Louis
-Johannah.. Chciałbym porozmawiać..-Jestem zajęta, nie mam czasu na twoje wymysły - obróciła się i jestem pewien, że chciała opuścić pokój.
-Chcę zerwać z Eleanor.
-Żartujesz sobie ze mnie? - po raz kolejny obróciła się w moją stronę i zmarszczyła brwi.
-Nie, nie kocham jej, nie chcę już dłużej z nią być..
-Nie ma mowy Williamie. Przewraca ci się w głowie? Wiesz, że jesteście idealną parą. Niedawno nawet dostaliście nagrodę za jedną z najbardziej uroczych par. Chcesz to zniszczyć i sprawić, że media przestaną się nami aż tak bardzo interesować?
Przecież jej nie kochasz Louis.
Sprzeciw się jej w końcu!
No dalej!-N-nie... Przepraszam..
-A teraz odejdź, bo jak już mówiłam jestem zajęta.
Harry
Czekałem na Louisa, bo byłem z nim umówiony po południu u mnie w domu. Nie wiem dlaczego nie zaprasza mnie do siebie, ale może zwyczajnie dom kojarzy mu się z rodzicami, którzy przecież nie żyją. Mimo, że Lou wygląda na twardego to przecież wcale nie musi taki być, prawda?
Może nie lubi tam nikogo zapraszać, bo sam nie lubi tam przebywać?
Nie jestem egoistą, żeby naciskać i mówić mu, że to mnie ciekawi i niepokoi.
Wiele przeszedł w życiu i ja chciałbym, żeby chociaż przy mnie mógł o tym zapomnieć.Przecież go kocham.
***
Louis
-Idę do Eleanor! - krzyknąłem, żeby poinformować matke o tym, że idę do mojej dziewczyny (czytaj do Harry'ego).-Widzisz synu.. - kobieta podeszła do mnie. - Jeszcze kilka godzin temu chciałeś z nią zerwać, a teraz do niej idziesz - uśmiechnęła się. - Nie próbuj robić niczego głupiego - dodała i poszła w tylko przez samą siebie znaną stronę.
Szedłem do domu Harry'ego. Byłem z jednej strony szczęśliwy, no bo halo za jakieś 15 minut zobaczę mojego kochanego loczka. Ale z drugiej? Nadal formalnie jestem z Eleanor. Nie chcę jej ranić, bo przecież teraz tak jakby ją zdradzam. A ona naprawdę nie jest złą osobą.
-Hej Louis - uśmiechnął się zielonooki, kiedy otworzył mi drzwi po tym jak zadzwoniłem dzwonkiem.
-Cześć Hazz - pocałowałem go krótko i wszedłem do środka.
-Co u ciebie?
-Chcę zerwać z Eleanor - wypaliłem.
-C-co? Cz... Czemu? Co się stało?
-Nic. Nie kocham jej. Nie będę z nią dłużej.
-To dlaczego zamiast iść do niej przyszedłeś tutaj? - spojrzał na mnie. Patrzył mi tak głęboko w oczy, że aż nie umiałem wydać z siebie jakiegokolwiek dźwięku.
-Chciałem tu przyjść skarbie - podszedłem bliżej niego i położyłem ręce na jego biodrach przyciągając go tak, żeby dzieliły nas tylko milimetry. Uśmiechnął się na ten gest, a ja poczułem, że jego szczęście to naprawdę moje szczęście. Nachyliłem się lekko i musnąłem jego usta. W tej chwili chłopak zamknął oczy. Ten pocałunek mógłby trwać w nieskończoność, gdyby tylko nie przerwało nam kichnięcie Harry'ego.
-Przepraszam - zaśmiał się. Wyglądał tak uroczo, że aż nie umiem określić tego słowami. Dwa loki spoczęły na jego twarzy, a uśmiech miał od ucha do ucha.
-Oj ktoś tu będzie chory - mruknąłem. - Chodź tutaj - wykonał moje polecenie i wtedy ja go zaskoczyłem. Położyłem jedną rękę na jego plecach, a drugą pod jego kolanami i uniosłem go tak, jak pan młody pannę młodą. Zachichotał.
Po chwili byliśmy już w jego pokoju. Ułożyłem chłopaka na łóżku i pogłaskałem po głowie.
-Lou co ty wyprawiasz? - znów cmoknąłem go w usta. - Będziesz chory.
-Zupełnie mi to nie przeszkadza - znów go pocałowałem i położyłem się obok niego. Chłopak obrócił się na bok, a ja objąłem rękoma w pasie.
Nikt nic nie mówił. Wystarczała nam nasza obecność. Uwielbiałem spędzać z nim czas. Wtedy nie liczyło się czy była 8:00, czy 23:00. Liczyło się, że był obok mnie.
***
Kiedy usłyszałem, że chłopak cicho pochrapuje odsunąłem się od niego i chciałem wracać do domu.-Lou... - wymruczał swoim zachrypniętym głosem Harry. -Zostań.. - uśmiechnąłem się do siebie i wszedłem z powrotem na łóżko kładąc się znów obok chłopaka. Objąłem go w pasie i położyłem głowę na jego ramieniu. - Chciałbym, żebyś z nią zerwał.. - zaczął mówić, jednak powiedziałbym bardziej, że majaczył. - Bo ja cię kocham, a ty jesteś z nią.. - mruczał i po chwili usnął już na dobre. Byłem w szoku po tym co usłyszałem. Nie mogłem zasnąć przez resztę nocy. Jego słowa odbijały mi się echem w głowie.
***
Harry
Kiedy rano się obudziłem Louisa nie było już obok mnie. Zastanawiałem się czy zrobiłem coś nie tak. Przecież... Wczoraj wszystko było dobrze. Nic nie wskazywało na to...
Nic już z tego nie rozumiem.Do Lou:
Coś się stało?_______________
Hejhej!
Na wstępie chciałam przeprosić, że wczoraj nie było rozdziału. Ale w ogóle nie mogłam się ogarnąć i jakoś mi na moment wena wyparowała.
Już wróciła także wszytko spoczko.
Dziś może trochę krótszy niż zwykle, ale chciałam, żeby tak się zakończył XDNa dziś to wszystko.
Kolejny jutro/pojutrze😀All the love xx
Nelly21_
CZYTASZ
„Nobody said it was easy" • larry • korekta
Fanfic#461 miejsce w fanfiction❤ #57 in story (#681/#765/#814/#892/#911w ff) Louis żyje w świetle sławy swoich rodziców, chce normalnie żyć, ale to nie jest takie proste. Jednak nie zawsze tak było. Wszystko zaczęło się, kiedy jego siostra uciekła z domu...