...Na moje nieszczęść, nie oderwałam się od niego... Pogłębił nasz pocałunek, cicho dysząc w moje usta...
Spojrzałam się w jego oczy, zauważając że jego źrenice się powiększają. Przygryzłam swoją dolną wargę, obserwując jak wzrok chłopaka opada na moje usta.
- Spadamy stąd. - Cicho zaśmiałam się na jego słowa, po chwili zauważając, że mówi to na poważnie. Spojrzałam się na niego, jeszcze bardziej rozszerzając swoje oczy, przy tym uchylając swoje wargi z niedowierzenia.
- Ty chyba sobie żartujesz...- Odparłam wzruszając ramionami, obserwując Justina podchodzącego do okna. - Mało masz problemów na głowie? - Spytałam, unosząc ręce do góry.
- Przez ile ty chcesz tu jeszcze siedzieć? - Spytał z wyrzutami.
- Czy ty chociaż raz możesz zrobić coś co do ciebie należy? - Spytałam szeptem, kładąc swoją głowę na plecy chłopaka. Głośno odetchnął, opierając się o parapet. - Justin, tylko nie rób nic głupiego...- Szepnęłam błagalnie, obejmując rękoma jego tors.
- Nie obiecuję tego. - Zaśmiał się cicho pod nosem, co wzięłam na poważnie. Podeszłam na przeciwko niego, spuszczając z niego wzrok. - Ej mała, nie przejmuj się. - Objął mnie rękoma. Oparłam głowę o jego tors, nieco bardziej się smucąc.
- Nie możesz tego zrobić! Chcesz zostać tutaj jeszcze dłużej? - Szepnęłam, wymachując rękoma. Bieber tylko zarzucił oczami, nie robiąc sobie z moich ostrzeżeń jakiejś poważnej rzeczy. Przybrałam bardziej napiętą postawę. - Posłuchaj, dla ciebie może twoje życie jest totalnie do dupy i masz gdzieś, co inni ludzie mówią o tobie, ale... Spróbuj choć raz się dopasować. - Odparłam cicho, mając nadzieję że coś mu wbiłam do tej pustej głowy.
- To inni powinni się dopasować do moich zaleceń, a nie ja. - Odarł spokojnie, jednak w jego oczach roiło się od złości.
- Posłuchaj. Jak zaraz się nie ogarniesz to ucieknę, a według mnie to wspaniała okazja! Ucieknę tam gdzie mnie nigdy nie znajdziesz i znowu będziesz musiał poszukiwać jakiejś biednej i bezbronnej dziewczyny, która tylko do cholery czeka, aż jakiś zboczeniec ją porwie do swojej willi! - Krzyknęłam naburmuszona, wzbudzając tym samym w chłopaku ogromne zdziwienie. - Więc przynajmniej raz w życiu mnie posłuchaj... - Ostatnie zdanie wypowiedziałam bardzo spokojnie, a wręcz błagalnie.
- Wytłumaczmy sobie kilka prostych spraw mała... Po pierwsze...- Po chwili namysłu rzekł. - Nawet gdybyś uciekała, to ja ciebie znajdę, nieważne gdzie i kiedy, nie będziesz ode mnie wolna. - Chytro się uśmiechnął. - A po drugie, jesteś pierwszą dziewczyną, którą jak ty to mówisz „ porwałem". - Podkreślił ostatnie słowo, cicho śmiejąc się pod nosem. - Więc czuj się zaszczycona, że taki bóg seksu jak ja porwał tak pociągającą dziewczynę jak ty. - Zaśmiał się, całując mnie w czoło.
- Dupek...- Odparłam, puszczając chłopakowi srogi uśmiech. Objął mnie rękoma, nagle obracając głowę do tyłu.
- I co? Już się nagadaliście, mam nadzieję że tak, bo nie damy wam ani minuty dłużej. - Odparł policjant wchodząc do pomieszczenia. Drugi z nich odciągnął chłopaka ode mnie, ponownie zakuwając go w kajdanki.
- Nie martw się, niedługo się znowu spotkamy. - Odparł twierdząco, w co próbowałam uwierzyć. Ze łzami w oczach, wyszłam z pomieszczenia, spotykając się ze wzrokiem Martina, który opiekuńczo wyciągnął swoje ręce w moją stronę. Od razu pobiegłam w jego stronę, wręcz rzucając się na jego szyję, powstrzymując kapiące po policzku łzy.
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...