Louis
(Dwa dni później)
-Jak się dziś masz? - pocałowałem zielonookiego w skroń.-Dobrze - Harry uśmiechnął się lekko. - Dlaczego wróciłeś? - powiedział.
-Ja.. - zagryzłem wargę. - Uświadomiłem sobie.. Kocham cię tak bardzo.. Nie jestem w stanie żyć bez ciebie..
-Loulou - chłopak podniósł się przytulajac do mnie mocno. - Nigdy nie czułem się gorzej.. Rozumiesz? Nigdy więcej mi tego nie rób...
-Kocham cię - złożyłem na czole chłopaka pocałunek.
-Kocham cię - po jego policzka poleciała pojedyncza łza.
-Gdzie byłeś przez ten czas? - odsunął się ode mnie.
-Miałem pojechać do Lottie.. Prawie to zrobiłem.. Ale kiedy byłem na lotnisku i czekałem na lot wiedziałem, że muszę do ciebie wrócić.. Wróciłem i nocowałem u Zayna. Wróciłem do ciebie, a ty umierałeś. Wiesz co by było gdybyś umarł? - przymrużyłem oczy nie chcąc się rozpłakać.
-Obiecałem, że będę walczył dla ciebie.. pamiętasz? - złapał moją dłoń. Uśmiechnąłem się lekko.
-Pamiętam. Liczę, że nasza umowa nadal obowiązuje.
-Dopiero jak tam byłem.. Jak prawie umarłem.. Zrozumiałem jak bardzo chcę żyć tu z tobą.. Muszę tu być - pocałował mnie przeciągle w usta.
Harry
Odkąd cudem uniknąłem śmierci zacząłem patrzeć na wszystko inaczej. Wszystko miało inny, głębszy sens. Każda głupota, moja codzienność. Wszystko to było jak nowe doświadczenie.
Czułem, jakbym dostał drugą szansę, drugie życie.
Każdy skrawek nieba, każdy pojedynczy liść na drzewie, każdy szmer wywołany wiatrem .
Wszystko to stało się dla mnie czymś innym, czymś pięknym-Nie wybaczyłbym sobie gdyby cię już nie było - mruknął Louis i nerwowo poprawił włosy.
-Kochanie jestem tu, to najważniejsze.. - uśmiechnąłem się.
-Mogę przeszkodzić? - w drzwiach stanął nie kto inny jak mój przyjaciel Niall.
-Jasne, wchodź - kiedy tylko go zobaczyłem uśmiechnąłem się chyba najszerzej jak umiałem.
-Kurwa ty ciulu - powiedział podchodząc do mnie. - Spróbowałbyś umrzeć - pogroził mi palcem. - Tak cholernie się cieszę, że nadal tu jesteś - nagle jakby coś w nim pękło i zaczął płakać. - Kocham cię Harry Jezu nie zostawiaj mnie, nie próbuj - przytulił się do mnie.
Rozczuliło mnie jego zachowanie.
Zacząłem gładzić jego plecy.-No już Ni.. Już dobrze.. - pocałowałem go w głowę.
-Kolejny niespodziewany gość - drzwi się uchyliły. - Mogę?
-Chodź Zayn nie wygłupiaj się - gestem ręki wskazałem, żeby chłopak usiadł na krześle.
-Zi! - Horan pobiegł w jego stronę i cmoknął go w koncik ust. Tak mi się przynajmniej wydawało.
-Jak się masz Harry? - zapytał mnie mulat i usiadł na krześle obok Louisa. Niall spoczął na jego kolanach, ponieważ (na szczęście, lub nie) w pokoju były tylko dwa krzesła. Jednak nie wydawało mi się, żeby Niall miał na co narzekać.
-Dobrze, dziękuję - posłałem mu wdzięczny uśmiech. - Chcecie nam o czymś powiedzieć? - zagadałem.
-My? - powiedzieli równo. - Niee..
-Malik. - Louis spojrzał podejrzliwie na Zayna. - Kłamiesz.
-Oczywiście, że nie! - surowo odparł. - Idę zapalić - rzucił i wstał.
-Czekaj Zayn! - krzyknął za nim Niall. - Idę z tobą!
Kiedy opuścili pokój oboje z Louisem wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
-Są razem - oznajmiłem.
-Definitywnie.
(dwa dni później...)
Louis-Będę musiał odejść.. Mimo wszystko muszę odejść.. - powiedziałem. Jego oczy znów zaszły łzami.
-Więc weź mnie ze sobą - podniósł się do siadu chcąc pokazać mi, że ma wystarczająco siły.
-Nie Hazz.. Musisz tu zostać kochanie. Najgorsze już za tobą - pogłaskałem go po włosach.
-Więc sam uciekne. Nie potrzebuję ani twojej łaski, ani twojego pozwolenia.
-Nie pozwolę na to - spiąłem się.
-Spójrz na mnie - powiedział. Wtedy moje niebieskie tęczówki przecięły spojrzenie z jego szmaragdowymi. - Ucieknę mimo wszystko - westchnąłem głośno na jego słowa.
-Więc uciekniesz ze mną.
-Kiedy?
-Nie wiem Hazz... Jak najszybciej..
(Dzień później...)
Harry
Było już dosyć późno. Dlatego też ani Louisa, ani Nialla nie było już u mnie.
Siedziałem sam i planowałem pójść spać. Skoro mam w planach uciec musiałem mieć dużo siły.-Hej... - do moich uszu doszedł głos, którego zawsze się bałem.
Podniosłem głowę z poduszki i zobaczyłem Payne'a.-J-ja - wychrypiałem.
-Nie bój się.. - westchnął. - Przyszedłem przeprosić.. Ja.. Żałuję Harry - spuścił wzrok. - Przepraszam, za każdą krzywdę, którą ci zrobiłem..
-Liam.. - zdołałem wykrztusić.
-Nie oczekuję żadnego wybaczenia. Byłem zbyt okrutny, żeby go oczekiwać. Jednak życzę ci zdrowia.. Mam nadzieję, że wszystko będzie z tobą dobrze - chciał wyjść, ale zatrzymałem go mówiąc cicho jego imię.
-Nie mam ci niczego za złe.
-Jak to? - zmarszczył brwi.
-Każdy zasługuje na drugą szansę.. - wyciągnąłem w jego stronę dłoń. - Zgoda?
Chłopak zawahał się przez moment, ale po chwili podszedł do mnie i uścisnął moją rękę.
-Zgoda - uśmiechnąłem się.
Mimo wszystko nie mogłem uwierzyć w to, co wydarzyło się przed chwilą.
________________________
Zbliżamy się do końca ehh ;-;
Cześć i czołem😂😂❤
Kolejny jutro/pojutrze💟
W kolejnym rozdziale przedstawię wam prolog do nowej książki, która pojawi się, kiedy skończę Nobody Said It Was Easy.All the love💕
Nelly21_
CZYTASZ
„Nobody said it was easy" • larry • korekta
Fanfiction#461 miejsce w fanfiction❤ #57 in story (#681/#765/#814/#892/#911w ff) Louis żyje w świetle sławy swoich rodziców, chce normalnie żyć, ale to nie jest takie proste. Jednak nie zawsze tak było. Wszystko zaczęło się, kiedy jego siostra uciekła z domu...