30⭐️ ~ kolejny rozdział
Przebudziłam się w środku nocy, wyjrzałam zza szyby, zapatrzona w ciemne niebo na którym widniały tylko gwiazdy oświetlające szeroką drogę. Otworzyłam szerzej oczy zauważając, że jestem na swoim miejscu (miejsce pasażera), a na dodatek byłam okryta kocem. Spojrzałam na miejsce obok, które było puste. Nieco bardziej się ocknęłam, rozglądając się po aucie, w celu znalezienie chłopaka. Okryłam się kocem, wychodząc powoli z samochodu.
- Justin! - Krzyknęłam bardziej donośnym głosem, rozglądając się po lesie. Nagle usłyszałam cichy szelest, na co spanikowana odwróciłam się do tyłu. - Justin... Co ty tu robisz? - Zapytałam, próbując wyregulować swój przyspieszony oddech.
- Spokojnie. - Wyciągnął ręce w moją stronę, zatrzymując mnie w szczelnym uścisku.
- Coś się stało? Dlaczego wstałeś, przecież jest środek nocy, a poza tym jest zimno. - Szepnęłam, bardziej wtulając się w jego klatkę piersiową.
- Niedawno się przebudziłem, a nie chciałem ciebie budzić. - Dał mi całusa w czoło, na co pociągnęłam nosem, czując dziwny zapach.
- Paliłeś. - Stwierdziłam, puszczając mu poważne spojrzenie. Wyciągnął papierosa zza moich pleców, na co prychnęłam pod nosem. - Przecież mówiłam tobie, abyś to rzucił. - Sapnęłam.
- Nic mi nie jest, nie martw się... - Puścił mi delikatny uśmiech, lekko całując w usta.
- Przecież przez to można mieć raka... Ile razy tobie to mówiłam? - Wybłagałam. Chłopak rzucił papierosa na ziemię, przygniatając go, na co się ucieszyłam.
- Pasuje? - Zapytał spokojnie, przybliżając mnie jeszcze bliżej siebie.
- Co się stało? - Zapytałam nieco bardziej przejęta, obejmując go w talli.
- Nic... - Odparł szybko.
- Przecież widzę, nie znam ciebie przecież jeden dzień! Bez powodu nie palisz... - Szepnęła, słysząc ciche westchnięcie. Oderwałam się od jego torsu, wpatrując się w jego idealną twarz, oświeconą tylko przez światło księżyca. - Jay... - Szepnęła, trzymając jedną dłonią policzek chłopaka.
- Co mamy zrobić? Gdzie uciekniemy? - Zapytał, na co posmutniałam.
- Damy radę, ja na pewno w najbliższym czasie nie mam zamiaru do nich wracać. - Prychnęłam, śmiejąc się pod nosem. Spojrzałam się w czekoladowe oczy chłopaka, po chwili całując go delikatnie w usta. - A teraz chodź. - Pociągnęłam go w stronę samochodu, otwierając tylne drzwi. Weszłam do środka, opatulona kocem po same uszy. Chłopak zauważył to, śmiejąc się z mojej reakcji pod nosem.
- Chodź mała, może się trochę ogrzejesz. - Przysunął mnie do siebie, tak że praktycznie na nim leżałam. Objął mnie rękoma, chcąc pocałować moje usta, gdy nagle mój telefon zaczął wibrować. Sięgnęłam po niego, a na wyświetlaczu zobaczyła zdjęcie Shawna.
- O cholera...- Odparłam pod nosem, zakrywając usta dłonią. Chłopak ze zdziwienie ułożył się do pozycji siedzącej, zerkając mi przez ramię. - Po co on dzwoni o 3 w nocy... - Zamyśliłam się. - I co ja mam teraz zrobić? - Zapytałam błagalnym tonem.
- Po prostu nie odbieraj. - Wywinęłam oczami, spodziewając się od niego takiej odpowiedzi.
- Łatwo ci mówić...- Szepnęłam, rzucając telefon na przednie siedzenie.
- Spokojnie, nic się skarbie nie stanie...
A teraz idź spać, dobranoc. - Objął mnie od tyłu, przymykając swoje oczy.Wszyscy mnie teraz na pewno szukają, a teraz nie odpuszczą Justinowi i tego się najbardziej obawiam...
CZYTASZ
Absolutna doskonałość ~ Justin Bieber
RomanceUWAGA! Opowiadanie zawiera błedy, więc proszę nie wspominać o tym w komentarzach, dziękuję😌 - Posłuchaj, albo mnie puścisz, albo zacznę krzyczeć. - Odparłam oschle patrząc mu prosto w oczy. Ten puścił mi tylko cwaniacki uśmiech i przygryzł dolną wa...