33.

263 25 7
                                    

Louis
-Harry muszę ci coś powiedzieć.. Ja.. Zbierałem się do tego bardzo długo, ale teraz już wiem, że powinieneś wiedzieć.

-Tak Lou? - złapał mnie za rękę i spojrzał lekko zmartwionym wzrokiem.

-Pamiętasz jak powiedziałem ci, że moi rodzice nie żyją? Ja.. Ja wtedy kłamałem Hazz.. - chłopak momentalnie puścił moją rękę i zmarszczył brwi.

-Co masz na myśli? - zapytał, jakby próbował wmówić sobie, że to co właśnie usłyszał to tylko zły sen. Jednak tak nie było. To wszystko działo się tu i teraz.

-Oni żyją Harry.

-Oni żyją - powtórzył chcąc sobie to najpewniej przyswoić.

-Okłamałem cię, ale.. - nie dokończyłem, bo zielonooki mi przerwał.

-Kłamałeś. Okłamałeś mnie. Po raz kolejny.. Louis dlaczego ty mi to robisz? - miał łzy w oczach mówiąc to, a mnie krajało się serce.

-Zrozum.. Ja.. Moja matka ma paranoję. Ona jest - zawahałem się - aktorkąisławnąmodelką.

-Super - wzruszył ramionami z bezsilności. - Co jeszcze? Może twój ojciec jest piosenkarzem hm? - dolna warga mu drżała, ja tylko westchnąłem. Jak wszystko to wszystko Louis, powiesz mu wszystko..

-Mój ojciec ma firmę. Moja siostra uciekła w wieku 16 lat Bóg wie gdzie, bo miała dość, że matka próbowała zrobić z niej modelkę..

-A ty?

-Nie jestem nikim nadzwyczajnym. Interesują się mną, bo mam takich rodziców, jakich mam.

-Rozumiem, że ustawka jest wam potrzebna z twojego powodu. Wstydzisz się mnie - uśmiechnął się sztucznie przez łzy. - Myślę, że możesz już wyjść - chłopak wstał i poszedł w stronę drzwi otwierając je.

-Proszę Harry.. - wyszlochałem. - Nigdy się ciebie nie wstydziłem. To nie tak..

-Powinieneś iść - spuścił  wzrok na swoje buty.
Już chciałem opuścić jego mieszkanie, ale on nagle zniknął. Rozpłynął się. Byłem przerażony. Zacząłem krzyczeć.

-Harry! Boże Harry wróć- gwałtownie się podniosłem i spadłem na podłogę. Dopiero wtedy zobaczyłem gdzie jestem i kto klęczy nade mną.

-Lou wszystko dobrze? Dlaczego płaczesz kochanie? -  Harry. Mój Harry pogłaskał mój policzek i pomógł podnieść się z ziemi.

-Co ja tu robię? - spojrzałem na przestrzeń dookoła. Byłem w jego domu.

-Wczoraj tu przyszedłeś, pamiętasz? Zasnęliśmy na parapecie.

-Ah.. No tak - przygryzłem wargę.
Nic nie poradzę, że teraz nie mogłem myśleć o niczym innym niż o moim śnie.
Teraz to już w ogóle nie powiem mu prawdy! Przecież ja go stracę!

Harry
-Hazz coś nie tak? - Louis uśmiechnął się do mnie ciepło. - Jesteś strasznie chudy.. Twoje kości policzkowe wyglądają tak, że jakbym przejechał po nich palcem to mógłbym się przeciąć. Czy coś się dzieje?

-Jestem chory Louis..

-Jak to chory? - zmarszczył brwi.

-Mam anoreksję.. - westchnąłem i zamknąłem oczy. - Anoreksję bulimiczną.

-Harry.. Ja.. Jak mogłem nie zauważyć - schował twarz w dłoniach, a ja od razu poczułem niszczące mnie od środka wyrzuty sumienia.

-Miałem ci nie mówić, ale musiałem.

-Ja.. Nie ufasz mi.

-Ufam, oczywiście że ufam, ale... - chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi.

-Nie Harry. Muszę sobie to wszystko przemyśleć. Lepiej będzie jak już pójdę - uśmiechnął się słabo i wyszedł.

Dokładnie wtedy wszystko dookoła mnie zniknęło.

-Harry! Boże Harry wróć! - usłyszałem krzyk i wtedy się obudziłem.
Więc to był tylko sen..
Teraz to już w ogóle nie powiem mu prawdy.. Przecież ja go stracę!

-Lou wszystko dobrze? Dlaczego płaczesz kochanie? -  potrząsnąłem głową próbując jakby wyrzucić z pamięci to, co mi się śniło. Później pogłaskałem jego policzek i pomogłem mu wstać. Był w ciężkim szoku, a może to było bardziej przerażenie. Chyba coś pomiędzy.

-Co ja tu robię? - rozejrzał się.

-Wczoraj tu przyszedłeś, pamiętasz? Zasnęliśmy na parapecie.

-Ah.. No tak. Miałem tylko zły sen..

-Ja też - Lou spojrzał na mnie pytająco. - Nie pamiętam już co mi się śniło tak dokładnie - skłamałem. - A tobie co się śniło?

-Jakieś głupoty - uśmiechnął się.

***
Louis
-Jakim cudem matka pozwoliła ci się ze mną zobaczyć - zaczął się śmiać mój przyjaciel.

-W zasadzie to od wczorajszego poranka się nie widzieliśmy.

-Znów uciekłeś?! - mulat wyraźnie się zdenerwował.

-Niee - zaśmiałem się. - Wróciłem ze szkoły i poszedłem do Harry'ego. Tam zasnąłem i prosto od niego przyszedłem tu.

-Kiedy zamierzasz wrócić do domu?

-Logiczne, że dziś - uśmiechnąłem się, kiedy usłyszałem, że ciemnookiemu przyszedł SMS. Zauważyłem, że po jej przeczytaniu na jego twarzy również pojawił się uśmiech. - Niall? - pomijając trochę ciemniejszą karnację, którą posiadał zauważyłem lekki rumieniec, który wkradł się na jego policzki.
-Jasne, że nie.. - znów się zmieszał.

-Możesz przestać? Przyjaźnimy się, tak? Możesz mi mówić takie rzeczy.

-Tak, to on. Coś jeszcze? - uśmiechnąłem się zwycięsko.

-Podoba ci się?

-T.. Nie wiem. Chyba nie.. Tylko się przyjaźnimy - kiedy skończył mówić objąłem go ramieniem.

-Nasz Terrorysta się zakochał - zażartowałem.

-Skończ.

-Nie zaprzeczyłeś!

-Lepiej powiedz czy Harry zna już prawdę? - spuściłem wzrok. - Louis kurwa miałeś mu powiedzieć!

-Wiem... Ale mój sen przekreślił całą pewność siebie jaką miałem.

-Mianowicie?
Opowiedziałem mu wszystko.
-Kretynie masz tydzień - przyłożył palec wskazujący do mojego torsu. - Tydzień. Jeśli nie powiesz mu w przeciągu tygodnia ja to zrobię. Nie żartuję..

________________
Hejka!
Jestem z kolejnym rozdziałem.

Jak tam po pierwszym dniu szkoły?😂😂
U mnie osobiście średnio, ale nie było TAK źle😂

Na dziś to tyle😁
Za wszystkie ewentualne błędy z góry przepraszam😘
Kolejny jutro/pojutrze❤
Nelly21_

Ps. Rozdział dedykuję imdirectioner10😁

Ps2. Już planuję kolejny maraton, ale to na razie tylko plany także wiecie😂😂

„Nobody said it was easy" • larry • korektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz