Przewróciłam się z prawego boku na lewy, czując delikatne ukłucie w okolicy żeber. Cicho parsknęłam pod nosem, rozkładając się na całej szerokości łóżka. Położyłam się na plecach, krzyżując swoje dłonie na brzuchu, biorąc przy tym duży wdech. Otworzyłam oczy, witając się z kolejnym, „ jakże wspaniałym" dniem. Tak... Gdyby ten dzień był taki wspaniały, jak bym chciała to mam już przynajmniej jeden problem z głowy, ale przede wszystkim muszę porozmawiać z Justinem.
Na myśl o chłopaku wyprostowałam się, wstając na równe nogi. Małymi kroczkami, na palcach powędrowałam w stronę szafy, wyciągając z niej duży ręcznik i mój szlafrok. Muszę się odświeżyć i chociaż na kilka minut w spokoju odetchnąć. Uchylając drzwi, wyszłam z pokoju kierując się prosto do łazienki. Zakluczyłam za sobą drzwi, robiąc sobie po chwili przyjemną kąpiel.
Po około 20 minutach wyszłam z pomieszczenia, zawinięta po uszy w szlafrok, nie zapominając o ręczniku na głowie.
Stawiając delikatne i ostrożne kroki na każdym schodku, zeszłam na parter już po pięknym zapach kierując się w stroną kuchni.
Stanęłam w drzwiach opierając się o ich framugę i z zaciekawieniem przyglądałam się blondynowi stojącemu w samych bokserkach obok kuchenki. Uśmiechnęłam się sama do siebie, słysząc jak nuci jakąś piosenkę pod nosem. Bez dalszych zastanowień podeszłam bliżej niego, stając tuż przy jego posturze.- Dzień dobry. - Odparłam, wysyłając chłopakowi serdeczny uśmiech co bez wachania odwzajemnił. Poprawił swoje włosy, obracając się bardziej w moją stronę.
- Co dzisiaj taka zmiana nastroju? - Zapytał dokładnie lustrując moje ciało, a uśmiech nie znikał z jego twarzy. Nerwowo spojrzałam się w kompletnie inną stronę, tak aby uniknąć jego przeszywającego wzroku.
- Właściwie to chciałabym z tobą o tym porozmawiać... - Odparłam spokojnie, przeskakując z nogi na nogę. Jego wzrok i wyra twarzy wydawał się teraz bardziej poważny niż kilka minut temu.
- No jasne. - Wzruszył ramionami, stając do blatu tyłem i opierając się o niego dwoma rękoma. Przełknęłam ślinę, zaczynając swoją wypowiedź.
- Nie chcę, abyś źle odebrał moje wczorajsze słowa, miałam gorszy dzień...- Spuściłam głowę niżej. - Zmieniłeś mnie, być może na lepsze... Przez swoje towarzystwo zmieniliśmy się oboje. - Odetchnęłam, przerywając na chwilę. - Nie chcę aby to się zmieniło i moim zdaniem powinniśmy zostać w takiej relacji, jakiej jesteśmy. - Odparłam, przygryzając swoją dolną wargę, ponownie unosząc wzrok, na zdziwiony wyraz twarzy Justina. - Przez chwilę zeszliśmy na złą drogę, co w ogóle nie powinno się wydarzyć. - Szepnęłam przygnębiona, przypominając sobie nasze wszystkie wspólne chwile.
- Ale było nam przecież tak dobrze...- Odparł zniżając nieco swoją głowę, będąc tym samym wzrostu podobnego do mnie. Bałam się spojżeć w jego oczy... Bałam się co mogę w nich ujrzeć.
- Było, ale...- Przerwałam, biorąc wdech. - Ja nie chcę mieć później problemów, a ty nie chcesz na pewno zakończyć swojej kariery. Czym prędzej ktoś by się o nas dowiedział...
- A niech się dowiadują! Mam ich zdanie gdzieś. - Wtrącił się. - Posłuchaj mnie... To co się zdarzyło między nami, nie odwrócimy, ale w sumie dlaczego byśmy mieli? - Uniósł mój podbródek wyżej, tak że bezwarunkowo musiałam się spojrzeć w jego powiększające się źrenice. - Przejmujesz się paparazzi? - Zapytał, na co zarzuciłam oczami.
- Nie to nie o to chodzi... - Przygryzłam nerwowo wargę. - Ciebie każdy zna, to raczej ja się powinna o to spytać ciebie. Czy nasza przyszłość jest dla ciebie obojętna? Nie rozumiesz tego, że gdyby ktoś z moich znajomych lub rodziny zobaczył nasze zdjęcia w internecie to już nie miałbyś tak łatwo? Dowiedzieli by się gdzie jestem, a ciebie wrzuciliby znowu do paki. - Potwierdził moją wypowiedź spokojnym kiwnięciem głowy. - A teraz masz papierosa?
- Taka dziewczyna jak ty nie powinna palić. - Prychnął pod nosem, oblizując dolną wargę. Wywinęłam oczami, zakładając ręce na biodra.
- Przestań, bo się na ciebie wkurzę jeszcze bardziej! - Uniosłam ton, na co chłopak się zaśmiał pod nosem.
- Nie denerwuj się tak słonko. - Odparł, spokojnie sięgając z tylnej kieszeni spodni paczkę papierosów. - Coś za coś. - Pokazał palcem na swój policzek, przez co głośno jęknęłam, wymachując w powietrzu rękoma.
- Lepszego pomysłu nie masz? - Sapnęłam.
- Mam, ale przeczuwam że teraz się na to nie zgodzisz...- Uniósł swoje brwi nieco wyżej, co wywołało u mnie delikatny uśmiech.
- Wybieram pierwszą opcję. - Ukazałam szereg swoich śnieżno białych zębów.
Chłopak podszedł do mnie bliżej, a ja spokojnie przybliżyłam swoje usta, tuż do jego policzka i wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to że w ostatniej sekundzie obrócił swoją głowę, tym samym łącząc nasze wargi. Na początku nieco bardziej się skrzywiłam, ale jakoś mi to nie przeszkadzała. Ocknął się, zmieszana odchodząc na pół kroku od Biebera. Wyciągnęłam w jego stronę rękę, czekając na papierosa. Chłopak przewracając oczami wręczył mi go, na co się uśmiechnęłam sama do siebie.
Wraz z Justinem wyszłam ma balkon, odpalając natychmiast papierosa i od razu z rozkoszom zaciągając się jego tytoniem. Nie jestem uzależniona, abym zapaliła musi być chyba jakiejś wyjątkowe święto!
W pewnym momencie blondyn zabrał mi go z moich palców, na co głośno prychnęłam z niezadowolenia. Teraz to on przyłożył go do swoich warg, po chwili powolnie wypuszczając dym ze swoich ust.Rozwiane włosy, wytatuowany, w dodatku nagi tors i jeszcze ten papieros!
Muszę przyznać, że w tym momencie Justin wyglądał pociągająco...
Zapatrzona w niego nawet nie zauważyłam wzroku chłopaka skupionego centralnie na mnie. Ocknęłam się, spuszczając zdenerwowana głowę w dół. Odwróciłam się do niego tyłem, opierając się jedną ręką o barierkę. Nigdy nie widziałam miasta z tej perspektywy, a mogę powiedzieć że widok zapoerał dech w piersi. Usłyszałam ciche kroki chłopaka, znaczące że znajduje się coraz bliżej mnie. Nie odwróciłam się, tylko wypuściłam z ust dym.Poczułam jego ciepłe dłonie jeżdżące w górę i dół po mojej talli. Był przy mnie tak blisko, że jego klatka piersiowa stykała się z moimi plecami. Delikatnie przymrużyłam oczy, wpatrując się cały czas w jeden oddalony punkt. Ręce Biebera nagle znalazły się na moim brzuchu. Oparł głowę na moim ramieniu, tak że mogłam dosłyszeć jego oddech.
- Nie wiem co wczoraj zrobiłam źle, ale chcę aby było tak jak dawniej. - Dokładnie się mu przysłuchiwałam, biorąc jego słowa do serca. - Chcę znowu zobaczyć na twej twarzy uśmiech. - Szepnął, przyprawiając mnie o ciarki.
- Ty nic nie zrobiłeś źle... To mój błąd...- Chciałam go obejść łukiem i zapomnieć o naszej rozmowie, lecz on jednym sprawnym ruchem obrócił mnie, stykając nasze klatki piersiowe.
- Nie zarzucaj sobie czegoś, czego nigdy nie zrobiłaś. - Odparł, robiąc między nami przerwę. - Uwierz w siebie, przecież nie możemy zmienić przeznaczenia...
- Ale Justin, my przecież nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Co ty w ogóle wygadujesz? - Zapytałam zmieszana, dochodząc do setna całej tej sytuacji.
- To co myślę. - Uchylił swoje wargi. - Nie pozwolę abyś o mnie zapomniała, Jackson...
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...