Kolejny dzień - wieczór
- No dobra, ale kiedy? - Usłyszałam pytanie chłopaka, dochodzące zza kuchennych drzwi. Najprawdopodobniej rozmawiał z kimś przez telefon. - Zajebiście, tylko się nie spóźnijcie. - Było to ostatnie zdanie kończące jego rozmowę.
Usłyszałam ciche kroki za sobą i nagle zauważyłam chłopaka siedzącego obok mnie. Oglądałam akurat „ Pamiętniki wampirów", bacznie przyglądają się Justinowi, który ani na moment nie spuszczał wzroku od telewizora. Zaśmiałam się pod nosem, krzyżując swoje nogi.
- Nie wiedziałam, że ciebie aż tak interesują babskie seriale. - Prychnęłam pod nosem, spotykając się z zdezorientowanym wzrokiem Bieber'a.
- Mówisz o ty!? Największe chujostwo jakie kiedykolwiek widziałem! - Sapnął, wstające z kanapy, na co się zaśmiałam.
Justin powędrował na górę, a ja nie zwracając na niego uwagi nie odrywałam wzroku z serialu. Zszedł on po 10 minutach na parter, był cały ubrany na czarno. Ze stolika sięgnął tylko po swój kask od ścigacza i odkluczając drzwi chciał przejść próg domu.
- Czekaj! - Krzyknęłam na co się odwrócił z niezadowoloną miną. - Gdzie ty w ogóle idziesz? - Zapytałam marszcząc brwi, zakładając ręce ma biodra.
- To nie twoja sprawa. - Odparł próbując przymknąć drzwi, w czym mu przeszkodziłam. Wstałam z kanapy, energicznym krokiem kierując się w jego stronę. Przytrzymałam drzwi, nie dając mu szansy na ucieczkę.
- To, że zostanę tutaj sama to już jest wielki postęp z twojej strony... - Zaśmiałam się pod nosem, zakręcając kosmyk włosów na palcu wskazującym. - Więc co ci szkodzi powiedzieć gdzie co wieczór wychodzisz!? - Sapnął pod nosem, przesuwając mnie w bok.
- Moja mała, słodka Jackson... - Szepnął mi do ucha, przygryzając jego koniec. - Mogę ci tylko wyjawić, że wrócę gdy będziesz już słodko spała. - Uśmiechnął się do mnie, składając delikatne pocałunki na moim policzku.
- Już lepiej idź. - Sapnęłam, odsuwając się na kilka metrów od drzwi. Usłyszałam tylko cichy śmiech chłopaka, który ostatni raz zlustrował moją osobę.
- Dozobaczenia w nocy. - Szepnął, w końcu wychodząc z domu. Zobaczyłam go jeszcze w tłumie wielu innych chłopaków, którzy po chwili odjechali na swoich ścigaczach.
***
Wieczór nie zapowiadał się jakoś nadzwyczajnie. Była dzisiaj wyjątkowo chłodna noc, dlatego od razu po wzięciu szybkiej kąpieli owinęłam się w koc i wraz z kubkiem gorącej herbaty, kontynuowałam oglądanie mojego serialu.
Zbliża się 1, a Bieber'a jeszcze nie ma, nigdy nie wraca tak późno, ale właściwie co ja się przejmuję? Nie obchodzi mnie jego życie, niech robi co chce. Pół godziny później, zmęczona i oziębiona udałam się do swojego łóżka, w którym momentalnie zasnęłam.
Obudziłam się nad ranem, przez światło, które dobijało się do pokoju, przez zasłony. Wstałam, przecierając oczy i natychmiast podchodząc do okna odsłoniłam je, od razu witając się z pojedynczymi promieniami słońca. Zapowiadał się dzisiaj piękny dzień! Pełna energii ( po wykonaniu swojej codziennej rutyny) zeszłam na dół, przygotowując sobie śniadanie. Na widok pustej kuchni, zdziwiłam się, ponieważ codziennie rano, zastawałam tutaj chłopaka, który najczęściej przygotowywał sobie coś do jedzenia.
Rozejrzałam się jeszcze raz i po krótkim namyśle postanowiłam zrobić sobie jajecznicę. Po zjedzeniu jej, talerz włożyłam do zmywarki, zamykając ją. Z rękami w kieszeniach, położyłam się na kanapie w salonie, rozmyślając dokładnie gdzie może być Justin. Nie, że bym się tym przejmowała, ale zawsze lepiej przebywać w tak ogromnym domu z drugą osobą.
Około godziny 13, akurat w trakcie przygotowywania obiadu usłyszałam głośny dzwonek do drzwi, który rozprzestrzenił się w całym domu. Pobiegłam do drzwi, wyłączając tym samym kuchenkę gazową. Na widok osoby stojącej na przeciwko mnie, uśmiech nie zszedł z mojej twarzy.
- Cześć Martin! Coś się stało? Jakby co to Justina nie ma w domu...
- Domyślam się. - Odparł poważniej, na co opanowałam swoje podekscytowanie. Uchyliłam lekko swoje wargi, w celu zadania pytania.
- Ale o co chodzi? Gdzie on jest? - Nie rozumiałam całej tej sytuacji.
- Choć. - Odparł chwytając mnie za rękę i ciągnąc w stronę swojego samochodu.
- Czekaj! - Krzyknęłam, wyrywając i szarpiąc swoją dłoń, na co brunet zarzucił oczami. - Czy przynajmniej ty możesz mi to wszystko wytłumaczyć!? - Chłopak stanął na przeciwko mnie.
- Justin jest na komisariacie. - Odparł obojętnie, na co zmarszczyłam brwi.
- Co!? - Wydusiłam z siebie zdziwiona.
- To co słyszałaś, a teraz choć szybciej, bo chciał się z tobą zobaczyć. - Odparł oschle prowadząc mnie do samochodu. Był zdenerwowany. Nawet bardzo zdenerwowany! Nigdy do mnie się nie odnosił w taki sposób.
- O co w tym wszystkim do cholery chodzi!? - Usiadłam na miejscu pasażera, czując jak pod wpływam ruszenia auta, wbijam się w fotel. - Odpowiesz mi czy nie? - Zapytałam zniecierpliwiona, na co jeszcze bardziej przyspieszył.
- Justin brał udział w jakiś nielegalnych wyścigach motorowych... - Zatkało mnie. Czyli przez ten cały czas jeździł na „ nielegalne" wyścigi!? Przecież mógł się narazić na śmierć! - A na dodatek znaleźli u niego jakieś zioło. - Przymknęłam oczy, uświadamiając sobie, że na prawdę nic o nim nie wiem.
- Ale to nie możliwe! - Wydarłam się, aż mnie gardło zabolało.
- No ja tego nie wymyśliłem, jest na przesłuchaniu. - Odparł skręcając na parking.
- Żeby nic mu się nie stało... - Odparłam pod nosem, wychodząc z samochodu.
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...