Obudziłam się wcześniej niż zazwyczaj. Słońce jeszcze delikatnie chowało się za horyzontem, przez co mogłam obserwować jego wspaniały wschód.
Nagle, zapominając o całym świecie nieco bardziej się ocknęłam, czując przy sobie silną, męską posturę.Dopiero po krótkiej chwili przypomniałam sobie co właściwie działo się wczorajszej nocy. Zadowolona, przymykając oczy jeszcze bardziej wtuliłam się w tors Justina, słysząc jego bicie serca.
- Witaj Kimberly. - Szepnął chłopak zaspanym głosem. Uśmiechnęłam się pod nosem, unosząc głowę lekko do góry, aby dokładnie spojrzeć się w jego oczy. - Jak ci się spało? - Zapytał zachrypniętym i pociągającym głosem.
- Lepiej chyba nie mogło być. - Odparłam zadowolona, oplatając swoje nogi wokół jego talli. Przybliżył mnie do siebie, czule całując w skroń.
- Posłuchaj...- Zaczęłam, mając mętlik w głowie. - Nie chcę abyś jeździł na te wyścigi...- Odparłam nieco bardziej przygnębiona, kreśląc na nagim torsie Biebera różne znaki i wzory. - Proszę, obiecaj mi, że już nigdy na nie nie pojedziesz. - Rozkazałam, spotykając się z całkowitą ciszą.
- Nie mogę tobie tego obiecać, to jest dla mnie za ważne... - Odpowiedział po chwili, na co zarzuciłam oczami.
- Ale to ci przyprawia wiele kłopotów. - Rzekłam stanowczo. - Wiesz co ja czułam będąc tu sama? Totalną pustkę! - Odparłam spokojnie, mając malutką nadzieję, że chociaż trochę mu to wytłumaczę. - Lepiej mi jest z tobą, naprawdę. - Poczułam jego usta, muskające czubek mojej głowy i ręce, błądzące po moich plecach. Głęboko odetchnęłam.
- Nie ukrywam, że te 2 tygodnie cholernie mi się dłużyły bez ciebie, ale... - Poczułam lekkie załamanie, lecz jednocześnie ogromne ciepło na sercu.
- Ale co? - Przerwał.
- Nie mogę tego rzucić tak z dnia na dzień. - Rzekł, łącząc nasze dłonie.
- To jest przecież niebezpieczne, nie chcę aby tobie się coś złego stało! - Rzekłam błagalnie. Ucałował tylko zewnętrzną część mojej dłoni, biorąc głęboki wdech.
- No dobra... Ale robię to tylko dla tego, że jesteś dla mnie ważniejsza, niż sobie wyobrażasz. - Zarumieniłam się, z nadzieją że blondyn tego nie zauważył. Dawno mi nie powiedział tak miłej rzeczy.
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się pod nosem, obrysowując kształt wytatuowanego krzyża na środku jego klatki piersiowej.
- Masz jakiś tatuaż? - Zapytał znienacka, przygryzając wargę.
- Yyy... Nie. - Odparłam po chwili namysłu. Chłopak zmarszczył brwi, dziwiąc się przy tym.
- A chciałabyś sobie zrobić? - Nie wiem o co mu chodzi, nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
- W sumie to nie wiem, nie mam na to żadnego planu.... Chociaż w sumie mogłoby być ciekawie. - Odpowiedziałam. Chłopak poparł mnie kiwnięciem głową, oplatając rękoma moją talię i tym samym błądząc rękoma po moim brzuch. Spojrzałam się na jego rozwiane, blond włosy, następnie spuściłam wzrok na te cudowne oczy. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, na co się delikatnie zarumieniłam. Usłyszałam cichy śmiech Justina.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz. - Odparł po chwili ciszy, przygryzając przy tym wargę. Zarzuciłam oczami, zakrywając swoją twarz włosami. - Przestań, jesteś przy tym piękna. - Odparł, przeczesując jeden z kosmyków za moje ucho. Przybliżył swoją twarz do mojej, po czy spojrzał na moje usta. Uchyliłam je lekko, po czym mogłam się cieszyć wspólnym pocałunkiem.
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...