
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
Lãng mạnUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...