Rozdział Trzydziesty Dziewiąty

5.9K 229 234
                                    

Dzień dobry/Dobry wieczór!

To NIE jest zapowiedziany, zboczony rozdział, ALE to nie znaczy, że z niego zrezygnowałam 

Wena trzasnęła - za co dziękuję, ale nagłe natchnienie zrodziło zupełnie inne niż miałam zamiar napisać scenariusze. A ponieważ może jeszcze troszkę minąć zanim wstawię rozdzialik [+18], to zdecydowałam się na wtrącenie takich dwóch, niezapowiedzianych scenariuszy(nie pytajcie dlaczego takie dziwne pomysły, jeżeli ktoś to kiedyś proponował, to może napisać).

Uznajcie to za drobną niespodziankę, mam nadzieję, że ktoś się ucieszy.


[FutureAU!]GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy wystawiasz go w dniu ślubu!

Ogólny Scenariusz:

On stoi samotnie przed ołtarzem i poprawia swój garnitur, odliczając w myślach czas do rozpoczęcia ceremonii. Wreszcie organista zaczyna grać Marsz Mendelsona, a on powoli obraca się w kierunku przyozdobionego kwiatami wejścia do kościoła. Niecierpliwie czeka na zarys twojej sylwetki, momentu w którym wreszcie się pojawisz w wejściu, ale nic takiego się nie dzieje. W miarę upływu czasu, organy milkną, a kościół wypełniają szepty poruszonych twoją nieobecnością gości...

Akashi

Ciężko zgadnąć co dokładnie czuł Akashi, gdy wpatrywał się w zamknięte bramy kościoła z tym samym beznamiętnym wyrazem twarzy. Wyglądał tak jakby nadal oczekiwał twojego przybycia, pewny swego, że to tylko drobne spóźnienie uwarunkowane jakąś drobnostką. W końcu znał cię tak dobrze, wiedziałby, że masz jakiekolwiek wątpliwości. Co prawda nie widział cię przed samą ceremonią zaślubin, ale jeszcze wczorajszego wieczora prowadziliście długą konwersację na temat planów waszego wspólnego życia. Zdawał się ignorować coraz głośniejsze rozmowy ludzi, ale gdy poczuł na swoim ramieniu dłoń swojego drużby, składającego mu jakieś współczujące komentarze, po prostu zaczął iść przed siebie, pewnym i żwawym krokiem. Głowy gości obracały się za nim, gdy przeciął kościół główną alejką i sam otworzył wielkie, drewniane drzwi.

— Nie pozwolę ci w ten sposób to zakończyć, [Imię]. To do mnie należy ostatnie słowo i powinnaś o tym dobrze wiedzieć. Wyjaśnisz mi to wszystko czy tego chcesz, czy nie.

Aomine

Na początku starał się zignorować rosnący w sercu niepokój, że mogłaś dać nogę. Zaczął się uśmiechać nerwowo do wszystkich zgromadzonych i powtarzać w kółko, że zapewne jeszcze dopieszczasz swój makijaż, fryzurę albo robisz temu podobne kobiece zabiegi, piekląc się przed lusterkiem, że nie jesteś piękną panną młodą jaką zawsze chciałaś być. Wraz z upływem kolejnych, ciągnących się w nieskończoność minut, przestawał powoli wierzyć we własne zapewnienia.

— Aomine, ona już nie przyjdzie — powiedział najdelikatniej jak mógł drużba i położył dłoń na jego ramieniu, tylko po to by tamten strącił ją z siebie agresywnie i popatrzył na niego z grymasem wściekłości na twarzy.

To nie tak, że miał zamiar się się z nim spierać i powtarzać, że wygaduje niestworzone głupoty. On po prostu wiedział, że ten ma racje i to go ubodło. Czując, że ma ochotę coś rozwalić, wyszedł w wielkim pośpiechu z kościoła ignorując swoją rodzinę i bliskich, którzy chcieli pomóc mu jakoś się uspokoić i go wesprzeć. Nie potrzebował ich słów, chciał zostać sam.

Kise

Nerwy coraz mocniej zaczynały przejmować kontrolę nad jego ciałem i Kise zaczął przestępować z nogi na nogę, co parę sekund przyglądając się tarczy zegarka na lewym nadgarstku. Czuł na sobie wzrok wszystkich zebranych, a coraz głośniejsze rozmowy między gośćmi wcale nie pomagały mu się ani trochę uspokoić. Nie pomagały też w pozytywnym myśleniu, że po prostu coś ważnego cię zatrzymało w drodze do kościoła. Coś naprawdę niecierpiącego zwłoki. Coś ważniejszego niż on sam i wasz ślub. Przygryzł dolną wargę ust i zdobył się na jakiś krzywy uśmiech, gdy podeszły do niego wyraźnie zmartwione starsze siostry. Czuł, że zbiera mu się na łzy, a ostatnie czego chciał, to aby wszyscy bliscy widzieli go w takim stanie.

KnB Scenariusze [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz