Rozdział Czterdziesty Czwarty

2.8K 110 64
                                    

Dzień dobry/dobry wieczór!

Rozdział wstawiam tak szybko dlatego, że nie będzie mnie przez weekend, a tematyką chciałam się dopasować w czasie - powinnam go wstawić trzydziestego pierwszego października, no ale cóż. Miłej lektury~


[PapaAU!]GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy idzie z waszym dzieckiem zbierać cukierki na Haloween!

Akashi

Wasza mała córeczka uważała, że jest już wystarczająco dorosła, aby mogła sama wyruszyć ku przygodzie i zbierać cukierki, ale Akashi absolutnie się na to nie zgadzał. Postanowił, że tym razem potowarzyszy małej bez ciebie, z racji tego, że akurat walczyłaś z przeziębieniem w łóżku.

— To wszystko nie tak! — odezwała się nagle [ImięCórki], siedząc tuż obok swojego taty i bawiąca się swoją czarno-fioletową suknią. Była przebrana za czarownicę, na czubku głowy miała spiczasty kapelusz z sztucznymi pająkami i pajęczynami. — Powinniśmy chodzić od domu do domu, a nie jeździć samochodem!

— Myślałem, że w Haloween chodzi o radość zbierania słodyczy — powiedział lekko rozbawiony Akashi na widok jej naburmuszonej twarzy. — W czym tutaj niby ma przeszkadzać to, że jedziemy limuzyną? [ImięSzofera], możesz skręcić w tamtą uliczkę, wjedźmy do bogatszej dzielnicy, to będzie miało większy sens.

— Tak, Akashi-sama.

Sytuacja przy drzwiach...

— I pamiętaj, powiedz tak jak cię uczyłem.

— Ale tato, to ma być „cukierek, albo psikus", przecież wszyscy to wiedzą.

— To przestarzały tekst, a poza tym jesteś z rodziny Akashi, zawsze wymagaj od siebie trochę więcej — powiedział, całując małą w policzek, po czym skierował się w pobliskie krzaki, aby pozostawić córkę samą z zabawą choć na chwilę.

Dziewczynka westchnęła ciężko, poprawiła sukienkę, zapukała do drzwi i wystawiła przed siebie lniany worek do którego miała zbierać słodycze, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Drzwi otworzył jej jakiś starszy mężczyzna w okularach.

— No proszę, kogo my tutaj mamy? — Mężczyzna miał miły głos i nie wyglądał podejrzanie, ani tym bardziej niebezpiecznie. Akashi mógł się rozluźnić, schować paralizator i tylko obserwować sytuację zza krzewów. — Za kogo jesteś przebrana, skarbie?

— Jestem wielką i potężną czarownicą, a teraz oddaj mi swoje słodycze, jeśli chcesz uchronić swój dom i bliskich przed śmiercionośnymi klątwami!

Staruszek nie był pewien skąd miał te uczucie w piersi, ale było w tym dziecku coś, co ewidentnie kazało mu się go posłuchać.

Aomine

— Ech, jakbym nie miał nic innego do roboty, tylko łazić z wami po domach obcych ludzi i wyłudzać słodycze — jęknął Aomine, idąc tuż obok swoich dwóch synów, z rękami wciśniętymi w kieszenie. — Słodycze mamy w domu, na cholerę w ogóle jest ta cała maskarada?

— Tato, to jest zabawa! — wykrzyknął [ImięSyna].

— Może dla mnie też byłaby to zabawa, gdybym nie musiał tego robić po ciężkim dniu w pracy — odparł Aomine, poprawiając swój mundur w który wciąż był ubrany. — Stara nawet przebrać mi się nie pozwoliła, tylko wygoniła mnie z wami z domu. A miałem dzisiaj oglądać mecz!

— Ej, tato, tato! — zawołał go najmłodszy syn, po czym nasunął na twarz maskę wilkołaka i obrócił się do ojca. — Wyglądam strasznie?

KnB Scenariusze [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz