Harry
Właśnie skończyłem brać prysznic i szedłem zapytać o coś mamę.-Mamoo! - zawołałem.
-Tak? - usłyszałem jej głos, który dobiegał z salonu.
-Chciałem cię tylko zapytać... - zacząłem, ale wtedy wszedłem do pomieszczenia i zobaczyłem, że jest bardzo zainteresowana programem lecącym w telewizji. - Co oglądasz?
-Była premiera jakiegoś filmu. Leci powtórka - usiadłem obok niej i wsłuchałem się w to, co mówiła pani na ekranie.
-Love Is Love to film, który z pewnością zdobędzie jeszcze wiele nagród. Zwłaszcza ze względu na wspaniałych aktorów. Dzisiaj, właśnie tutaj są ze mną tacy celebryci jak Leonardo DiCaprio i Johnny Depp, a także Johannah Tomlinson!
-O czym to? - zapytałem.
-Sama nie wiem - wzruszyła ramionami.
Wtedy też ktoś zadzwonił do drzwi, więc moja rodzicielka poszła je otworzyć, przez co zostałem w pomieszczeniu sam.
-Właśnie udało mi się dopaść Louisa Tomlinsona - i wtedy zamarłem i to naprawdę. To był mój Lou. Mój Louis Tomlinson. On był w telewizji! - Syna Johannah Tomlinson, która jest gwiazdą dzisiejszego wieczoru.
Przecież Louis jest sierotą.
Jak to syn Johannah Tomlinson?-Myslę, że fajnie jest żyć ze świadomością, że twoja matka spełnia... - kiedy usłyszałem jego głos miałem już pewność.
To był mój Louis.
-Harry ktoś do ciebie - uśmiechnęła się moja mama.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak osłupiałem, kiedy zobaczyłem tego samego szatyna, którego widziałem w telewizji. - Zostawię was - rzuciła na odchodnym i wyszła.
Louis spojrzał na obraz telewizora i zbladł.Louis
Harry nie odpisał mi na żadnego SMS'a. Postanowiłem po prostu do niego iść.
Iść i wszystko mu powiedzieć.
Powiedzieć prawdę, bo zielonooki na nią zasługuje.Wyszedłem, a bardziej wybiegłem z domu. Zależało mi na tym, żeby Harry wiedział jak najszybciej.
Pod jego domem byłem po chwili.
Zadzwoniłem do drzwi i zobaczyłem uśmiechniętą twarz pani Styles.-Dzień dobry. Jest może Harry?
-Tak, wejdź - otworzyła szerzej drzwi.
Wszedłem i kobieta poprowadziła mnie do salonu. Zobaczyłem tam mojego kochanego Harry'ego. Oglądał telewizję.Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt co oglądał.
Oglądał premierę.
Premierę Love Is Love.
Byłem tam...Harry
-T-ty... - zaczął drżącym głosem. - Już wiesz... - wziął głęboki oddech i padł na kanapę.-Wiem - starałem się aby moja twarz nie okazywała żadnych emocji.
-Harry..
-Louis jest dobrze - uśmiechnąłem się słabo. Nie było dobrze. Przez praktycznie całą naszą znajomość mnie okłamywał.
Jak w takiej sytuacji może być dobrze?-Wiesz, że ja powiedziałem to, żeby cię chronić. Kocham cię i chciałem dla ciebie jak najlepiej..
-Nie, Louis. Powiedziałeś tak, żeby chronić siebie - po raz kolejny powiedziałem z anielskim spokojem. - Masz sławnych rodziców, dbasz o reputację. Po co ktokolwiek miałby wiedzieć, że jesteś gejem? Dlatego też wymyśliłeś całą tę ustawkę. Nie mówiłeś mi prawdy, bo bałeś się, że będę leciał na twoje pieniądze, a nie na twoją osobowość. Kiedy w końcu postanowiłeś mi powiedzieć, bo pewnie ktoś cię zmusił. Na pewno nie robisz tego z własnej inicjatywy, ponieważ w przeciwnym razie powiedziałbyś mi już dawno.
Louis zamilkł. Nawet na mnie nie patrzył. Rozgryzłem go co do ostatniego słowa. Wiedziałem już wszystko i sam nie wiem czy było to lepsze od dotychczasowej niewiedzy.
Czasem lepiej jest żyć w kłamstwie.. Chociaż nie wiem..-Harry... Cieszę się, że znasz prawdę. Naprawdę już długo zbierałem się, żebyś ją poznał.. - wtedy na jego komórkę przyszedł SMS, którego początkowo nie odczytał.
-Przeczytaj, jesteś w końcu kimś. To na pewno coś ważnego..
-Właśnie dlatego nie chciałem, żebyś wiedział. Chciałem, żebyś postrzegał mnie tak jak dotychczas. Tak normalnie.. Nie jak jakiegoś kurwa jebanego kogoś. Jestem taki sam jak ty, Niall, czy inni. Niczym się nie różnicę, rozumiesz? - podniósł ton. Ja nadal starałem się być tak samo opanowany i obojętny.
-Zawsze byłeś dla mnie kimś więcej niż inni, różniłeś się, bo kochałem cię i dla mnie byłeś wyjatkowy - szatyn jeszcze bardziej spuścił głowę na swoje buty. - I żadna pieprzona sława twoich rodziców by tego nie zmieniła. Chociaż.. Ciekawiej było uśmiercić swoich rodziców, co? - pchnąłem i uniosłem pytająco brew.
-Nie znasz ich, nie wiesz jacy są. Moja matka mnie nienawidzi. Nienawidzi tego, że istnieje, nienawidzi tego, że mnie urodziła. Żałuje tego, rozumiesz? Na każdym kroku mówi mi jak bardzo moja siostra była wspaniała - lepsza ode mnie. Ostatnio nawet do mnie dzwoniła, wiesz? Pierwszy raz od czterech lat słyszałem jej głos. I nie mogłem nikomu o tym powiedzieć, nie powinienem nikomu o tym mówić.
-Jest mi bardzo przykro, że wszystko u ciebie tak wygląda. Mogę ci tylko bardzo współczuć.
Przecież to nie miało znaczenia, że moje życie też nie było zajebiste, jednak on o tym wie.
On ma zdecydowanie gorzej, wiem to.
I współczuję mu jak jasna cholera.
Jednak nadal gdzieś w środku jestem rozdarty.
Kocham go, ale mam mu od tak wybaczyć?
Wybaczyć takie kłamstwo?-Czyli za każdym razem kłamałeś? - wychrypiałem, głos mi się załamał, ale to nie była odpowiednia pora, żeby pokazać swoją słabość.
-Za każdym razem?
-Jeździłeś na jakieś wywiady i inne gówna,a mnie mówiłeś, że idziesz do Zayna i takie tam. Kłamałeś prawda? - spojrzałem na niego jakby z wyrzutem. Nie chciałem tak na niego patrzeć. Współczułem mu - naprawdę, ale kurwa była ta druga strona, jakaś gorsza i egoistyczna. Czułem, że się mnie wstydził.. Dlatego nie mówił mi prawdy. Wstydził się, wstydził się, że był gejem, wstydził się mnie.
-Tak - teraz ja spuściłem wzrok. - Przepraszam Harry.
___________________
Cześć i czołem😂Dzisiaj jest dosyć krótko, bo tylko 850 słów, ale będzie lepiej😂😂
Jak wam się podoba nowa piosenka Zayna?
Ja osobiście pierwsze 10 razy jak słuchałam to płakałam😂😂
Umiałam całą już w pierwszym dniu - brawo ja XDWięc to dla was, a ja lecę oglądać Zmierzch😂😂
Kolejny jutro/pojutrze❤
Za wszystkie ewentualne błędy przepraszam😯Nelly21_❤
CZYTASZ
„Nobody said it was easy" • larry • korekta
Fanfic#461 miejsce w fanfiction❤ #57 in story (#681/#765/#814/#892/#911w ff) Louis żyje w świetle sławy swoich rodziców, chce normalnie żyć, ale to nie jest takie proste. Jednak nie zawsze tak było. Wszystko zaczęło się, kiedy jego siostra uciekła z domu...